Jezus powiedział do Nikodema: Tak Bóg umiłował świat, że dał swojego Syna
Jednorodzonego; każdy, kto w Niego wierzy, ma życie wieczne. Albowiem Bóg nie
posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został
przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie
wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna
Bożego. A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej
umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. Każdy bowiem, kto
się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby
nie potępiono jego uczynków. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do
światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu.
Mili Moi…
W minioną środę rozpoczęło
się moje pielgrzymowanie. Najpierw dwa dni w Radio Niepokalanów. To zawsze niezwykle
przyjemne wydarzenie. Stamtąd zaś udałem się do Poznania, aby poprowadzić
weekend lectio divina z Księgą Jozuego dla młodzieży. Ale tym razem okazało
się, że młodzież „nas wystawiła”… Matury, choroby wiosenne… Ostatecznie weekend
został odwołany w dniu jego rozpoczęcia. Cóż było robić? Przespałem dwie noce w
Poznaniu i pojechałem do Inowrocławia, gdzie mogłem od niedzieli rozpocząć
rekolekcje maryjne przed nawiedzeniem kopii cudownego obrazu MB Częstochowskiej.
W pierwszej wersji miałem je rozpoczynać od poniedziałku, właśnie z racji na
weekend w Poznaniu. Ale dla rekolekcji lepiej, jeśli zacznie się je w
niedziele, bo większa szansa na to, że „złapie się ludzi”.
Tak też się stało… To
znaczy – nie ja ich złapałem, bo frekwencja podczas rekolekcji była raczej
maleńka. Ale dziś, kiedy przybył obraz, nasz franciszkański kościół się
wypełnił. Matka Boża jak zawsze działa cuda. Mam szczerą nadzieję, że poruszy
serca i jutro, na pożegnanie, kiedy będzie okazja przystąpić do Rycerstwa
Niepokalanej, również zjadą się chętni do złożenia tego duchowego daru.
Rekolekcje w pierwszej wersji miały być dość spokojne, ale ostatecznie wyszło
bardzo intensywnie – siedem nauk dziennie: dwie dla dzieci w niedużej,
wiejskiej szkole, jedna dla dzieci „miastowych” po południu, trzy dla dorosłych
i Apel Jasnogórski. Było co robić i, przyznam, jestem dziś już mocno zmęczony.
Podczas nawiedzenia też mam trochę duchowej pracy do zrobienia – niektóre punkty
do mnie należą. Ale wszystko na chwałę Niepokalanej…
W piątek jeszcze kurs do Gniezna,
gdzie muszę zajrzeć do Księgi Łask w naszym, franciszkańskim sanktuarium Matki
Bożej Pocieszenia, gdzie mam rekolekcje za trzy tygodnie przed dwudziestą piątą
rocznicą koronowania cudownego obrazu… W piątek wieczorem będę w domu, a w
sobotę kurs do Szczytna na niedzielę. Tam zakładamy wspólnotę Rycerstwa
Niepokalanej. A potem… Szok… Jakieś dwa tygodnie w Gdyni… I maryjne rekolekcje
w naszej, gdyńskiej parafii. Ale to cos zupełnie innego – wychodzić na rekolekcje
ze swojego własnego pokoju… No i milion rzeczy do zrobienia – od wymiany opon,
po „posprzątanie” po rekolekcjach wielkopostnych, bo sam nie wiem co wożę w
samochodzie – jeden wielki kurnik…
A niedawno znów odezwało
się Wydawnictwo Esprit z prośbą, żebym popromował nieco jedną z ich książek poświęconą
Niepokalanej… Wszystko dla Niej – z wielką radością. Więc na dniach czeka mnie
pewnie wycieczka do Warszawy, żeby nagrać kilka filmików promocyjnych… Dziś
przyjąłem kolejne rekolekcje adwentowe w Nysie. Ale za to wczoraj odmówiłem
niedzielnych kazań w Warszawie na temat św. Teresy od Dzieciątka Jezus… Ktoś
zareklamował mnie sympatycznemu proboszczowi jako wybitnego eksperta od tej
świętej… Mój Boże… Jak widzicie – nie ma nudy…
A Pan patrzy na mnie i na
ten świat z nieustającą miłością… Podtrzymuje go w istnieniu i wciąż szuka i
zaprasza tych, którzy są gotowi nieść to zbawienie innym… Robota nie do przerobienia…
Jeśli znacie kandydatów, którzy chcieliby zatrudnić się u Jezusa – przyjmiemy każdą
ilość… Nie ma ich zbyt wielu… A podobno kapłańskie życie to wygodne i dostatnie
życie… Powiedzcie to poduszce, która jeździ ze mną – ona wie o tym najwięcej.
Gdyby nie Pan i Jego miłość, wysypałbym się już dawno – fizycznie, psychicznie,
duchowo… Ale On ma plan, a moim planem jest Mu nie przeszkadzać i dać się użyć…
Wszak oddałem się Niepokalanej za narzędzie. Niech Ona decyduje na jak długo…
A teraz pójdę i poprowadzę
nabożeństwo za zmarłych przodków… Zbliża się 23.00. Śmierć zwarła się z życiem
i w boju, o dziwy, choć poległ Wódz Życia, króluje dziś żywy…