czwartek, 11 czerwca 2015

skruszyć tę władzę...


zdj:flickr/Nicole Mays/Lic CC
(Mt 10,7-13)
Jezus powiedział do swoich Apostołów: Idźcie i głoście: Bliskie już jest królestwo niebieskie. Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy! Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie! Nie zdobywajcie złota ani srebra, ani miedzi do swych trzosów. Nie bierzcie na drogę torby ani dwóch sukien, ani sandałów, ani laski! Wart jest bowiem robotnik swej strawy. A gdy przyjdziecie do jakiegoś miasta albo wsi, wywiedzcie się, kto tam jest godny, i u niego zatrzymajcie się, dopóki nie wyjdziecie. Wchodząc do domu, przywitajcie go pozdrowieniem. Jeśli dom na to zasługuje, niech zstąpi na niego pokój wasz; jeśli zaś nie zasługuje, niech pokój wasz powróci do was!

Mili Moi...
Wczoraj ostatni dzień w Lublinie... Dokonałem więc nawiedzenia sióstr w Kazimierzu, które Pan Bóg pozwolił mi prowadzić duchowo przez rok... Ucieszyłem się nimi... Dojrzewają, rosną w Panu... Aż przyjemnie popatrzeć... Bardzo radosne spotkanie. Piski, śmiechy, ale i błogosławieństwo na pożegnanie...

Dziś natomiast dotarłem do Częstochowy i zrobiłem sobie taki mały dzień skupienia. Chodzę, modlę się, chłonę klimaty tego miejsca. Oczywiście miłych spotkań ciąg dalszy. Dziś A, o której wiedziałem, że wstąpiła do zakonu, ale nie wiedziałem, że jest w Częstochowie. I Pan pozwolił mi i ją dziś błogosławić na drodze... A potem jeszcze dobre siostry dominikanki, które poznałem w Lublinie zaprosiły mnie do swojego nowego domu... Jeszcze chwila z Matką Bożą jutro i jedziemy dalej... Tym razem będzie to nasze seminarium w Łodzi.

A dziś skupił mnie Pan na srebrze, złocie, miedzi i trzosach... Zdałem sobie sprawę, że one nie mają wartości same w sobie. Wartość nadaliśmy im my, ludzie... Równie dobrze moglibyśmy zamiast złotem płacić trawą, a zamiast srebrnych ozdób nosić drewniane, gdyby ktoś w przeszłości uznał je za cenne. Tymczasem padło na te kruszce, które dla wielu stają się sidłem i nie pozwalają widzieć Boga ani człowieka.

Pisałem niedawno artykuł o braciach w Niepokalanowie za czasów o. Maksymiliana. Zauważyłem, że dla nich pieniądze właściwie mogły nie istnieć. Zadowalali się tym, co niezbędne. Wiele rzeczy dzielili między sobą (płaszcze, buty - miały wielu użytkowników). A przy tym byli wolni i szczęśliwi. Złamali władzę pieniądza, odebrali mu wartość. Potwierdzili, że wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy, a nie jak głosi świat - wszystko możliwe jest dla tego, kto ma pieniądze... Widzę to na co dzień w osobie mojego proboszcza, który zawsze z wielką pokorą powtarza mówiąc o pieniądzach - to tylko papiery...

I jeśli moje słowa budzą w Tobie bunt i myślisz sobie, że mogą tak mówić tylko ci, którzy pieniądze mają, to wróć do dzisiejszej Ewangelii... Bo to nie ja mówię - da się żyć czyniąc oparcie z Boga, a nie z pieniądza... Ja bym się nie odważył, gdyby Jezus nie gwarantował, że to możliwe... Jemu uwierz... Nie mnie :)

1 komentarz:

  1. Ojca słowa nie budzą we mnie buntu. Wręcz przeciwnie bardzo je popieram.

    OdpowiedzUsuń