zdj:flickrFrancois Meehan/Lic CC
(Łk 14,1-6)
Gdy Jezus przyszedł do domu pewnego przywódcy faryzeuszów, aby w szabat spożyć
posiłek, oni Go śledzili. A oto zjawił się przed Nim pewien człowiek chory na
wodną puchlinę. Wtedy Jezus zapytał uczonych w Prawie i faryzeuszów: Czy wolno
w szabat uzdrawiać, czy też nie? Lecz oni milczeli. On zaś dotknął go, uzdrowił
i odprawił. A do nich rzekł: Któż z was, jeśli jego syn albo wół wpadnie do
studni, nie wyciągnie go zaraz, nawet w dzień szabatu? I nie mogli mu na to
odpowiedzieć.
Mili Moi…
Pogoda wciąż pachnie latem… Nie wiadomo jak się stroić wychodząc z domu. Ale
generalnie wyjść się chce. A tu trzeba siedzieć i pracować… Dziś zbyt wiele nie
zrobiłem. Ale chociaż kazanie niedzielne, jutrzejsze spotkanie z dzieciakami w
polskiej szkole i dzisiejsze spotkanie z ministrantami, zostało jakoś
przemyślane i przygotowane.
Rozmawiałem dziś z moimi ministrantami o Halloween. To polskie dzieci,
wychowujące się w środowisku amerykańskim. Więc dla nich jest to zupełnie
oczywiste święto. Ale jak to umysły dzieciaków – bardzo otwarte i chłonne. Nie
tylko na zło, na dobro również. A może przede wszystkim na dobro… Gawędziliśmy
bardzo spokojnie, a ja do niczego ich nie zmuszałem, ale spokojnie zachęcałem
do myślenia, do dopytania rodziców (zawsze to lepiej działa, jeśli mama
potwierdzi to, co mówił ksiądz). Im bowiem gwałtowniej człowiek nastaje, tym
mniejszy efekt odnosi. Wierzę w siłę spokojnej rozmowy i perswazji. Prosiłem,
żeby poczuli się kimś wyjątkowym, kimś, kto nie robi tego, co wszyscy, ale
nawet bawiąc się, zastanawia się nad tym, co robi. Tłumaczyłem dlaczego nie warto się tak bawić.
To, co mnie najbardziej przeraża, to niefrasobliwość. Szukałem nieco informacji
po angielsku, żeby im coś wydrukować. Dla dzieciaków to znacznie łatwiejszy wariant
do czytania. I ze zgrozą stwierdziłem, że większość katolickich strona w języku
angielskim bagatelizuje, albo wręcz zachęca do obchodzenia tego święta. Jedynie
na protestanckich stronach znalazłem przestrogi i krytykę. A Pan Bóg nas o to
kiedyś zapyta. Nas, dorosłych katolików. Tych odpowiedzialnych.
Przy okazji wywiązała się piękna dyskusja. Dzieciaki są ciekawe jak jest w
niebie, jak w piekle, czy ludzie naprawdę do piekła idą, jak tam będziemy
wyglądać, co robić. Jeśli tylko ktoś chce z nimi rozmawiać, one są gotowe. I to
cieszy…
A w dzień spacer… I wizyta w kawowej sieciówce, co ją nam przy domu otworzyli. A
tam za ladą Bil. Ten sam, co mnie na kawkę kilka dni temu zaprosił. I wita mnie
jak starego frendziaka. No i oczywiście żadnych pieniędzy – kawka dla ciebie
ojcze. Miło cię widzieć ojcze… Świat jest lepszy z takimi ludźmi. Chociaż
odrobinę…
A Słowo mnie dziś sprowokowało do postawienia sobie pytania, co by było gdyby…
Pan Jezus zasiadł ze mną do stołu. Czy mógłbym Mu patrzeć prosto w oczy, słuchać
i swobodnie z Nim rozmawiać? Czy może raczej milczeć skrępowany? Bo przecież ja
doskonale wiem, czego On chce ode mnie, jak interpretuje rzeczywistość, do
czego mnie zaprasza i posyła… A ja? Tak często okazuję się miłośnikiem
schematów działania. Tak wierny jestem swoim własnym przekonaniom. Tak pewien
swoich własnych rozwiązań, że gotów jestem mówić bardziej do siebie, niż do
Niego – tak, wiem Panie Jezu, ale…
Ileż to razy robię coś, bo inni tak robią, bo tak dziś ten świat ułożony, bo
tak będzie prościej, bo to mniej kosztuje, bo nie mam czasu inaczej, bo może
się uda, bo tak będzie szybciej… A Jego oczy wciąż wyrażają pytanie – naprawdę chcesz
mnie do tego przekonać? I wówczas nie pozostaje już nic innego, jak zamilknąć.
Bo co tu jeszcze można powiedzieć…?
Oczywiście… Wiem, że to Ty masz rację… Gdzieś najgłębiej w sercu to wiem…
Ojcze my już w pOlsce mamy halloweenowe święto paskudztwo. Wczoraj mój syn zapytał się jak ma sie na to "swieto" ubrac i jakiz byl zgrzyt kiedy powiedzaailam ze my chrzescijanie nie swietujemy. że my mamy święto Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny. pozdrawiam z E-ga.
OdpowiedzUsuń