poniedziałek, 20 kwietnia 2015

rusz palcem...


zdj:flickr/alles-schlumpf/Lic CC
(Łk 24,35-48)
Uczniowie opowiadali, co ich spotkało w drodze, i jak poznali Jezusa przy łamaniu chleba. A gdy rozmawiali o tym, On sam stanął pośród nich i rzekł do nich: Pokój wam! Zatrwożonym i wylękłym zdawało się, że widzą ducha. Lecz On rzekł do nich: Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach? Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie się Mnie i przekonajcie: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam. Przy tych słowach pokazał im swoje ręce i nogi. Lecz gdy oni z radości jeszcze nie wierzyli i pełni byli zdumienia, rzekł do nich: Macie tu coś do jedzenia? Oni podali Mu kawałek pieczonej ryby. Wziął i jadł wobec nich. Potem rzekł do nich: To właśnie znaczyły słowa, które mówiłem do was, gdy byłem jeszcze z wami: Musi się wypełnić wszystko, co napisane jest o Mnie w Prawie Mojżesza, u Proroków i w Psalmach. Wtedy oświecił ich umysły, aby rozumieli Pisma, i rzekł do nich: Tak jest napisane: Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie, w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jerozolimy. Wy jesteście świadkami tego.

Mili Moi...
No wczoraj jakoś przeżyłem mój pierwszy raz... Tym razem to był ślub. Stres jak zawsze, kiedy trzeba przemawiać po angielsku. A wczoraj podwójny, bo i ludzi dużo i większość młodych. Mam jednakowoż nadzieję, że wszystko jakoś wyszło, a co najważniejsze, małżeństwo zawarte ważnie i godziwie. Ale przygotowań kosztowało mnie to bardzo wiele... Wierzę, że następnym razem będzie już łatwiej. Ślubów w naszej parafii zbyt wielu nie mamy...

Pod wieczór wyskoczyliśmy nawet na weselicho... Trochę ono sie jednak różni od tego, co znamy z Polski. Ale modlitwa na rozpoczęcie była i nikt się tu temu nie dziwi. Taki naturalny gest, przy którym nikt nie czuje się skrępowany... Ciekawe.

A dziś, jak to w niedzielę... Pracy dużo. Ale za to popołudnie całkowicie wypoczynkowe. Zbieram siły przed nowym tygodniem, bo mam ambitne plany. Co z nich wyjdzie? Okaże się wkrótce. Ale z pewnością nie mogę sobie pozwolić na tracenie czasu. W tym kontekście jednak nie nadążam i dużo wiadomości na poczcie czy na FB czeka na odpowiedź... Staram się, ale... Nie mówiąc już o pisaniu listów... Niech mi łaskawie wybaczą oczekujący...

A dziś to stwierdzenie Jezusa - wy jesteście świadkami... Jak bardzo zależało Mu na tym, żeby Jego uczniowie mieli mocne podwaliny dla swojej wiary. Wszak za chwilę mieli zderzyć się ze światem, który nie tylko niechętnie będzie ich przyjmował, ale zgotuje im prawdziwe prześladowania. Jak w takiej sytuacji zachować wiarę silną i nienaruszoną? Tylko odwołując się do tego spotkania i wyboru, który na nowo sie w nim dokonał...

Jezus poprzez te swoje gesty, obecność, a nawet spożywanie z nimi posiłku, zdaje się mówić - wybierzcie mnie jeszcze raz. Ja was nie zawiodłem i nie zawiodę. To, co wydawało wam się przegraną, ostatecznie jest zwycięstwem. I zawsze tak będzie... Choćby światu wydawało się, że was pokonał, zniszczył, unicestwił, to nic z tych rzeczy, bo to ja wam gwarantuję zwycięstwo. A jeśli widzicie mnie dziś żyjącego, jeśli możecie się przekonać, że moje rany są prawdziwe, a więc i śmierć moja była prawdziwa, to bądźcie też w pełni przekonani, że na mnie możecie liczyć i zwyciężycie. Zawsze...

I wybrali... I uwierzyli... I poszli... I prawie wszyscy oddali swoje życie za to, co rozpoznali jako prawdę. Bo Bóg był naprawdę jedynym źródłem szczęścia dla nich. Wiecznym i nieprzemijającym... Żaden z nich nie stał się apostatą, odstępcą... Po tych spotkaniach ze Zmartwychwstałym już nie... To musiał być wstrząs, który wyrył się w nich jak nic innego... On żyje... Cóż więcej może się liczyć...? Cóż więcej?

Dotknij więc... Przekonaj się... Jak? Spójrz na zdjęcie... Być może jak Adam, musisz tylko wyprostować palec... Bo Bóg jest blisko...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz