zdj:flickr/Sameli Kujala/Lic CC
(Mk 8,27-35)
Potem Jezus udał się ze swoimi uczniami do wiosek pod Cezareą Filipową. W
drodze pytał uczniów: Za kogo uważają Mnie ludzie? Oni Mu odpowiedzieli: Za
Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za jednego z proroków. On ich
zapytał: A wy za kogo mnie uważacie? Odpowiedział Mu Piotr: Ty jesteś Mesjasz.
Wtedy surowo im przykazał, żeby nikomu o Nim nie mówili. I zaczął ich pouczać,
że Syn Człowieczy musi wiele cierpieć, że będzie odrzucony przez starszych,
arcykapłanów i uczonych w Piśmie; że będzie zabity, ale po trzech dniach
zmartwychwstanie. A mówił zupełnie otwarcie te słowa. Wtedy Piotr wziął Go na
bok i zaczął Go upominać. Lecz On obrócił się i patrząc na swych uczniów,
zgromił Piotra słowami: Zejdź Mi z oczu, szatanie, bo nie myślisz o tym, co
Boże, ale o tym, co ludzkie. Potem przywołał do siebie tłum razem ze swoimi
uczniami i rzekł im: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego
siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje! Bo kto chce zachować
swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii,
zachowa je.
Mili Moi…
Jakiż piękny dzień… Tylko jedna Msza i to po angielsku, czyli w języku, który
znają w kościele wszyscy poza mną :) Ale kto by się
przejmował drobiazgami??? Staram się jak mogę, a resztę pozostawiam łasce
Bożej. Niech ona w sercach działa. Dziś mieliśmy taki drobny przypływ adrenaliny,
ponieważ pojawił się podczas Mszy pewien młodzieniec, który był żywo
zainteresowany koszami do zbiórki pieniędzy, podczas gdy jego kompan oczekiwał
go w samochodzie. Zostałem w kościele po Mszy, żeby dopilnować tego świętego miejsca.
Gdy po jakimś czasie nadszedł proboszcz, udał się z dwoma ochroniarzami do
owych młodzieńców wciąż siedzących w aucie pod kościołem. Szukali swojego
kolegi w naszym kościele… Nie umieli co prawda podać żadnego nazwiska, ani
nawet opisać jak wygląda, ale po wyjaśnieniu im, że w naszych koszach do
zbierania pieniędzy i kościelnych skarbonkach z pewnością ich kolega nie
przebywa, zdecydowali się odjechać… Ze smutkiem stwierdzam, że obaj młodzieńcy
byli narodowości polskiej.
A Jezus dziś mi przypomniał, że najlepszym fundamentem dla budowania opinii o
Nim jest doświadczenie. Nie cudze opinie i przekonania, których w świecie tak
wiele. Obserwując rzeczywistość, mam takie wrażenie, że im więcej opinii, tym
dalej nam do prawdy. Zresztą wielu ludzi dziś już prawda nie zajmuje. Zajmują
się opiniami. Godziny spędzone przed telewizorem urabiają ich wewnętrznie.
Hasło – wyłącz telewizor, włącz myślenie, jeszcze nigdy chyba nie było tak
aktualne, jak dziś…
Lata temu, kiedy z dużą dozą sceptycyzmu podchodziło się do opinii wyrażanych w
mediach, które z założenia służyły sterowaniu masami, prawdy poszukiwano chyba
chętniej. Dziś kiedy zachłysnęliśmy się wolnością i z takim trudem przedziera
się do naszej świadomości fakt, że w mediach w istocie nic się nie zmieniło,
prawda zbladła i została wyparta przez… Aż boję się wymieniać… Kiedyś
narzekaliśmy na wenezuelskie telenowele, które przykuwały do ekranu nasze mamy
i babcie. Dziś mamy „Zdrady”, „Pamiętniki z wakacji”, „Pielęgniarki”, i Bóg wie
co jeszcze. W porównaniu z nimi wenezuelskie tasiemce to były prawdziwe dzieła
sztuki… Odmóżdżacze… Bo inaczej trudno nazwać ten chłam, który jednakowoż
urabia opinie… Oswaja z nowoczesnością. Kreuje postawy…
Rozpisałem się, bo cóż ma do zaproponowania szary Jezus? O czym mogą nam opowiedzieć
księża nudziarze? Wszystko to odrobinę trąci przeżytkiem… Kogo dziś zajmuje to kim
On jest? Kto spędza czas na rozważaniach Jego nauki? Dzięki Bogu są tacy… To
ci, którzy doświadczyli. Podobnie jak Apostołowie – tylko doświadczywszy Jezusa
można trwać przy prawdzie, szukać jej, zajmować się jej dociekaniem. Tylko
spotkawszy Go bardzo osobiście można zrozumieć czym jest Kościół i po co mi
niedzielne spotkania z tą wspólnotą.
Jeśli tego doświadczenia nie ma, to człek niczym suchy liść, jest miotany
wiatrem opinii i ludzkich tylko przekonań. Jest mądrutki… Do pierwszego
życiowego dramatu. Bo gdy ten nadchodzi, wówczas telewizyjne mądrości zawodzą,
a obiegowe opinie okazują się niewystarczające. Wówczas pojawia się pragnienie
nadziei i czasem zaczyna się poszukiwanie prawdy. Tylko czy trzeba czekać???
Czy koniecznie trzeba dostać po nosie???
A może dziś warto zacząć… Może dziś trzeba wyłączyć telewizor… Może dziś jest
dzień na odnalezienie Biblii we własnym domu i na wielką prośbę do Jezusa – daj
mi doświadczyć… Siebie… I prawdy… Nawet gdyby to miało się dokonać wbrew
opiniom tego świata… Zwłaszcza, gdyby to miało się dokonać wbrew…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz