Jezus przywołał do siebie Dwunastu i zaczął rozsyłać ich po dwóch. Dał im też
władzę nad duchami nieczystymi i przykazał im, żeby nic z sobą nie brali na
drogę prócz laski: ani chleba, ani torby, ani pieniędzy w trzosie. "Ale idźcie
obuci w sandały i nie wdziewajcie dwóch sukien". I mówił do nich:
"Gdy do jakiegoś domu wejdziecie, zostańcie tam, aż stamtąd wyjdziecie.
Jeśli w jakimś miejscu was nie przyjmą i nie będą was słuchać, wychodząc
stamtąd, strząśnijcie proch z nóg waszych na świadectwo dla nich". Oni
więc wyszli i wzywali do nawracania się. Wyrzucali też wiele złych duchów, a
wielu chorych namaszczali olejem i uzdrawiali.
Mili Moi…
Plan dnia… A jak wygląda
ojca plan dnia? Częste pytanie, więc może takie "dziś"…
5.00 – pobudka, prysznic,
kawka… Najmilsza chwila poranka – chwila medytacji Słowa… Czytanie fragmentu na
dziś, czytanie kilku komentarzy, rozmyślanie… Oddech.
6.30 – ostatnie kilka zdań
dopisanych do ostatniej konferencji rekolekcyjnej rekolekcji dla sióstr, na
które wyruszam jutro… „A pod krzyżem Jezusa” – taki jest ich temat.
7.00 – Eucharystia
7.40 – śniadanie (zwykle o
tej porze są modlitwy poranne, które trwają około 35 minut, ale w tym tygodniu
trwa siedmiodniowe Jerycho Różańcowe, czyli całodobowa adoracja Najświętszego
Sakramentu – my mamy modlitwy indywidualnie)
9.00 – II Eucharystia
10.00 – I Człowiek do spowiedzi
(na każdego rezerwuję godzinę, i zwykle około godziny to nasze spotkanie
trwa)
11.00 – II Człowiek do
spowiedzi
12.00 – III Człowiek do
spowiedzi
13.00 – zakupy spożywcze
na jutrzejszy wyjazd (wożę ze sobą własne jedzenie, które pozwala mi utrzymywać
wagę)
Po powrocie szybki obiad…
13.45 – IV Człowiek do
spowiedzi
15.00 – wyruszam do sióstr
dominikanek – tam spowiedź i III Eucharystia
19.00 – powrót do domu – właśnie
piszę bloga
20.00 – V Człowiek do
spowiedzi
21.00 – VI Człowiek do
spowiedzi
Później, o ile jeszcze nie
padnę pyszczkiem w poduszkę, musze przygotować pokój na remont (wymiana okien i
malowanie), który będzie się dokonywał pod moją nieobecność. No i muszę się spakować
na dwutygodniowy wyjazd… Czy tak jest codziennie? Nie… Ale prawie codziennie…
Nuda? Nie znam tego słowa… A w międzyczasie trzeba zmieścić modlitwę, obmyślanie
i pisanie rekolekcji, chwilkę spędzoną z braćmi, spacer lub odrobinę sportu…
Ekwilibrystyka z zegarkiem w ręku…
Daleki jestem jednak od
narzekania… Dziś naprawdę daleki… Dlatego, że widzę w dzisiejszym Słowie
zaproszenie Jezusa wobec Apostołów, aby stali się sługami jednej sprawy –
sprawy Jezusa. Jezus nie ma być najważniejszą sprawą ich życia… Oni po prostu
nie mają mieć innych spraw poza Nim.
Zawsze nieco mnie bawi,
kiedy lud wierny składa życzenia swojemu księdzu mówiąc „i błogosławieństwa w
życiu kapłańskim i w życiu osobistym”. Nie… Ksiądz nie ma życie osobistego.
Nikt z nas nie wiedzie „dwóch żyć” – mamy tylko jedno. Życie sługi i apostoła.
Im bardziej więc jestem zaangażowany w „sprawę Jezusa” tym spokojniejszy
jestem. Z pewnością nie bardziej wypoczęty i zrelaksowany, ale spokojny. Bo
wszystko jest na swoim miejscu. Mam cudowne życie – oparte na Jezusie. Każdemu
polecam…