zdj:flickr/Tambako The Jaguar/Lic CC
(Mt 18,1-5.10)
W tym czasie uczniowie przystąpili do Jezusa z zapytaniem: Kto właściwie jest
największy w królestwie niebieskim? On przywołał dziecko, postawił je przed
nimi i rzekł: Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie
jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Kto się więc uniży jak to
dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim. I kto by przyjął jedno
takie dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje. Strzeżcie się, żebyście nie gardzili
żadnym z tych małych; albowiem powiadam wam: Aniołowie ich w niebie wpatrują
się zawsze w oblicze Ojca mojego, który jest w niebie.
Mili Moi…
Piękny i pracowity
dzień za mną… Choć za oknem deszcz i ziąb, a i w domu jakoś chłodno się
zrobiło, to udało mi się dziś naprawdę popracować. Przede wszystkim rano
zawiozłem Pana Jezusa moim chorym. Oni się zawsze z tych wizyt cieszą. A ja z
nimi… Po powrocie zasiadłem do czytania. I czytałem, czytałem, czytałem… Jestem
na etapie zgłębiania archiwalnych numerów Rycerza Niepokalanej i znajduję tam
czasem bardzo ciekawe rzeczy. A malejąca sterta gazet „do przeczytania” napawa
nadzieją, że wkrótce znów usiądę i zacznę coś pisać... Po południu zrodziło się
też niedzielne kazanie, ponieważ jutro czeka mnie dawno planowany wyjazd do
Lancaster na sztukę „Józef” realizowaną przez tamtejszy teatr. A przy okazji
odwiedzimy Amiszów. Dwa autokary – poważna wycieczka z naszej parafii.
Myślę dziś kawał dnia o dziecięcym zaufaniu… Ta cecha dziecka staje mi mocno
przed oczami. To taka naturalna ufność, którą tak łatwo zranić. Dorosły mówi
prawdę. Dorosły jest dobry. Dlatego krzywda wobec dzieci jest tak okrutna, bo
one nie potrafią się jeszcze bronić. I to właśnie dziecko Jezus dziś stawia za
wzór. To rewolucyjne dla żydowskich słuchaczy, ponieważ dla nich dziecko jest
bytem niedokończonym, a jako nie podlegające Prawu i nie zachowujące go, z cała
pewnością nie może być wzorem do naśladowania. Tymczasem Jezus mówi jasno –
bądźcie jak one…
Może mówi w ten
sposób również o tym, że Bóg jest dobrym „dorosłym”, który nie chce nas oszukać,
który jest zawsze prawdomówny i któremu można ufać. Tymczasem my, zamiast
dziecięctwa szukać, staramy się być jak najbardziej dorośli przed Panem Bogiem,
co sprawia, że wielu rzeczy nam nie wypada, nie przystoi, nie uchodzi… Inne nas
nie interesują, bo mamy już je za sobą (przynajmniej tak nam się wydaje). A
ostatecznie jesteśmy smutni… i nie widzimy aniołów…
Jeśli nie jesteśmy przed Nim dorośli, to bywamy kapryśnymi nastolatkami, którzy wszystko wiedzą najlepiej, którzy kwestionują każdy głos autorytetu, i którzy
zawsze są gotowi do długich, gwałtownych dyskusji, przekonani, że tylko oni
mają rację. Tym bardziej nie widzimy aniołów…
Ale być dzieckiem??? Zachwycić się liszką na liściu? Brodzić w kałuży przez pół
dnia??? Śledzić żaby w ich mozolnych podróżach??? Nie mamy czasu… To nie
poważne… To nie dla nas… Ale tylko wówczas można zobaczyć działanie Boga w tym,
co nieuchwytne na pierwszy rzut oka… Tylko wówczas cień anioła stróża pojawia
się tu i ówdzie… Tylko wówczas rozumie się to, co niewyrażalne… A bliskość z
Bogiem staje się czymś cenniejszym ponad życie… Bo Jemu można zaufać…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz