poniedziałek, 6 kwietnia 2015

świadek...


zdj:flickr/LittleGreyCoconut/Lic CC
(J 20,1-9)
Pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, Maria Magdalena udała się do grobu i zobaczyła kamień odsunięty od grobu. Pobiegła więc i przybyła do Szymona Piotra i do drugiego ucznia, którego Jezus kochał, i rzekła do nich: Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono. Wyszedł więc Piotr i ów drugi uczeń i szli do grobu. Biegli oni obydwaj razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu. A kiedy się nachylił, zobaczył leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka. Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu. Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył. Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, /które mówi/, że On ma powstać z martwych.

Mili Moi...
No i po świętowaniu... Wczorajszą Wigilie Paschalną zakończyliśmy przed 23.00. Musieliśmy, rzecz jasna, przygotować sobie jeszcze wszystko na rano... A dziś pobudka o 5.00, bo przecież Rezurekcja. Potem jeszcze Msza o 11.00. A między nimi? Śniadanie... Ale takie misyjne... To znaczy każdy sam i w biegu... Bo już następne obowiązki... Taki nasz kapłański los. Swoją drogą... Podczas świąt mam zawsze jedno marzenie - żeby po ostatniej Mszy po prostu się na trochę położyć, zdrzemnąć. Zafundowałem więc sobie tę drzemkę. A potem nawet udałem się w gości, ale tylko na chwilę... Ksiądz w takie dni jak dziś nie powinien zawracać sobą głowy rodzinom. Każdy ma prawo poświętować, więc wróciłem do domu i świętuję... Bo od jutra... Nie ma wakacji... W tym tygodniu już cztery pogrzeby. A co się jeszcze wydarzy... ?

Ujrzał i uwierzył... Niemy świadek powiedział wszystko, co było do powiedzenia. Grób, który na zawsze pozostanie świadectwem niezwykłego cudu, który się w nim dokonał... Ciekawe, że wiara Jana rodzi się w wyniku niewidzenia Jezusa. Zobaczył, że nie ma Go tam, gdzie spodziewał się Go spotkać, ale gdzie wolałby Go nie widzieć. Próbuję sobie wyobrazić tę ulgę, którą musiał odczuć Jan, kiedy zdał sobie sprawę, że Jego zapowiedzi okazały się prawdziwe, że to wszystko, co się dzieje nie jest jakimś ponurym żartem, że On ma wszystko pod kontrolą... Czy próbował przekonać Piotra? Czy to w ogóle możliwe, żeby słowami ukoić ból po stracie? Kto wówczas chce słuchać? Może Piotr musiał dojść do wiary w swoim własnym rytmie. Wszak tu nic nie da sie przyspieszyć. Dojrzewanie to proces odporny na słowa i nie one stanowią dla niego budulec. Fakty i ich wzajemne wiązanie. I świadkowie, objawiciele... A wśród nich już na zawsze pusty grób...

Myślę, że tego obrazu ani Piotr, ani Jan nie zapomnieli do końca swoich dni... Chciałbym usłyszeć kiedyś jak mi o tym opowiedzą... A dziś spoglądam jeszcze raz... Żeby ujrzeć pustkę grobu... I wierzyć mocniej...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz