wtorek, 23 czerwca 2015

zasługuje - nie zasługuje...


zdj:flickr/Jonathan Perkins/Lic CC
(Mt 7,6.12-14)
Jezus powiedział do swoich uczniów: Nie dawajcie psom tego, co święte, i nie rzucajcie swych pereł przed świnie, by ich nie podeptały nogami, i obróciwszy się, was nie poszarpały. Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie! Albowiem na tym polega Prawo i Prorocy. Wchodźcie przez ciasną bramę. Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują.

Mili Moi...
Nadal zimno i deszczowo... Pierwsze co zrobię po powrocie, to znajdę sobie chyba tydzień w listopadzie na Florydzie... Choć pewnie za kilka dni będę narzekał na Bridgeporckie upały... Ale na razie marznę i nie jest to najprzyjemniejsze...

A dziś wycieczka do Chojnic. Pochowaliśmy tam Lecha, tatę jednego z moich rocznikowych współbraci. Miał 62 lata. Bardzo ciekawa to była postać. Zawsze z Tomkiem, jego synem żartowaliśmy, że niezły numer ojcu wykręcił zostając zakonnikiem. Tatuś bowiem był mocno zaangażowany w strukturach lewicowych. Ale spotkania z nim wspominam zawsze bardzo sympatycznie. Dziś okazało się, że Lech zorganizował nam prawdziwe spotkanie kursowe, bo prawie wszyscy z naszego rocznika się stawili...  Było naprawdę miło. Dobre spotkania i sporo modlitwy, której Lechowi z pewnością teraz potrzeba...

Tak sobie myślałem o dzisiejszej Ewangelii, właśnie w kontekście tego pogrzebu. Kontynuuje ona jakby myśl o sądzeniu. Nie da się go zupełnie uniknąć, przynajmniej w znaczeniu oceniania. Bo jeśli psy i świnie są eliminowane, to przecież najpierw muszę kogoś do tej grupy zakwalifikować - ocenić, nazwać, sklasyfikować... Muszą więc istnieć jakieś kryteria, którymi się w życiu kieruję i które pomagają mi dokonywać tych ocen...

Zdaje się jednak, że Jezus nie zaleca pochopnego i łatwego mnożenia świń i psów... Jego słowa o traktowaniu innych w taki sposób, w jaki sami chcielibyśmy być potraktowani sugerują, żeby zachować daleko idącą ostrożność. Wszak sami nie chcielibyśmy być zaliczeni do żadnej z tych grup. Stąd warto zastanowić sie kilkakrotnie zanim innych do nich zaliczymy.

Jakie kryteria? Zewnętrzne? Wewnętrzne? Ale przecież do nich nie mamy za bardzo dostępu... Konkret... Lech, działacz SLD, zasługiwał na to, żeby iść do niego z tym "co święte"? Wierzę, że tak... Ale dlaczego tak wierzę? Bo go znałem? Bo czułem dobre serce? Nie wiem... Konia z rzędem temu, kto zarysuje jasne kryteria... Modlę się dziś za niego bardzo... Niech Pan uruchomi całe pokłady miłosierdzia dla niego, niech zrobi coś, co tylko On potrafi... Ale takich Lechów miliony wokół nas...

Traktować tak, jak sam chciałbym być potraktowany... Z szacunkiem, miłością, delikatnością... Czy z SLD, czy Świadek Jehowy, czy ateista, czy Bahaita... A w sercu pytać Jezusa - ile mogę mu dać, ile Ciebie objawić, ile świętości zaangażować...? Tylko On to wie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz