zdj:flickr/Nick Thompson/Lic CC
(J 1,47-51)
Jezus ujrzał, jak Natanael zbliżał się do Niego, i powiedział o nim: Patrz, to
prawdziwy Izraelita, w którym nie ma podstępu. Powiedział do Niego Natanael:
Skąd mnie znasz? Odrzekł mu Jezus: Widziałem cię, zanim cię zawołał Filip, gdy
byłeś pod drzewem figowym. Odpowiedział Mu Natanael: Rabbi, Ty jesteś Synem
Bożym, Ty jesteś Królem Izraela! Odparł mu Jezus: Czy dlatego wierzysz, że
powiedziałem ci: Widziałem cię pod drzewem figowym? Zobaczysz jeszcze więcej
niż to. Potem powiedział do niego: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Ujrzycie
niebiosa otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących na Syna
Człowieczego.
Mili Moi…
Piękny, imieninowy dzień za mną… Piękny, bo wypełniony ludzką życzliwością… To
właśnie w takie dni człek widzi ilu ma wspaniałych ludzi wokół siebie, którzy
potrafią tak bezinteresownie się uśmiechnąć, życzyć czegoś dobrego, podziękować…
Tego po ludzku każdemu z nas potrzeba… Ksiądz nie jest wyjątkiem… Tak po ludzku
może pragnie tego nawet bardziej, niż inni. Nieustannie rozpięty między Bożymi
oczekiwaniami, a ludzkimi możliwościami. Doświadczający swojej bezradności i
niemocy. Patrzący na zadania przed nim postawione z drżeniem i z obawą, bo one
go przerastają… Kiedy więc przychodzi ktoś i mówi – dobrze, że jesteś w moim
życiu; potrzebujemy Cię; dzięki za Twoją posługę, to robi się ciepło na sercu…
Nie tak dawno podszedł do mnie młody człowiek, Amerykanin i zapytał, czy jestem
księdzem. Gdy potwierdziłem, powiedział po prostu – dziękuję ci za twoje
kapłaństwo… I poszedł… Ciepło na sercu… I wzruszenie przed Dawcą tego daru… Bo
to Jemu należą się wszelkie dzięki…
Po południu nawet goście się pojawili… Siostry z Newarku i o. Wiesław z Clifton
przybyli z życzeniami. Dobry czas. Wspólnota jest jednak potężnym motywatorem.
Daje dużo radości i sprawia, że człowiek nie czuje się sam… Tak to znakomicie
Pan Bóg obmyślił…
A poprzez Natanaela udziela nam dziś lekcji bycia uczniem… Zakreśla pewien
ideał. A może lepiej – wskazuje dwa filary, na których to powołanie ucznia
winno się opierać. Pierwszy z nich to
umiejętność stawiania pytań, odwaga w ich formułowaniu. Wobec siebie, a może
nade wszystko wobec Boga. Skąd mnie znasz? Jedno z fundamentalnych pytań
ludzkiego życia. Pośród wielu innych – skąd idę?, dokąd podążam?, jaki jest
sens mojego życia?, komu i do czego jestem potrzebny?, gdzie tkwi moja
najgłębsza wartość? Jeśli człek stawia sobie pytania i szuka odpowiedzi, to
oznacza, że myśli. Jeśli stawia je Bogu, to oznacza, że już wiele rozumie –
przede wszystkim to, że sam nie jest bogiem. A to już całkiem sporo…
Myślenie daje nadzieję na decyzję. Człowiek zdecydowany, to znakomity kandydat
na ucznia. Nie ma w nim podstępu. W języku angielskim jest to oddane słowem
duplicity, co oznacza dwulicowość, fałsz, niejednoznaczność. Uczeń myślący i
decydujący jest zdolny do radykalizmu i do rozciągnięcia swojej wiary na
wszystkie sfery swojego życia (od płacenia podatków na przebaczenie wrogom).
Nie ma w nim rozdwojenia. Nie ma powierzchowności i banału. Jest konkretny i
konsekwentny…
Ale gdzie to wszystko się zaczyna? W spotkaniu… Z Chrystusem. Bez niego jest „wiara
kuli bilardowej”. Ktoś ją kiedyś wprawił
w ruch, ale gdzie się toczy??? Chciałaby, ale oto następne uderzenie… Była już
blisko, ale przeszkodziły inne kule… I tak można w nieskończoność… Dopóki trwa
rozgrywka życiem zwana…