Gdy dopełniał się czas wzięcia Jezusa z tego świata, postanowił udać się do
Jerozolimy i wysłał przed sobą posłańców. Ci wybrali się w drogę i przyszli do
pewnego miasteczka samarytańskiego, by Mu przygotować pobyt. Nie przyjęto Go
jednak, ponieważ zmierzał do Jerozolimy. Widząc to, uczniowie Jakub i Jan
rzekli: ”Panie, czy chcesz, a powiemy, żeby ogień spadł z nieba i zniszczył
ich?”. Lecz On odwróciwszy się zabronił im. I udali się do innego miasteczka. A
gdy szli drogą, ktoś powiedział do Niego: ”Pójdę za Tobą, dokądkolwiek się
udasz”. Jezus mu odpowiedział: ”Lisy mają nory i ptaki powietrzne gniazda, lecz
Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł wesprzeć”. Do innego rzekł:
”Pójdź za Mną”. Ten zaś odpowiedział: ”Panie, pozwól mi najpierw pójść i
pogrzebać mojego ojca”. Odparł mu: ”Zostaw umarłym grzebanie ich umarłych, a ty
idź i głoś królestwo Boże”. Jeszcze inny rzekł: ”Panie, chcę pójść za Tobą, ale
pozwól mi najpierw pożegnać się z moimi w domu”. Jezus mu odpowiedział:
”Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do
królestwa Bożego”.
Mili Moi…
No i rekolekcje w Morasku
za nami… W tym roku miałem tam wygłosić dwie serie, ale zimowa mi przepadła, bo
świętowałem wówczas Covid. Letnia więc była jedyną szansą na przemówienie do
sióstr. I było tak już chyba nieco klasycznie… Przychodziła na nauki Matka
Generalna tegoż zgromadzenia, która pod koniec poprosiła… żebym w przyszłym roku
wygłosił dla sióstr cztery serie rekolekcji, na co ja, rzecz jasna, ochoczo
przystałem. W czwartek więc zakupiłem już kalendarz na 2023 rok i zaczynam go
zapełniać.
W piątek wyruszyłem na
weekendowe, doroczne rekolekcje dla Rycerzy Niepokalanej Polski Północnej,
które przeżywamy w gościnnym domu Sióstr Służebniczek NMP na Oksywiu. W tym
roku lud dopisał – mieliśmy 41 uczestników. Na mnie spoczywała warstwa
organizacyjna, bo wygłosić rekolekcje zgodził się mój przyjaciel Maciej.
Poprowadził nas w kluczu odkrywania i rozumienia woli Bożej na wzór Maryi – w naszej
codzienności. Myślę, że większość uczestników zadowolona. No i o 13.00 zakończyliśmy
dziś nasze ćwiczenia duchowe, a ja piszę do Was z Pniew. Dotarłem niedawno do
klasztoru Sióstr Klarysek od Wieczystej Adoracji, u których już chyba trzeci
rok z rzędu głoszę rekolekcje. Zaczynamy wprawdzie od jutra, ale zgodziłem się również
odprawiać poranne Msze w kościele dla ludzi z miasta, co pozwoliło księdzu
kapelanowi tego miejsca wyjechać na krótki urlop. A dodatkowo od środy prowadzę
tu również rekolekcje dla miejscowej grupy Św. O. Pio. Nie ma nudy… Kijaszki
chyba będę praktykował o 5.00 rano – bo to jedyny swobodniejszy czas, a i
temperatury przyzwoitsze… Zapowiada się bogaty duchowo tydzień…
A dziś nad Słowem
postawiłem sobie pytanie – po co powołał mnie Pan? Szukając odpowiedzi w kluczu
rekolekcji, których też mogłem słuchać, doszedłem do wniosku (nie nowego
przecież), że celem mojego powołania jest doskonałe zrealizowanie woli Bożej,
Jego zamysłu na moje życie. I tego zawsze chciałem. I dziś nie jest inaczej. Wiem
z całą pewnością, że Jego wolą nie jest, żebym gromił nieprzyjazne miasta. Nie
mam tez zajmować się tematami pobocznymi, choćby nie wiem jak po ludzku
wydawały się ważne. A nade wszystko nie powinienem zajmować się sobą… A kręcić
się wokół swoich odczuć, przeżyć, myśli i przekonań jest wielką pokusą
codziennego życia duchowego…
I znów zaciśnięte gardło…
Tak troszeczkę… Bo mówię Mu FIAT – chcę tego. Ale im dłużej żyję, tym się tego
bardziej obawiam. Może z powodu rozpoznawanych w sobie słabości. A może również
dlatego, że dostrzegam „ocean potrzeb”. A do tego dochodzą jakieś własne
pomysły i plany, których dawniej nie było, a które przecież są takie znakomite,
dobre, słodkie i sycące – zwłaszcza, kiedy znajdują się wyłącznie w sferze
wyobrażeń i marzeń. A najżywsze z nich na tę chwilę są, tak czysto po ludzku, niemożliwe
do zrealizowania… I tak tez jest dobrze… Jakkolwiek jest – byle Pan był blisko,
byle Jego wola działa się na ziemi, tak, jak w niebie. I bylem ja miał w tym
swój, właściwy dla mnie i przewidziany przez Niego udział…