Gdy Mędrcy odjechali, oto anioł Pański ukazał się Józefowi we śnie i rzekł:
„Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu; pozostań tam, aż ci
powiem; bo Herod będzie szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić”. On wstał, wziął w
nocy Dziecię i Jego Matkę i udał się do Egiptu; tam pozostał aż do śmierci
Heroda. Tak miało się spełnić słowo, które Pan powiedział przez Proroka: „Z
Egiptu wezwałem Syna mego”. Wtedy Herod widząc, że go Mędrcy zawiedli, wpadł w
straszny gniew. Posłał oprawców do Betlejem i całej okolicy i kazał pozabijać
wszystkich chłopców w wieku do lat dwóch, stosownie do czasu, o którym się
dowiedział od Mędrców. Wtedy spełniły się słowa proroka Jeremiasza: „Krzyk
usłyszano w Rama, płacz i jęk wielki. Rachel opłakuje swe dzieci i nie chce
utulić się w żalu, bo ich już nie ma”.
Mili Moi…
Święta, święta i… baba z
wozu, koniom lżej – jak to mawiają. Mam nadzieję, że u Was też było pięknie. My,
jak zawsze, świętowaliśmy we wspólnocie. Wigilia jest zwykle dość krótka, żeby
umożliwić naszym kucharzom świętowanie w ich własnych rodzinach. Ale
najbardziej radośnie jest zawsze po Pasterce. Spać idziemy nad ranem. Dla mnie
to oczywiście jakieś szaleństwo. W nocy wytrwałem bez problemu. Problemy są
zwykle dnia następnego. A ten dla nas przecież raczej dość pracowity. Ale mimo
wszystko było pięknie i jak mawiają – wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.
Odpoczywam, ile wlezie…
Kocyk, książka. Choć mijający rok jest raczej rozczarowujący pod tym względem. Przeczytałem
ich tylko dwadzieścia osiem. Miewałem nawet dłuższe chwile „wstrętu do słowa
drukowanego”. A półki coraz bardziej się uginają. Jakiś czas temu
zainwestowałem w czytnik elektroniczny. Nie wiem czy zdołam się przestawić. Próbuję.
Na razie trochę na literaturze anglojęzycznej, bo w Polsce jednak e-booki,
zwłaszcza w dziale „religijne” nie są tak szeroko dostępne jak bym chciał. Ale przyznam
szczerze, że dla mnie zapach, waga książki, faktura papieru – to prawdziwy
smak czytania.
A w tym odpoczynku myślę już
o przyszłości. Pierwszy tydzień stycznia mam bowiem zakończyć krótkimi
rekolekcjami o Gedeonie. Ale każdorazowa próba zabrania się za pracę, kończy się
na razie… zdecydowanie czym innym. Przyjdzie mi się chyba kajdankami przykuć do
biurka i zadawszy sobie gwałt spisać to, co już gdzieś w głowie i sercu
dojrzewa. Ale to może jeszcze nie dziś… Dziś jeszcze chwila relaksu.
A w Słowie, musze przyznać,
przemówił do mnie dziś pewnie obiektywnie mało znaczący fragment, a właściwie krótkie
słowa anioła – pozostań tam, aż ci powiem. To znów musiało być jakieś wyzwanie
dla Józefa. Wszak wszystko byłoby prostsze, gdyby usłyszał – za rok i trzy
miesiące będziecie z powrotem. Można by to wszystko jakoś zaplanować, w
odpowiednim czasie się przygotować na powrót. Tymczasem oto kolejna lekcja
zaufania. Bóg was poprowadzi, On wskaże właściwą chwilę.
W moim życiu za osiemnaście
miesięcy nastąpią zmiany. Kończy się wówczas czteroletnia kadencja, w której powierzono
mi takie, a nie inne obowiązki. Nie wiem oczywiście jakie to będą zmiany. Dziś
tego nie sposób przewidzieć. Ale pewnie jakieś będą. A ja bardzo lubię zmiany.
Za to mało mam w sobie cierpliwości. I im bliżej zmian, tym więcej we mnie
swoistej ekscytacji i zaintrygowania. A dziś słyszę wyraźnie – zostań tu, aż ci
powiem. Nie wybiegaj w przyszłość. Nie planuj zbyt wiele. Żyj teraz. Żyj tutaj.
Ja już wiem co dla ciebie przygotowałem – zdaje się mówić Pan. A to twoje
cierpliwe trwanie ma swój sens i znaczenie, nawet jeśli teraz go nie
rozpoznajesz.
I głowa to wszystko
rozumie… Ale serduszko… Ono wciąż powtarza, że osiemnaście miesięcy i…