poniedziałek, 22 czerwca 2015

nie masz czasu kochać...


zdj:flickr/Celestine Chua/Lic CC
(Mt 7,1-5)
Jezus powiedział do swoich uczniów: Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą. Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? Albo jak możesz mówić swemu bratu: Pozwól, że usunę drzazgę z twego oka, gdy belka /tkwi/ w twoim oku? Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata.

Mili Moi...
Deszczowo i zimno... Taka Ustka... Ale jakoś mi to szczególnie nie przeszkadza. Spacery, wędzona rybka i... dobre spotkania. Dziś nawiedziły mnie moje duchowe dzieci ze Słupska. Głosiłem dla nich niegdyś rekolekcje i cały czas je w sercu noszę. Śledzę ich losy na Facebooku i troskliwie myślę o nich przed Panem... A oni dziś do mnie przyjechali. Podziwiam ich. Chciało im się ze mną spotkać. A dla mnie to taka wielka, wielka radość. Poszliśmy razem na Eucharystię, zjedliśmy coś wspólnie... Mądrzy, dojrzali, wierzący... Nadzieja...

Arcyciekawą sytuacje przeżyłem dziś w restauracji. Zamówiliśmy nasze dania i rozpoczęło się oczekiwanie. Po pół godzinie nadeszła pani, która zakomunikowała, że nastąpiła pomyłka i przygotowano dla mnie inną rybę, niż zamawiałem - czy jestem skłonny ją zjeść, czy życzę sobie, by naprawiono pomyłkę. Życzyłem sobie... Minęło kolejne pół godziny. Ekipa gości się wymieniała, a my wciąż oczekiwaliśmy. Knajpa wyglądała na dobrą, w środku było naprawdę dużo ludzi... W końcu nie wytrzymałem i bardzo grzecznie zwróciłem uwagę, że czekamy już bardzo długo. W końcu, po kolejnych chwilach oczekiwania, nasze potrawy dotarły. Pani kelnerka przeprosiła i obiecała rabat. Na rachunek czekaliśmy znowu, ale co najdziwniejsze - pani poinformowała nas, że nowy system rozliczeniowy nie pozwala im przyznać nam rabatu, ale w zamian za to - przyniosła damskie perfumy i piankę do golenia w prezencie :) Dobrze, że nie dwie pary skarpet i rajstopy z klinem...

A skąd ten zakaz sądzenia w dzisiejszym Słowie? Może stąd, że w naszym, ludzkim wydaniu, sąd zwykle wiąże się z wyrokiem. A najsprawiedliwszy wydaje nam się wówczas, kiedy wyrok jest skazujący. I to najlepiej, kiedy kara jest surowa. Jeśli sąd uniewinnia, to często czujemy jakiś niedosyt. Powstaje pytanie o zasadność całego przewodu. To rodzi duże niebezpieczeństwo w osobistych sądach codziennych. Bo nagle może się okazać, że nie do końca chodzi nam o sprawiedliwość, ale dużo bardziej o surowe wyroki, które zdają się uzasadniać istnienie sądu.

Tymczasem sąd Boga dokonuje się inaczej. Jest sprawiedliwy jak żaden inny. I nawet jeśli jesteśmy w stanie odnaleźć w ziemskich sądach dalekie podobieństwo do Jego sądów, to jest coś, co je całkowicie odróżnia. Wyrok i kara. Surowy, bolesny, dotkliwy... Kara nieuchronna i konieczna. Ale Bóg czyni coś, czego żaden ziemski sędzia nie robi - czego nikt z nas w naszych codziennych sądach nie przewiduje. On bierze na siebie całą dolegliwość kary uwalniając od niej w ten sposób winowajcę...

Może gdybyśmy potrafili sądzić w taki sposób, Jezus by nam tego nie zabronił. Tymczasem my wciąż wydajemy wyroki i w sercu obmyślamy nowe kary... Surowe, bolesne, dotkliwe... My, sprawiedliwi...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz