czwartek, 29 października 2015

na równinie...

zdj:flickr/Peter Ostergaard/Lic CC
(Łk 6,12-19)
W tym czasie Jezus wyszedł na górę, aby się modlić, i całą noc spędził na modlitwie do Boga. Z nastaniem dnia przywołał swoich uczniów i wybrał spośród nich dwunastu, których też nazwał apostołami: Szymona, którego nazwał Piotrem; i brata jego, Andrzeja; Jakuba i Jana; Filipa i Bartłomieja; Mateusza i Tomasza; Jakuba, syna Alfeusza, i Szymona z przydomkiem Gorliwy; Judę, syna Jakuba, i Judasza Iskariotę, który stał się zdrajcą. Zeszedł z nimi na dół i zatrzymał się na równinie. Był tam duży poczet Jego uczniów i wielkie mnóstwo ludu z całej Judei i Jerozolimy oraz z wybrzeża Tyru i Sydonu; przyszli oni, aby Go słuchać i znaleźć uzdrowienie ze swych chorób. Także i ci, których dręczyły duchy nieczyste, doznawali uzdrowienia. A cały tłum starał się Go dotknąć, ponieważ moc wychodziła od Niego i uzdrawiała wszystkich.

Mili Moi…
Zagoniony dziś dzień… Pod znakiem służby jednak i to mała radość. Odwiedziłem dziś A. Nasza siostra ze wspólnoty Odnowy, która ma trudne doświadczenia zdrowotne. Zawiozłem Pana Jezusa, pogawędziliśmy radośnie z nią i jej mężem. Arcysympatyczne przedpołudnie. Znów mi Pan Jezus przypomniał po co jestem księdzem… Czyni to tak wiele razy… A oprócz tej wizyty woziłem dziś również mojego amerykańskiego współbrata na badania, po których sam nie mógł kierować. Taka prosta forma braterskiej pomocy – pomóc się ubrać, wyjść z samochodu, służyć ramieniem… Dostałem w duchu wdzięczności parę skarpetek i poczułem się jakby już była Wigilia, a ja właśnie odpakowałem prezent spod choinki…

A wieczorem spotkanie Odnowy… Odkąd zainicjowaliśmy grupę rozeznającą, to te nasze spotkania są jakieś ciekawsze, dynamiczne, a mnie się jakoś łatwiej modlić. W Słowie Pan mówi do nas wyraźnie, a przede wszystkim konsekwentnie prowadzi nas od tematu do tematu. Jeden z drugiego wynika i wyraźnie czuć, że skończyła się przypadkowość. To cieszy, bo myślę sobie, że wchodzimy dzięki temu w jakiś nowy etap formacji.

To ważne, bo czuję, że Jezus naprawdę na nas liczy… A czy może liczyć? Dziś w Słowie z dnia swoista fotografia… Widać Jezusa, Apostołów, uczniów, Żydów i pogan… Wszyscy wymienieni w kolejności. Łukasz, który miał artystyczną duszę, pięknie nam ten obraz odmalowuje. Są tam wszyscy. I ci, którzy oddali swoje życie Jezusowi całkowicie i bez zastrzeżeń. I ci, którzy przychodzą i odchodzą, bo mają sporo innych zajęć. I ci, którzy wierzą w Boga Izraela, a czczą Go zachowując Prawo. I ci, którzy nie mają bogów, albo mają ich zbyt wielu, ale za to cierpią i szukają uwolnienia… A Jezus jest i chce być dla wszystkich. I dla każdego ma coś, czego on akurat potrzebuje. Równina staje się miejscem zbawienia. Innymi słowy codzienność jest tą przestrzenią, w której On się objawia.

Ale dowiódł wielokrotnie, że w tym objawieniu chce się posługiwać ludźmi. Kiedy rozmnaża chleb, Apostołowie dzielą nim tłumy. Kiedy zamierza sam się gdzieś wybrać, najpierw w te wszystkie miejsca wysyła swoich uczniów. On naprawdę na Ciebie liczy. Niezależnie od tego, czy może się zaangażować na 100 %, czy tylko na 30%. Wybrał Cię i powołał, żeby dzięki Tobie mógł się objawić… Wokół tak wielu, którzy nie mają żadnego doświadczenia Boga, tylko wiele trosk i problemów… Równiny są pełne ludzi… Oni czekają…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz