zdj:flickr/rogiro/Lic CC
(Mk
7,31-37)
Jezus
opuścił okolice Tyru i przez Sydon przyszedł nad Jezioro
Galilejskie, przemierzając posiadłości Dekapolu. Przyprowadzili Mu
głuchoniemego i prosili Go, żeby położył na niego rękę. On
wziął go na bok, osobno od tłumu, włożył palce w jego uszy i
śliną dotknął mu języka; a spojrzawszy w niebo, westchnął i
rzekł do niego: Effatha, to znaczy: Otwórz się! Zaraz otworzyły
się jego uszy, więzy języka się rozwiązały i mógł prawidłowo
mówić. /Jezus/ przykazał im, żeby nikomu nie mówili. Lecz im
bardziej przykazywał, tym gorliwiej to rozgłaszali. I pełni
zdumienia mówili: Dobrze uczynił wszystko. Nawet głuchym słuch
przywraca i niemym mowę.
Mili
Moi...
Zakończyliśmy dziś nasze rekolekcje... Na koniec
świadectwa i sporo łez wzruszenia, ale też i wiele radosnych
odkryć. To zdumiewające jak trzy dni spędzone w innym miejscu, w
gronie wspólnoty, potrafi ludzi zbliżyć do siebie i otworzyć na
łaskę Bożą. Zyskaliśmy wszyscy. Nie tylko słuchając
konferencji, ale nade wszystko budując więzi – z Jezusem i między
sobą. Kiedy dziś o trzeciej nad ranem zszedłem do kaplicy i
zobaczyłem pięć osób przed wystawionym Najświętszym
Sakramentem, to uśmiechnąłem się do Pana z radości. Wierzę, że
On sporo nam wszystkim poopowiadał podczas ostatniej nocy. Ja z Nim
rozmawiałem o tęsknocie. Tej, którą odczuwam i tej, której
jeszcze bym pragnął. Chciałbym za Nim tęsknić tak, jak za niczym
innym na ziemi tęsknić nie można. Gwałtownie, mocno, żarliwie i
konsekwentnie. Ufam, że to moje pragnienie kiedyś się
zrealizuje...
Tak jak zrealizowało się dziś pragnienie
ewangelicznego bohatera. Głuchoniemego. Wiele razy próbowałem
sobie wyobrazić jak to jest w świecie absolutnej ciszy. Człowiek
skazany na obcowanie wyłącznie ze swoim wewnętrznym światem. Co
więcej, w czasach Jezusa, człowiek obarczany odpowiedzialnością
za swoje schorzenie, bo przecież musiało być ono efektem jakiegoś
jego grzechu...
I nagle pojawia się ktoś, kto zabiera go w
miejsce osobne, wkłada palce w jego uszy, ślini mu język... I...
Pierwszy głos, który ten człowiek słyszy, to głos Jezusa. Nie
mogło być inaczej. Musiał do niego przemówić dając mu szansę
usłyszenia. Przypuszczam, że nigdy ów człowiek tego łągodnego i
serdecznego głosu już nie zapomniał. Co więcej, wyobrażam sobie,
że musiał się on stać dla niego źródłem nieustannej tęsknoty.
Zwłaszcza u początku...
Wyobraźcie sobie bowiem człowieka
głuchego, który nagle znajduje się w ulicznym zgiełku. Jest
potwornie głośno. To pewnie aż boli. Wtedy wraca w pamięci ta
pierwsza chwila, chwila, kiedy usłyszał. A potem przemówił...
Effatha. Najpiękniejsze słowo jego życia. Słowo przemiany. Kiedy
je usłyszał zmieniło się bowiem wszystko...
Trochę tak
jest z tymi, którzy wrócili z rekolekcji. Nie tak dawno
usłyszeli od Boga słowo, które całkowicie wywróciło ich życie
do góry nogami. Słowo bardzo proste, ale bynajmniej nie banalne –
KOCHAM WŁAŚNIE CIEBIE. Z tym słowem trzeba się nauczyć żyć, co
u początków nie zawsze jest łatwe. Bo kiedy żyło się w
świadomości, że Bóg jest niebiańską ideą, to nie tak łatwo
zmierzyć się z prawdą, że On jest czułą i pełną dobroci
Osobą. Bóg, który przemówił, pokonał głuchotę i otworzył
ucho...
Może to zrobić także w Twoim życiu... Jeśli tylko
zechcesz... Ja proszę Go o to codziennie... Przemów do mnie i
pokonaj moją głuchotę... Dziś, jutro, codziennie od nowa...
Kocham właśnie Ciebie-wzruszające słowa,dziękuję Ojcze. W tym codziennym pośpiechu zapominamy o Bogu,który nas tak mocno kocha i zawsze jest.
OdpowiedzUsuń