poniedziałek, 1 czerwca 2015

co przed nami???


zdj:flickr/Maciej Lewandowski/Lic CC
(Mt 28,16-20)
Jedenastu uczniów udało się do Galilei na górę, tam gdzie Jezus im polecił. A gdy Go ujrzeli, oddali Mu pokłon. Niektórzy jednak wątpili. Wtedy Jezus podszedł do nich i przemówił tymi słowami: Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata.

Mili Moi...
Niedziela dobiega końca... Bogata w wydarzenia... Niedziela Trójcy Świętej... Przyznam szczerze, że mówienie o Trójcy sprawia mi ogromnie dużo kłopotu. Po polsku. A dziś musiałem o Niej mówić po angielsku. Nie wiem na ile wniosło to w życie naszych parafian jakiekolwiek nowe treści. Ale ja mam zawsze dylemat. Albo mówić teologiczne i niezrozumiale, albo mówić zrozumiale i... No właśnie - jak? Nieteologicznie? Obrazowo? Banalnie? Sam nie wiem... Dla mnie Trójca to tajemnica tajemnic... Nie umiem się do Niej zbliżyć i zrozumieć więcej... To taki wyrzut sumienia... Dawno już niczego o Trójcy nie czytałem...

Wczorajszy wieczór nieco łatwiejszy... Spotkanie ze Słowem w ramach kolejnego, parafialnego dnia skupienia... Wczoraj zdrada uczniów i Judasz... Z tym zostawiam uczestników naszych dni skupienia na wakacje. Mam szczerą nadzieję, że to Słowo nie da im spokoju i będzie ich nurtowało, nękało wewnętrznie. Chciałbym, żeby się z Nim pomęczyli (jak i ja swego czasu się z Nim namęczyłem). I bynajmniej nie dlatego, że mam jakieś sadystyczne zapędy. Po prostu ono jest Słowem bardzo prawdziwym, odzierającym z iluzji i to rodzi w nas napięcie. Ale uwolnienie w Jezusie, którego się doświadcza po przejściu z Nim Ogrójca i po zmierzeniu się z prawdą o sobie, jest nieprawdopodobne. Kiedy się już wie, do jakiej zdrady jest się zdolnym, wówczas wszystko jest łaską... Wszystko...

A dziś po Mszy południowej majówka w naszym parafialnym Ogrodzie Maryi... Dużo radości z przebywania z sobą. Dużo dobrych rozmów. Nasi parafianie lubią takie spotkania. Ja również. Bardzo. Więc popołudnie zdecydowanie udane...

Dziś natomiast stanęła mi na rozmyślaniu przed oczami cała radość z tego głoszenia Bożej nauki i z obserwowania jak wielkie owoce wydaje ona w życiu innych, moich braci w wierze. Wielokrotnie już o tym pisałem, ale nie waham się napisać jeszcze raz. Nie znam chyba większego cudu, niż patrzenie na człowieka, który nagle zrozumiał o co w tym wszystkim chodzi, kim jest Jezus, i jak może wyglądać z Nim ludzkie życie. Ten "przeskok iskry" jest niesamowity i to on wprowadza w ruch "silnik życiowy", który pozwala nabrać rozpędu i dotrzeć do miejsc, o których nam się nigdy nie śniło...

Mam czasem wrażenie, że siła duchowych pragnień u naszych parafian w Bridgeport jest większa od tych, które spotykałem w Polsce. Nie chcę się zajmować przyczynami. Nie wspominam o tym również w kontekście jakiejkolwiek rywalizacji, czy konkursu. Po prostu widzę, że wiele procesów, które już niejeden raz obserwowałem, tu przebiega znacznie szybciej... Jakby potęga pragnienia, głód duchowy, stawał się katalizatorem... Iskry po ściernisku... Ale wciąż tyle do zrobienia... Wciąż tylu ludzi do obudzenia...

Poza cała radością, pomyślałem też dziś o tym, w jaki sposób samemu nie wytracić prędkości. Jak to zrobić, żeby moje głoszenie było wciąż świeże i życiodajne? Tu jedyną zasadą, poza działaniami pomocniczymi typu "czytać jak najwięcej", czy "słuchać słuchaczy", jest coś, co znane jest od wieków, a ja mogę to tylko powtórzyć... Zanurzyć się w Trójcy. Być w relacji z Nim... Bo On jest źródłem wszelkiego życia i On namaszcza słowa... I On tylko może być źródłem miłości... Zwłaszcza do tych, do których się ze Słowem idzie... A bez miłości nic się nie narodzi...

I żadna iskra nie przeskoczy... I nigdzie wspólnie nie pojedziemy... A takie światy przed nami... Wciąż nieodkryte, Boże światy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz