wtorek, 21 kwietnia 2015

gdzie mądrość?


zdj:flickr/jinterwas/Lic CC
(Dz 6,8-15)
Szczepan pełen łaski i mocy działał cuda i znaki wielkie wśród ludu. Niektórzy zaś z synagogi, zwanej /synagogą/ Libertynów i Cyrenejczyków, i Aleksandryjczyków, i tych, którzy pochodzili z Cylicji i z Azji, wystąpili do rozprawy ze Szczepanem. Nie mogli jednak sprostać mądrości i Duchowi, z którego /natchnienia/ przemawiał. Podstawili więc ludzi, którzy zeznali: Słyszeliśmy, jak on mówił bluźnierstwa przeciwko Mojżeszowi i Bogu. W ten sposób podburzyli lud, starszych i uczonych w Piśmie. Przybiegli, porwali go i zaprowadzili przed Sanhedryn. Tam postawili fałszywych świadków, którzy zeznali: Ten człowiek nie przestaje mówić przeciwko temu świętemu miejscu i przeciwko Prawu. Bo słyszeliśmy, jak mówił, że Jezus Nazarejczyk zburzy to miejsce i pozmienia zwyczaje, które nam Mojżesz przekazał. A wszyscy, którzy zasiadali w Sanhedrynie, przyglądali się mu uważnie i zobaczyli twarz jego podobną do oblicza anioła.

(J 6,22-29)
Nazajutrz po rozmnożeniu chlebów lud, stojąc po drugiej stronie jeziora, spostrzegł, że poza jedną łodzią nie było tam żadnej innej oraz że Jezus nie wsiadł do łodzi razem ze swymi uczniami, lecz że Jego uczniowie odpłynęli sami. Tymczasem w pobliże tego miejsca, gdzie spożyto chleb po modlitwie dziękczynnej Pana, przypłynęły od Tyberiady inne łodzie. A kiedy ludzie z tłumu zauważyli, że nie ma tam Jezusa, a także Jego uczniów, wsiedli do łodzi, przybyli do Kafarnaum i tam szukali Jezusa. Gdy zaś odnaleźli Go na przeciwległym brzegu, rzekli do Niego: Rabbi, kiedy tu przybyłeś? W odpowiedzi rzekł im Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Szukacie Mnie nie dlatego, żeście widzieli znaki, ale dlatego, żeście jedli chleb do sytości. Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na wieki, a który da wam Syn Człowieczy; Jego to bowiem pieczęcią swą naznaczył Bóg Ojciec. Oni zaś rzekli do Niego: Cóż mamy czynić, abyśmy wykonywali dzieła Boże? Jezus odpowiadając rzekł do nich: Na tym polega dzieło /zamierzone przez/ Boga, abyście uwierzyli w Tego, którego On posłał.

Mili Moi...
No bardzo zły dzień... Bardzo... Jedyne co mi dziś dobrze wyszło, to drzemka :) Warunki pogodowe fatalne... U nas ostatnio wszystko jak w Polsce, tylko z dwudniowym opóźnieniem. Dziś wicher, zimno i ulewa... Ale jak co poniedziałek zakupy trzeba przywieźć, bo wciąż same nie chcą się zrobić. Potem, kiedy już, już miałem siadać do pisania, rozdzwoniły się telefony... I tak zastał mnie lunch... Po południu dobre spotkanie ze spowiednikiem, czyli osobiste wskrzeszenie, żeby móc z Jezusem wskrzeszać innych... A On nieodmiennie i regularnie kogoś mi podsyła... Wczorajszego wieczoru również udało się wprowadzić całe lawiny łaski do pewnej duszy, która zdecydowała sie na spowiedź generalną. Powiem to po raz milion pierwszy - dla takich chwil warto żyć i być kapłanem. Ileż mam radości, kiedy mogę widzieć jak łaska Jezusa wskrzesza, ożywia, daje radość i uwolnienie... Żadne inne widoki nie mogą się z tym równać :)

No i tak ten dzisiejszy dzień powoli dobiega końca. A fiszki leżą tuż obok mnie i mrugają porozumiewawczo sugerując, że same się nie opiszą i jeśli się nie wezmę w garść to jedyną nagrodą za ukończone studia będzie medal z ziemniaka i dyplom uprawniający mnie do wzięcia udziału w corocznym zjeździe TTNND (Towarzystwa Twórców Nigdy Nieukończonych Doktoratów)...

Choć jedyne znaczenie, które z tą pracą się wiąże, to uczciwe zakończenie czegoś, co się rozpoczęło. Żadne inne argumenty właściwie mnie nie przekonują. Co więcej, kiedy dziś słyszę Jezusa zachęcającego, abym poszukiwał pokarmu, który nie przemija, mniej zajmując się tym ziemskim, to nabieram przekonania, że w tym kontekście jakikolwiek doktorat całkowicie traci na znaczeniu.

Co więc się liczy? Ta mądrość, której Jezus nie skąpi swoim uczniom, a która nie ma wiele wspólnego z tytułami naukowymi. Dziś Szczepan, który przemawia z mocą, a przed nim zastępy najlepszych z pewnością mówców, reprezentantów różnych synagog... I nie są w stanie sprostać jego mądrości. Są tak słabi, że ostatecznie decydują się go zabić, nie zdając sobie sprawy, jaką przysługę wyświadczają jemu samemu i młodemu Kościołowi...

Mądrość prawdziwa jest pokarmem nieprzemijającym, który trwa na wieki. To mądrość, która niczego nie stawia ponad chwałę Bożą, nawet własnego życia... I tylko taka mądrość warta jest wysiłku poszukiwań... Żadna inna... I chyba jednak nie w książkach...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz