środa, 3 czerwca 2015

dziewięć...


zdj:flickr/Oriolus/Lic CC
(Mk 12, 13-17)
Uczeni w Piśmie i starsi posłali do Jezusa kilku faryzeuszów i zwolenników Heroda, którzy mieli pochwycić Go w mowie. Ci przyszli i rzekli do Niego: „Nauczycielu, wiemy, że jesteś prawdomówny i na nikim Ci nie zależy. Bo nie oglądasz się na osobę ludzką, lecz drogi Bożej w prawdzie nauczasz. Czy wolno płacić podatek Cezarowi, czy nie? Mamy płacić czy nie płacić?”. Lecz On poznał ich obłudę i rzekł do nich: „Czemu Mnie wystawiacie na próbę? Przynieście Mi denara; chcę zobaczyć”. Przynieśli, a On ich zapytał: „Czyj jest ten obraz i napis?”. Odpowiedzieli Mu: „Cezara”. Wówczas Jezus rzekł do nich: „Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga”. I byli pełni podziwu dla Niego.

Mili Moi...
No ostatni, szalony dzień przed wyjazdem... Najpierw wizyta u moich chorych, żeby dodatkowo nie obciążać ojca proboszcza... Są w takim wieku, że z nimi pożegnania każdego miesiąca mogą być ostatnie... Oni sami o tym wiedzą, i powtarzają - jesteśmy w rękach Boga... Jeśli pozwoli to się zobaczymy... Potem bankowe sprawy, wizyta u lekarza, u fryzjera, prasowanie... No i w tej wieczornej porze jestem gotów do pakowania... Ale nie mam najmniejszej ochoty, ani siły, więc pewnie dokona się to dopiero jutro...

Natomiast tak sobie pomyślałem, że w Polsce już środa... Trzeci czerwca... A dokładnie dziewięć lat temu, trzeciego czerwca, w Koszalinie, ówczesny tamtejszy biskup, a dziś kardynał Nycz nałożył ręce na moją głowę i przyzywał Ducha Świętego, co uczyniło mnie kapłanem... W tym roku świętowanie na lotnisku :) Ale to nie ważne... Ważne są wszystkie ochrzczone przez dziewięć lat dzieciaki, połączone małżeństwa, odprowadzeni do domu Ojca... Ale nade wszystko ważni są wszyscy pojednani z Bogiem... Spowiadanie od początku było moim wielkim marzeniem i do dziś robię to z ogromną radością. No i tyle Mszy Świętych... Marzy mi się, żeby poziom szczęścia nigdy we mnie nie zmalał, bo co roku to podkreślam i co roku z tym samym przekonaniem mogę napisać - kapłaństwo, to najpiękniejszy skarb jakim kiedykolwiek obdarował mnie Pan... Skarb, dla którego warto sprzedać wszystko... Ucieszcie się dziś ze mną i z tej radości odmówcie Zdrowaś Mario... Chociaż jedno... Z czystej wdzięczności Bogu za dar kapłaństwa...

A Słowo? Czy jest ten obraz i napis? Cezara...
Ojcowie Kościoła mówili, że o ile obraz na monecie był rzeczywiście podobizną Cezara, o tyle obraz, który nosimy w nas samych jest podobieństwem do Boga samego... Nie powinno więc być problemu z określeniem tego, co "należy do Boga", żeby Mu to oddać... Wszak ja do Niego należę... Całkowicie i totalnie... Bo jedna Jego myśl mogłaby mnie zmieść z powierzchni ziemi i strącić w niebyt... Nie mogę nawet jednego włosa uczynić białym... Nie mogę dodać dnia do mojego życia...

Dlaczego więc z tym oddaniem tak trudno? Z powodu nieufności??? Tak, to chyba jakaś fundamentalna nieufność... Bo jak ja Mu oddam siebie (czyli nic mi już nie zostanie), a On nie da mi nic w zamian... NIC? On, który zapewnia, że chce mi dać samego siebie, że niczego nie będzie szczędził, żeby mnie uszczęśliwić... A ja nadal wolę sobie wyobrażać, że MAM siebie, że POSIADAM  siebie... I nie dam... I nie chcę tego, co On mi chce dać... Nie chcę żadnej zamiany...

Bo nie znam... Jego nie znam...

Poślij kapłanów... Żebyśmy wszyscy poznawali... Lepiej... Prawdziwiej...

3 komentarze:

  1. Najserdeczniejsze życzenia z okazji rocznicy, tak wiele zawdzięczamy Tobie, że nie sposób inaczej podziękować jak tylko modlitwą....
    Do spotkania ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Drogi Ojcze Michale! Niech Pan Bóg zawsze uskrzydla Twoje serce radością z daru kapłaństwa i obdarza potrzebnymi łaskami! Z darem modlitwy - Agnieszka z Gdyni

    OdpowiedzUsuń