środa, 30 września 2015

o filarach...

zdj:flickr/Nick Thompson/Lic CC
(J 1,47-51)
Jezus ujrzał, jak Natanael zbliżał się do Niego, i powiedział o nim: Patrz, to prawdziwy Izraelita, w którym nie ma podstępu. Powiedział do Niego Natanael: Skąd mnie znasz? Odrzekł mu Jezus: Widziałem cię, zanim cię zawołał Filip, gdy byłeś pod drzewem figowym. Odpowiedział Mu Natanael: Rabbi, Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś Królem Izraela! Odparł mu Jezus: Czy dlatego wierzysz, że powiedziałem ci: Widziałem cię pod drzewem figowym? Zobaczysz jeszcze więcej niż to. Potem powiedział do niego: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Ujrzycie niebiosa otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących na Syna Człowieczego.

Mili Moi…
Piękny, imieninowy dzień za mną… Piękny, bo wypełniony ludzką życzliwością… To właśnie w takie dni człek widzi ilu ma wspaniałych ludzi wokół siebie, którzy potrafią tak bezinteresownie się uśmiechnąć, życzyć czegoś dobrego, podziękować… Tego po ludzku każdemu z nas potrzeba… Ksiądz nie jest wyjątkiem… Tak po ludzku może pragnie tego nawet bardziej, niż inni. Nieustannie rozpięty między Bożymi oczekiwaniami, a ludzkimi możliwościami. Doświadczający swojej bezradności i niemocy. Patrzący na zadania przed nim postawione z drżeniem i z obawą, bo one go przerastają… Kiedy więc przychodzi ktoś i mówi – dobrze, że jesteś w moim życiu; potrzebujemy Cię; dzięki za Twoją posługę, to robi się ciepło na sercu… Nie tak dawno podszedł do mnie młody człowiek, Amerykanin i zapytał, czy jestem księdzem. Gdy potwierdziłem, powiedział po prostu – dziękuję ci za twoje kapłaństwo… I poszedł… Ciepło na sercu… I wzruszenie przed Dawcą tego daru… Bo to Jemu należą się wszelkie dzięki…

Po południu nawet goście się pojawili… Siostry z Newarku i o. Wiesław z Clifton przybyli z życzeniami. Dobry czas. Wspólnota jest jednak potężnym motywatorem. Daje dużo radości i sprawia, że człowiek nie czuje się sam… Tak to znakomicie Pan Bóg obmyślił…

A poprzez Natanaela udziela nam dziś lekcji bycia uczniem… Zakreśla pewien ideał. A może lepiej – wskazuje dwa filary, na których to powołanie ucznia winno się opierać.  Pierwszy z nich to umiejętność stawiania pytań, odwaga w ich formułowaniu. Wobec siebie, a może nade wszystko wobec Boga. Skąd mnie znasz? Jedno z fundamentalnych pytań ludzkiego życia. Pośród wielu innych – skąd idę?, dokąd podążam?, jaki jest sens mojego życia?, komu i do czego jestem potrzebny?, gdzie tkwi moja najgłębsza wartość? Jeśli człek stawia sobie pytania i szuka odpowiedzi, to oznacza, że myśli. Jeśli stawia je Bogu, to oznacza, że już wiele rozumie – przede wszystkim to, że sam nie jest bogiem. A to już całkiem sporo…

Myślenie daje nadzieję na decyzję. Człowiek zdecydowany, to znakomity kandydat na ucznia. Nie ma w nim podstępu. W języku angielskim jest to oddane słowem duplicity, co oznacza dwulicowość, fałsz, niejednoznaczność. Uczeń myślący i decydujący jest zdolny do radykalizmu i do rozciągnięcia swojej wiary na wszystkie sfery swojego życia (od płacenia podatków na przebaczenie wrogom). Nie ma w nim rozdwojenia. Nie ma powierzchowności i banału. Jest konkretny i konsekwentny…

Ale gdzie to wszystko się zaczyna? W spotkaniu… Z Chrystusem. Bez niego jest „wiara kuli  bilardowej”. Ktoś ją kiedyś wprawił w ruch, ale gdzie się toczy??? Chciałaby, ale oto następne uderzenie… Była już blisko, ale przeszkodziły inne kule… I tak można w nieskończoność… Dopóki trwa rozgrywka życiem zwana…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz