sobota, 5 września 2015

to już?


zdj:flickr/mao_lini/Lic CC
(Łk 6,1-5) 
W pewien szabat przechodził wśród zbóż, a uczniowie zrywali kłosy i, wykruszając je rękami, jedli. Na to niektórzy z faryzeuszów mówili: Czemu czynicie to, czego nie wolno czynić w szabat? Wtedy Jezus rzekł im w odpowiedzi: Nawet tegoście nie czytali, co uczynił Dawid, gdy był głodny on i jego ludzie? Jak wszedł do domu Bożego i wziąwszy chleby pokładne, sam jadł i dał swoim ludziom? Chociaż samym tylko kapłanom wolno je spożywać. I dodał: Syn Człowieczy jest panem szabatu.

Mili Moi...
No i stało się... Dziś mija dokładnie rok, odkąd stanąłem na amerykańskiej ziemi. Nawet godzina, o której to piszę jest zbliżona. Trudno w krótkim wpisie pokusić się o podsumowanie. Jedno wiem na pewno, że to był dobry rok. Może nawet jeden z lepszych w moim życiu. Czuję bowiem, że dokonał się w moim życiu duży rozwój spowodowany z pewnością tak dużą zmianą. Ale z pewnością był także związany z ludźmi, których tu spotkałem. Dobrzy ludzie są oczywiście wszędzie i w Polsce mi ich nie brakowało. Sprawdzonych przyjaciół również. Ale tu... Ci ludzie, niejeden raz uwięzieni w tym kraju, potrafią cieszyć się i doceniać takie rzeczy, którymi w Polsce cieszy się już niewielu. Potrafią czasami również lepiej wyczuć i zrozumieć wartość kapłaństwa, bo o księży tu jednak znacznie trudniej. Nie piszę tego, żeby wzbudzać jakąkolwiek dyskusję. Raczej dzielę się obserwacjami z mojego krótkiego, rocznego pobytu. Rocznego, ale jak dotąd najdłuższego zagranicznego pobytu. Póki co chyba się jeszcze sobą wzajemnie nie znudziliśmy (choć mówić mogę pewnie tylko za siebie), więc otwieramy kolejny rok. Co przyniesie? Wszystko w rękach Jezusa...

A dziś cudowny dzień w malowniczo położonym, rekolekcyjnym ośrodku księży salwatorianów w Veronie, NJ. Przeżywamy tu skupienie wraz ze wspólnotą Odnowy w Duchu Świętym. Piękni ludzie... Kiedy słuchają, to z pełnym zaangażowaniem, kiedy odpoczywają, to z ogromną radością. Wiele śmiechu i budowania braterskich relacji. Zupełnie świadomie nie przeładowałem czasu ilością konferencji, żebyśmy wszyscy mieli czas się lepiej poznać, zacieśnić więzi. Cotygodniowe spotkania wieczorową porą nie dają takich możliwości. Wszyscy umęczeni po całym dniu pracy, myślą tylko o tym, żeby odpocząc we własnym domu. Tu natomiast wypoczywamy, modlimy się wspólnie, dobrze jemy. Rano w teren wyruszyła kilkuosobowa sekcja biegaczy. Po obiedzie wspólne opalanie na tarasie (rzecz jasna twarzy i nóg co najwyżej) :) Ale najważniejsze treści... Mówimy sobie o wspólnocie. O zasadach życia, o dynamice wzrostu każdego z osobna i wszystkich razem. Mówimy o motywach, dla których mamy tę wspólnotę tworzyć. Rozwiązujemy bieżące wątpliwości. A wszystko w bliskości z Jezusem. Dziś przed nami wyzwanie nie lada. Nocna adoracja podczas której rzecz jasna będziemy się zmieniać, ale jednak dla wielu to nowe doświadczenie. Ufam, że owocne.

Zastanawia mnie czasem ta prowokacyjna postawa Jezusa. Nie mógł po prostu powiedzieć „sorry”? No mam takich uczniów jakich mam, nie znają się chłopaki na Prawie, popełniają błędy, wycofujemy się, zjemy coś w Betanii. A On po raz kolejny dręczy tych biednych faryzeuszy, którym nie chodzi przecież o nic innego, jak o wierne zachowanie Prawa...

No właśnie. Może to jest powód. Jeśli o nic innego im nie chodzi, to może warto ich skłonić, żeby zaczęło im zależeć również na czym innym. A może nade wszystko na człowieku. Jezus dziś pokazuje pewien dynamizm. Zarówno po stronie Boga, jak i po stronie człowieka. Nie znosi Prawa, nie zawiesza go, nie twierdzi, że ono nie jest ważne. Ale zdaje się stawiać otwarty problem – czy to Prawo można zachować tylko w jeden, ściśle określony sposób? Bo przecież uczniowie nie kruszą kłosów dla kaprysu, nie bawią się poważnymi sprawami. Motywem jest realna potrzeba, której zaradzenie bynajmniej nie jest wyrazem lekceważenia przepisów...

Ale faryzeusze nie wyglądają poza przepis... Bo tak jest bezpieczniej... Bo precedensy są niewygodne. Bo to wszystko takie skomplikowane. Lepiej pomalować wszystko na czarno i biało, a wszelkie szarości eliminować, zamazać, zniszczyć. Bo jeśli ich nie będziemy widzieli, to będzie łatwiej, wygodniej, milej...

A Jezus wciąż zadaje jedno proste pytanie – a może można inaczej?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz