niedziela, 7 czerwca 2015

przyjaciele Słowa...


zdj:flickr/MissTessmacher/Lic CC
(Mk 3, 20-35)
Potem przyszedł do domu, a tłum znów się zbierał, tak, że nawet posilić się nie mogli. Gdy to posłyszeli Jego bliscy, wybrali się, żeby Go powstrzymać. Mówiono bowiem: Odszedł od zmysłów. Natomiast uczeni w Piśmie, którzy przyszli z Jerozolimy, mówili: Ma Belzebuba i przez władcę złych duchów wyrzuca złe duchy. Wtedy przywołał ich do siebie i mówił im w przypowieściach: Jak może szatan wyrzucać szatana? Jeśli jakieś królestwo wewnętrznie jest skłócone, takie królestwo nie może się ostać. I jeśli dom wewnętrznie jest skłócony, to taki dom nie będzie mógł się ostać. Jeśli więc szatan powstał przeciw sobie i wewnętrznie jest skłócony, to nie może się ostać lecz koniec z nim. Nie, nikt nie może wejść do domu mocarza i sprzęt mu zagrabić, jeśli mocarza wpierw nie zwiąże, i wtedy dom jego ograbi. Zaprawdę, powiadam wam: wszystkie grzechy i bluźnierstwa, których by się ludzie dopuścili, będą im odpuszczone. Kto by jednak zbluźnił przeciw Duchowi Świętemu, nigdy nie otrzyma odpuszczenia, lecz winien jest grzechu wiecznego. Mówili bowiem: Ma ducha nieczystego. Tymczasem nadeszła Jego Matka i bracia i stojąc na dworze, posłali po Niego, aby Go przywołać. Właśnie tłum ludzi siedział wokół Niego, gdy Mu powiedzieli: Oto Twoja Matka i bracia na dworze pytają się o Ciebie. Odpowiedział im: Któż jest moją matką i /którzy/ są braćmi? I spoglądając na siedzących dokoła Niego rzekł: Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Bożą, ten Mi jest bratem, siostrą i matką.

Mili Moi...
Urlop trwa... Wczoraj zdobyłem Gdynię. Z przyjaciółmi spędziłem urocze popołudnie na słonecznym bulwarze... Przypomniałem sobie wszystkie dobre chwile spędzone w tym mieście i... nie spotkałem nikogo znajomego. To coś nowego, ale dowodzi tylko, że czas płynie i nie stoi w miejscu...

A dziś od rana w drodze do Lublina. Postanowiłem wyjechać wcześniej, żeby uniknąć korków i to rzeczywiście mi się udało... Dotarłem lekkim popołudniem. A moi dobrzy bracia zostawili mi klucze u naszych nowych sąsiadów. Przepiękne i przedobre młode małżeństwo... I kawkę zrobili, i truskawki postawili, i pogawędzili... A potem już serdeczne spotkanie z Maciejem, moim rocznikowym kolegą i przyjacielem... Gorący wieczór z Lublinie... Spokój, obserwacje ludzi, dużo dobrego humoru... Prawdziwy odpoczynek... A moi bracia właśnie wrócili z wycieczki do Lwowa, więc jeszcze i z nimi miły wieczór... Od jutra jednak zaczynamy działać...

Słowo dziś po raz kolejny konfrontuje mnie z prawdą, że jeśli głosi się Ewangelię, to trzeba być przygotowanym na to, że wrogowie nie cofną się przed niczym. Złośliwe zarzuty wobec Jezusa przypominają, że my, jako głosiciele uczestniczymy w Jego losie. I choćby człek starał się najbardziej na świecie, zawsze znajdą się tacy, którzy będą go oskarżać, że z natchnienia demona przemawia. Jeśli nie o to, to z pewnością znajdą jakieś inne argumenty, którymi będą biczować głosiciela... Spotkałem już na swojej drodze takich biedaków. Oni nie mają nic poza nienawiścią... I dlatego są bardzo biedni...

Na szczęście są również wokół nas przyjaciele Słowa. To ci, którzy słuchają i zachowują. To ci, którzy pragną i mają otwarte ucho. To ci, którzy są pełni szacunku i miłości do głosicieli... Ci są pociechą w chwilach trudnych. Błogosławię Pana, że i ja ich mam...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz