sobota, 11 kwietnia 2015

pamiętaj...


zdj:flickr/Lucas Jans/Lic CC
(J 21,1-14)
Jezus znowu ukazał się nad Morzem Tyberiadzkim. A ukazał się w ten sposób: Byli razem Szymon Piotr, Tomasz, zwany Didymos, Natanael z Kany Galilejskiej, synowie Zebedeusza oraz dwaj inni z Jego uczniów. Szymon Piotr powiedział do nich: Idę łowić ryby. Odpowiedzieli mu: Idziemy i my z tobą. Wyszli więc i wsiedli do łodzi, ale tej nocy nic nie złowili. A gdy ranek zaświtał, Jezus stanął na brzegu. Jednakże uczniowie nie wiedzieli, że to był Jezus. A Jezus rzekł do nich: Dzieci, czy macie co na posiłek? Odpowiedzieli Mu: Nie. On rzekł do nich: Zarzućcie sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie. Zarzucili więc i z powodu mnóstwa ryb nie mogli jej wyciągnąć. Powiedział więc do Piotra ów uczeń, którego Jezus miłował: To jest Pan! Szymon Piotr usłyszawszy, że to jest Pan, przywdział na siebie wierzchnią szatę - był bowiem prawie nagi - i rzucił się w morze. Reszta uczniów dobiła łodzią, ciągnąc za sobą sieć z rybami. Od brzegu bowiem nie było daleko - tylko około dwustu łokci. A kiedy zeszli na ląd, ujrzeli żarzące się na ziemi węgle, a na nich ułożoną rybę oraz chleb. Rzekł do nich Jezus: Przynieście jeszcze ryb, któreście teraz ułowili. Poszedł Szymon Piotr i wyciągnął na brzeg sieć pełną wielkich ryb w liczbie stu pięćdziesięciu trzech. A pomimo tak wielkiej ilości, sieć się nie rozerwała. Rzekł do nich Jezus: Chodźcie, posilcie się! Żaden z uczniów nie odważył się zadać Mu pytania: Kto Ty jesteś? bo wiedzieli, że to jest Pan. A Jezus przyszedł, wziął chleb i podał im - podobnie i rybę. To już trzeci raz, jak Jezus ukazał się uczniom od chwili, gdy zmartwychwstał.

Mili Moi...
No i zakończyliśmy dziś kolejną w naszym życiu wizytację. Księgi, pieczątki, podpisy... Wszystko to zawsze wygląda poważnie, bo zwykle wiąże się z jakimiś zaleceniami - co zmienić, co poprawić, jak żyć bardziej po zakonnemu. I zawsze to rodzi we mnie pytanie - na ile te wskazania są realizowane? Rzecz jasna zależy to tylko od nas i nie chodzi o to, że je lekceważymy. Idzie raczej o ten pęd życia, w którym liczy się coraz mniej rzeczy, w którym coraz więcej rzeczy uznajemy za mało ważne... A skupiając się na sprawach wielkich, bywa że żyjemy złudzeniami, bo życie składa się z tych małych... Więc może od nich zacząć trzeba...

Proszę też Szlachetnych Czytelników o modlitwę, ponieważ 11 maja rozpoczyna się Kapituła w Kustodii Kanadyjskiej, do której również przynależy nasz klasztor. Jak każda kapituła, również i ta może dokonać zmian wszelakich, także personalnych. Niech więc wszystko dokona się zgodnie z wolą Bożą, a nie tylko z naszymi, ludzkimi kalkulacjami...

A Jezus dziś przypomina Piotrowi początki... To polecenie zarzucenia sieci po prawej stronie, jako żywo przypomina sytuacje opisaną w 5 rozdziale Ewangelii Łukasza. Tam Jezus powołał Piotra, a dziś... Właściwie powołał go na nowo, ponieważ Piotr wrócił do starego życia. Jakby zapomniał o tym, do czego wezwał go Jezus. A może uznał, że skoro Jezusa nie ma, to i Jego słowo przestało się liczyć...

Tymczasem Jezus przypomina mu ważne wydarzenie z Jego życia wskazując na wartość tego wspominania i celebrowania ważnych wydarzeń związanych z interwencją Boga w ludzkie życie. Ci ludzie, Apostołowie, mają za chwilę wypełnić cały ówcześnie znany świat Ewangelią. Oni muszą mieć motyw, oni muszą wciąż wracać do ważnych chwil z Jezusem, muszą sobie przypominać... On jest i działa  - w nich, z nimi i przez nich.

W nas, z nami i przez nas...

W ten sam sposób i na tych samych zasadach....

Przypomnijcie sobie... I idźcie napełnić świat Ewangelią...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz