piątek, 9 października 2015

jesień w CT...

zdj:flickr/slack12/Lic CC
(Łk 11,15-26)
Gdy Jezus wyrzucał złego ducha, niektórzy z tłumu rzekli: Przez Belzebuba, władcę złych duchów, wyrzuca złe duchy. Inni zaś, chcąc Go wystawić na próbę, domagali się od Niego znaku z nieba. On jednak, znając ich myśli, rzekł do nich: Każde królestwo wewnętrznie skłócone pustoszeje i dom na dom się wali. Jeśli więc i szatan z sobą jest skłócony, jakże się ostoi jego królestwo? Mówicie bowiem, że Ja przez Belzebuba wyrzucam złe duchy. Lecz jeśli Ja przez Belzebuba wyrzucam złe duchy, to przez kogo je wyrzucają wasi synowie? Dlatego oni będą waszymi sędziami. A jeśli Ja palcem Bożym wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło już do was królestwo Boże. Gdy mocarz uzbrojony strzeże swego dworu, bezpieczne jest jego mienie. Lecz gdy mocniejszy od niego nadejdzie i pokona go, zabierze całą broń jego, na której polegał, i łupy jego rozda. Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie; a kto nie zbiera ze Mną, rozprasza. Gdy duch nieczysty opuści człowieka, błąka się po miejscach bezwodnych, szukając spoczynku. A gdy go nie znajduje, mówi: Wrócę do swego domu, skąd wyszedłem. Przychodzi i zastaje go wymiecionym i przyozdobionym. Wtedy idzie i bierze siedem innych duchów złośliwszych niż on sam; wchodzą i mieszkają tam. I stan późniejszy owego człowieka staje się gorszy niż poprzedni.

Mili Moi…
Popracowałem wczoraj, że aż miło… Kawał dnia nad konferencją dla sióstr na poniedziałkowe skupienie. Kosztowało to trochę wysiłku, ale cieszę się z takich wyzwań, bo one zawsze są rozwijające dla mnie samego. Zwłaszcza jeśli głoszę do sióstr zakonnych, to dotykam tematów związanych z naszą konsekracją, czyli czymś, czym sam żyję. Muszę poczytać, pogłębić tematy… Wierzę, że dla mnie to też okazja do postąpienia kroku dalej w głąb tego modelu życia, który kocham i podejmuję każdego dnia na nowo…

Poza tą intelektualną pracą namaściłem wczoraj kolejną moją chorą, która zdaje się toczyć już ostatnią walkę. To zawsze mocne doświadczenie – znaleźć się w miejscu, w którym zapowiedziała się już siostra nasza śmierć cielesna. Jej majestat, a jednocześnie konsekwencja w spełnianiu woli Bożej jest dla mnie zawsze czymś przed czym z szacunkiem chylę głowę… A poza tym trochę duchowej walki z demonem i jego sprawkami w konfesjonale. Niby tylko trzy osoby, ale trzy godziny minęły niepostrzeżenie. Ale tym małym zwycięstwom łaski w ludzkich sercach zawsze towarzyszy wiele radości… Bóg jest dobry i przebacza z radością tym, którzy Go proszą…

A dziś krótka podróż do Litchfield i spotkanie z jesienią… To już moja druga jesień w USA, a konkretnie w Connecticut. Zanim jeszcze przyjechałem do Stanów, eksperci mówili, że najpiękniejszą jesień można spotkać po tej stronie oceanu właśnie w naszym stanie. Nie przesadzili… To jest arcycudne i przepiękne… Bogactwo kolorów pokrywających skaliste wzgórza bardzo trudno oddać słowem. Miałem wielką pokusę, żeby po drodze robić zdjęcia, ale musiałbym się zatrzymywać właściwie co chwilę. Zza każdego zakrętu bowiem wyłaniał się widok zapierający dech w piersiach. Wielka modlitwa dziękczynienia za ten świat i za piękno Boga weń wszczepione… Za niedługą chwilę rozpoczynamy rekolekcje małżeńskie. Dziesięć par będzie się skupiać w tym miejscu do niedzieli. Prosimy więc o skromne choć westchnienie w naszej intencji. Zarówno uczestników, jak i prowadzących.

Potrzeba tej modlitwy, bo dzisiejsza Ewangelia pokazuje nam, że walka duchowa jest czymś realnym i wojna nadal trwa. Każdy dzień przynosi nowe potyczki z wrogiem, który się nie męczy, nie musi jeść, ani spać, z wrogiem, który nie bierze jeńców. Pełen nienawiści niszczyciel, który wykorzysta każdą okazję, żeby nam zaszkodzić. Czym bylibyśmy wobec niego bez Boga? Zabawką, dziecięcą igraszką… Ale jest z nami Ten, który jest mocniejszy, Bóg, który rozprawił się już z potęgą demona. Pokonał go. Jego los jest już przesądzony!!! I stąd pewnie jego aktywność. Wie, że mało ma czasu i próbuje wyrwać Bogu jak najwięcej Jego dzieci…

Odeprzeć jego atak, to małe zwycięstwo. Ale on wróci… Zawsze wraca… I przyprowadza ze sobą towarzyszy… Sprytniejszych, okrutniejszych, bardziej nienawistnych, niż on sam… Jedynym sposobem przetrwania jest ten podany nam przez Pana – czuwajcie i módlcie się… Poznaj siebie i poznaj Boga… Bo w Nim moc jest ukryta… Podłącz się więc do ŹRÓDŁA…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz