zdj:flickr/mao_lini/Lic CC
(Łk
6,1-5)
W pewien szabat przechodził wśród zbóż, a
uczniowie zrywali kłosy i, wykruszając je rękami, jedli. Na to
niektórzy z faryzeuszów mówili: Czemu czynicie to, czego nie wolno
czynić w szabat? Wtedy Jezus rzekł im w odpowiedzi: Nawet tegoście
nie czytali, co uczynił Dawid, gdy był głodny on i jego ludzie?
Jak wszedł do domu Bożego i wziąwszy chleby pokładne, sam jadł i
dał swoim ludziom? Chociaż samym tylko kapłanom wolno je spożywać.
I dodał: Syn Człowieczy jest panem szabatu.
Mili Moi...
No
i stało się... Dziś mija dokładnie rok, odkąd stanąłem na
amerykańskiej ziemi. Nawet godzina, o której to piszę jest
zbliżona.
Trudno w krótkim wpisie pokusić się o podsumowanie. Jedno wiem na
pewno, że to był dobry rok. Może nawet jeden z lepszych w moim
życiu. Czuję bowiem, że dokonał się w moim życiu duży rozwój
spowodowany z pewnością
tak dużą zmianą. Ale z pewnością był także związany z ludźmi,
których tu spotkałem. Dobrzy ludzie są oczywiście wszędzie i w
Polsce mi ich nie brakowało. Sprawdzonych przyjaciół również.
Ale tu... Ci ludzie, niejeden raz uwięzieni w tym kraju, potrafią
cieszyć się i doceniać takie rzeczy, którymi w Polsce cieszy się
już niewielu. Potrafią czasami również lepiej wyczuć i zrozumieć
wartość kapłaństwa, bo o księży tu jednak znacznie trudniej.
Nie piszę tego, żeby wzbudzać jakąkolwiek dyskusję. Raczej
dzielę się obserwacjami z mojego krótkiego, rocznego pobytu.
Rocznego, ale jak dotąd najdłuższego zagranicznego pobytu. Póki
co chyba się jeszcze sobą wzajemnie nie znudziliśmy (choć mówić
mogę pewnie tylko za siebie), więc otwieramy kolejny rok. Co
przyniesie? Wszystko w rękach Jezusa...
A dziś cudowny dzień
w malowniczo położonym, rekolekcyjnym ośrodku księży
salwatorianów w Veronie, NJ. Przeżywamy tu skupienie wraz ze
wspólnotą Odnowy w Duchu Świętym. Piękni ludzie... Kiedy
słuchają, to z pełnym zaangażowaniem, kiedy odpoczywają, to z
ogromną radością. Wiele śmiechu i budowania braterskich relacji.
Zupełnie świadomie nie przeładowałem czasu ilością konferencji,
żebyśmy wszyscy mieli czas się lepiej poznać, zacieśnić więzi.
Cotygodniowe spotkania wieczorową porą nie dają takich możliwości.
Wszyscy umęczeni po całym dniu pracy, myślą tylko o tym, żeby
odpocząc we własnym domu. Tu natomiast wypoczywamy, modlimy się
wspólnie, dobrze jemy. Rano w teren wyruszyła kilkuosobowa sekcja
biegaczy. Po obiedzie wspólne opalanie na tarasie (rzecz jasna
twarzy i nóg co najwyżej) :) Ale najważniejsze treści... Mówimy
sobie o wspólnocie. O zasadach życia, o dynamice wzrostu każdego z
osobna i wszystkich razem. Mówimy o motywach, dla których mamy tę
wspólnotę tworzyć. Rozwiązujemy bieżące wątpliwości. A
wszystko w bliskości z Jezusem. Dziś przed nami wyzwanie nie lada.
Nocna adoracja podczas której rzecz jasna będziemy się zmieniać,
ale jednak dla wielu to nowe doświadczenie. Ufam, że
owocne.
Zastanawia mnie czasem ta prowokacyjna postawa Jezusa.
Nie mógł po prostu powiedzieć „sorry”? No mam takich uczniów
jakich mam, nie znają się chłopaki na Prawie, popełniają błędy,
wycofujemy się, zjemy coś w Betanii. A On po raz kolejny dręczy
tych biednych faryzeuszy, którym nie chodzi przecież o nic innego,
jak o wierne zachowanie Prawa...
No właśnie. Może to jest
powód. Jeśli o nic innego im nie chodzi, to może warto ich
skłonić, żeby zaczęło im zależeć również na czym innym. A
może nade wszystko na człowieku. Jezus dziś pokazuje pewien
dynamizm. Zarówno po stronie Boga, jak i po stronie człowieka. Nie
znosi Prawa, nie zawiesza go, nie twierdzi, że ono nie jest ważne.
Ale zdaje się stawiać otwarty problem – czy to Prawo można
zachować tylko w jeden, ściśle określony sposób? Bo przecież
uczniowie nie kruszą kłosów dla kaprysu, nie bawią się poważnymi
sprawami. Motywem jest realna potrzeba, której zaradzenie bynajmniej
nie jest wyrazem lekceważenia przepisów...
Ale faryzeusze
nie wyglądają poza przepis... Bo tak jest bezpieczniej... Bo
precedensy są niewygodne. Bo to wszystko takie skomplikowane. Lepiej
pomalować wszystko na czarno i biało, a wszelkie szarości
eliminować, zamazać, zniszczyć. Bo jeśli ich nie będziemy
widzieli, to będzie łatwiej, wygodniej, milej...
A Jezus
wciąż zadaje jedno proste pytanie – a może można inaczej?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz