wtorek, 22 września 2015

obecność...


(Mt 9,9-13)
Gdy Jezus wychodził z Kafarnaum, ujrzał człowieka imieniem Mateusz, siedzącego w komorze celnej, i rzekł do niego: Pójdź za Mną! On wstał i poszedł za Nim. Gdy Jezus siedział w domu za stołem, przyszło wielu celników i grzeszników i siedzieli wraz z Jezusem i Jego uczniami. Widząc to, faryzeusze mówili do Jego uczniów: Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami? On, usłyszawszy to, rzekł: Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary. Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników.

Mili Moi…
Wziąłem się dziś za robotę naukową, która od wielu, wielu dni przypominała mi o sobie cierpliwie spoczywając na biurku. Dziś pogrążyłem się w lekturze… Studiuję obecnie stare numery Rycerza Niepokalanej i ze zdumieniem stwierdzam, że o. Kolbe pisał o rzeczach, które mnie również są niezwykle drogie, a co więcej, poruszane w latach trzydziestych, w Rycerzu tematy, właściwie żywcem można by przenieść w nasze czasy, ponieważ są nadal aktualne. Język się nieco zmienił, problemy nie. Szczególnie uderzył mnie artykuł pod mocnym tytułem – „Katolicyzować katolików”, w którym poruszone są kwestie przeciętniactwa i bierności ludzi przychodzących do kościoła. Wiara, która nie jest przestrzenią spotkania z Jezusem. Jest zaledwie tradycją, czy zwyczajem… Osiemdziesiąt lat… Cztery pokolenia… I wciąż ten sam problem…

A wieczorem przeżyliśmy Eucharystię w towarzystwie o. Johna Boshobory, który już dotarł do naszej parafii. Dziś spotkał się ze wspólnotą Odnowy w Duchu Świętym. Głosił nam żywego Jezusa i modlił się nad każdym z nas.. Muszę przyznać, że doświadczyłem wiele pokoju w tym spotkaniu eucharystycznym. Szczególnym momentem była prośba o. Johna, żeby wszyscy obecni w kościele pomodlili się nad nami, kapłanami… Proste, pokorne doświadczenie modlitwy braci… Jutro będziemy modlić się znowu. Msza o 7 wieczorem zapewne ściągnie tłumy… Niech łaska Boża szeroką strugą rozlewa się na wszystkich…

A przede wszystkim na grzeszników (czyli jednak na wszystkich). Niemniej jednak lubimy chyba o sobie myśleć jako o tych lepszych. Bo zawsze jest znaczące i szerokie grono tych, którzy grzeszą bardziej, niż ja i na tle których wypadam znakomicie. Tych lepszych jest też całkiem sporo, ale jakoś nieszczególnie do nich lubimy się przyrównywać. My lepsi, bo wierzący, a reszta świata gorsza, grzeszna, pogańska… 

Tylko Pan Bóg za nami nie nadąża. To znaczy zachowuje się trochę tak, jakby nie umiał docenić tej naszej wspaniałości. Bo przecież to oczywiste, że nas powinien traktować wyjątkowo. Jak to rozumiemy? No chodzi o to, żeby nasza droga była usłana różami, bez cierpień, krzyży, bolesnych doświadczeń. Wszystkim wierzącym powinien to zagwarantować… Wtedy by się ludzie nawracali… Milionami…

A On? Wszystkich traktuje tak samo. Jego słońce wschodzi nad złymi i dobrymi, Jego deszcz pada na sprawiedliwych i niesprawiedliwych… No to na czym polega różnica. Bo przecież jest jakaś różnica… Oczywiście, że jest… Tylko akurat przez większość z nas niedostrzegalna i niedoceniana… Obecność… W życiu człowieka wierzącego Bóg jest obecny w zupełnie wyjątkowy i szczególny sposób. I gdybyśmy tę obecność odkryli, potrafili poznać jej wartość i ucieszyli się nią, wówczas nikt z nas nie siedział by bezczynnie, ale głosilibyśmy Jezusa na dachach, ponieważ nie ma nic cenniejszego ponad obecność Boga…

Tej ciągle brakuje grzesznikom i poganom. I tę mamy im zwiastować. Z miłością, a nie w pysznym przekonaniu, że jesteśmy lepsi. Wszystko jest łaską. I nie ze swojego dajemy… Głosimy Jezusa, który niczego nie pragnie bardziej, niż udzielać się grzesznikom, leczyć chorych, dźwigać złamanych na duchu… Głosimy… 

Głosimy????????????????

1 komentarz:

  1. Czasami ma się wrażenie, że ludzie boją się słów: "Głośmy Chrystusa, dobroć Boga". A przecież czasami wcale nie potrzeba wielkich słów :)
    Nasza modlitwa, codzienne rozmowy z ludźmi, w których na przykład w odpowiedzi na pytanie, dlaczego robimy tak, a nie inaczej, odpowiadamy, że kierujemy się naszą wiarą. Bądź w trakcie komentowania codziennych wydarzeń na świecie, pokazujemy, że chcemy dostrzegać we wszystkim miłość Boga wobec nas. Nawet takie drobne gesty też są głoszeniem Boga, prawda ? :)

    OdpowiedzUsuń