niedziela, 21 czerwca 2015

straszna fala...


zdj:flickr/William Dalton/Lic CC
(Mk 4,35-41)
Gdy zapadł wieczór owego dnia, Jezus rzekł do swoich uczniów: Przeprawmy się na drugą stronę. Zostawili więc tłum, a Jego zabrali, tak jak był w łodzi. Także inne łodzie płynęły z Nim. Naraz zerwał się gwałtowny wicher. Fale biły w łódź, tak że łódź już się napełniała. On zaś spał w tyle łodzi na wezgłowiu. Zbudzili Go i powiedzieli do Niego: Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy? On wstał, rozkazał wichrowi i rzekł do jeziora: Milcz, ucisz się! Wicher się uspokoił i nastała głęboka cisza. Wtedy rzekł do nich: Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak wiary? Oni zlękli się bardzo i mówili jeden do drugiego: Kim właściwie On jest, że nawet wicher i jezioro są Mu posłuszne?

Mili Moi...
No i kolejny dzień urlopu za mną... Dziś o poranku wyruszyłem w kierunku Słupska, gdzie spędziliśmy kilka miłych chwil i udaliśmy się do Ustki. Podróżuję z moją ciotką i zamierzamy tu razem nieco wypocząć. Dostaliśmy w darze serca niewielki apartament na najbliższy tydzień, dzięki czemu możemy odetchnąć nieco innym powietrzem. Cieszę się, choć jak się okazuje, czeka mnie jeszcze odrobina jeżdżenia. Niemniej, gdyby tylko pojawiła się dobra pogoda, byłoby cudownie. Ale nawet bez niej, wierzę, że czeka mnie tu dobry wypoczynek.

A ten nadmorski klimat ułatwia spotkanie z dzisiejszą Ewangelią... A im bardziej będzie w te dni wiało, tym lepiej będę sobie w stanie tę ewangeliczną sytuację wyobrazić. To nie zawsze jest łatwe. Zobaczyć te sceny w całym ich dynamizmie, dostrzec dramatyzm wydarzeń. Zbyt często chyba nasza wyobraźnia ogranicza się do ckliwych obrazków rodem z książek dla dzieci, na których nawet jeśli Apostołowie walczą z przeciwnościami natury, to robią to z uśmiechem, a i Jezus, który śpi, ma w rzeczywistości jedno oko otwarte...

Tymczasem ogrom lęku, który im towarzyszy, wystarczyłby pewnie do obdarowania wszystkich turystów w Ustce, z nami włącznie. I to jest realne. I nie ma znaczenia doświadczenie, czy rutyna. Jest tu i teraz. Tylko ta chwila się liczy. I nawet obecność Jezusa nie jest w stanie rozświetlić mroku ich duszy. I tu chcę się zatrzymać, bo właśnie w tym miejscu mnie Słowo zatrzymało. Nie umiem określić żadnej życiowej burzy, która trwałaby wokół mnie, nie umiem nazwać żadnego tak wielkiego lęku, do którego chciałbym, żeby Jezus przemówił. Ale jedno wiem... Niezależnie od tego, co za mną i przede mną, chcę mieć świadomość, że On jest przy mnie. Bo przecież jest. A jeśli jest, to cóż więcej ma znaczenie? Co więcej może się liczyć? Nawet jeśli śpi, to przyjdzie chwila, kiedy się obudzi, a wówczas...

Z Nim jest zawsze bezpiecznie...

PS. Briczporczanie :) tęsknię już...

1 komentarz: