zdj:flickr/Javier/Lic CC
(Łk
5,1-11)
Gdy
tłum cisnął się do Jezusa, aby słuchać słowa Bożego, a On
stał nad jeziorem Genezaret - zobaczył dwie łodzie, stojące przy
brzegu; rybacy zaś wyszli z nich i płukali sieci. Wszedłszy do
jednej łodzi, która należała do Szymona, poprosił go, żeby
nieco odbił od brzegu. Potem usiadł i z łodzi nauczał tłumy. Gdy
przestał mówić, rzekł do Szymona: Wypłyń na głębię i
zarzućcie sieci na połów! A Szymon odpowiedział: Mistrzu, całą
noc pracowaliśmy i niceśmy nie ułowili. Lecz na Twoje słowo
zarzucę sieci. Skoro to uczynili, zagarnęli tak wielkie mnóstwo
ryb, że sieci ich zaczynały się rwać. Skinęli więc na
współtowarzyszy w drugiej łodzi, żeby im przyszli z pomocą. Ci
podpłynęli; i napełnili obie łodzie, tak że się prawie
zanurzały. Widząc to Szymon Piotr przypadł Jezusowi do kolan i
rzekł: Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny. I jego
bowiem, i wszystkich jego towarzyszy w zdumienie wprawił połów
ryb, jakiego dokonali; jak również Jakuba i Jana, synów
Zebedeusza, którzy byli wspólnikami Szymona. Lecz Jezus rzekł do
Szymona: Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił. I
przyciągnąwszy łodzie do brzegu, zostawili wszystko i poszli za
Nim.
Mili
Moi...
Wczoraj szalony dzień finalizowania przygotowań
przedrekolekcyjnych. Plany dnia, rozkład pokoi i wszystkie inne
sprawy, które należało przygotować wcześniej. Wieczorem jak
zawsze Eucharystia i spotkanie. Wczoraj gościliśmy aż trzech
księży, co jest u nas rzadkością. Przybył misjonarz z Kenii, o.
Kazimierz, i dwóch braci mieszkających w Stanach. Modlili się z
nami...
A dziś... Zrobiliśmy sobie z moim drogim proboszczem
dzień wolny i spędziliśmy go trochę po amerykańsku. Nie będę
zdradzał szczegółów, choć rzecz jasna nie było to nic
niemoralnego :) Acz przyznać muszę, że był to kolejny „pierwszy
raz” w moim życiu – i to nie tylko na amerykańskiej ziemi, ale
w ogóle. Przewietrzyliśmy czaszki, przegoniliśmy złe myśli,
pogawędziliśmy sobie, zjedliśmy coś niezdrowego – czyli
prawdziwy dzień relaksu.
Jutro zaś pierwszy piątek, więc
trochę pracy od rana związanej z wizytowaniem chorych, a później
wyprawa do Verony. Nie jest daleko, ale u nas zaczyna się jutro
długi weekend. Przewidujemy więc ogromne korki, a te amerykańskie
nijak nie mają się do polskich... Jak wszystko tutaj – większe,
dłuższe, bardziej denerwujące :) Mam nadzieję, że wieczorem
będziemy już jednak mogli wspólnie przeżywać nasze krótkie
rekolekcje...
Wierzę, że podczas tego spotkania Pan Bóg
może zrobić z nami bardzo wiele. Dziś podczas jednego krótkiego
spotkania połączonego z nauczaniem odmienił życie Piotra. To
takie niezwykłe, że ów człowiek, który jest ekspertem w swojej
dziedzinie, nagle zaczyna działać zupełnie nierozważnie. Na słowo
Jezusa dokonuje swoistej rewolucji w swoim rozumowaniu. I może
jednorazowo nie byłoby to związane z jakimś bohaterstwem. Bo
przecież można ulec – z szacunku, z gościnności, z życzliwości,
czy Bóg wie czego jeszcze. Ale przecież Piotr usłyszał, że ta
zmiana ma mieć trwały charakter. Że ma porzucić swoje schematy
myślenia, bo one będą mu już raczej przeszkodą, niż pomocą w
tych działaniach, do których prowadzi Go Jezus.
Tak sobie
myślę, co chce On powiedzieć nam w najbliższe dni. Bo może
usłyszymy – to zostaw, a zajmij się czymś zupełnie innym. Być
może wprowadzi nas w nowe formy działania, a nade wszystko nowe
formy rozumowania, które do tej pory wydawały nam się zupełnie
nielogiczne, a co za tym idzie – niemożliwe...
Co jesteśmy
w stanie usłyszeć??? Bo przecież z Nim wszystko jest możliwe...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz