zdj:flickr/Andrea Nissolino/Lic CC
(Mt 17,10-13)
Kiedy schodzili z góry, uczniowie zapytali Jezusa: Czemu uczeni w Piśmie
twierdzą, że najpierw musi przyjść Eliasz? On odparł: Eliasz istotnie przyjdzie
i naprawi wszystko. Lecz powiadam wam: Eliasz już przyszedł, a nie poznali go i
postąpili z nim tak, jak chcieli. Tak i Syn Człowieczy będzie od nich cierpiał.
Wtedy uczniowie zrozumieli, że mówił im o Janie Chrzcicielu.
Mili Moi…
Właśnie zakończyliśmy wigilijne spotkanie w polskiej szkole… Zawsze dużo
radości przynosi mi patrzenie na dzieciaki, które zmagając się z zawiłościami
języka polskiego, recytują strofy, czy śpiewają pieśni… Dziś też ich nie
zabrakło… I jasełka były… Dobry wieczór w sympatycznym gronie nauczycieli i
rodziców…
A wcześniej miałem okazję spędzić kilka chwil na spotkaniu dla osób
konsekrowanych zorganizowanym na Uniwersytecie w Fairfield. Konferencję głosił
młody franciszkanin, a była poświęcona Thomasowi Mertonowi i dlatego dla mnie
wyjątkowo ciekawa. Merton nic nie utracił ze swojej głębi i świeżości. Bardzo
lubię czytać książki tego amerykańskiego trapisty, a dzisiejszy mówca, odnosząc
się do Adwentu, pokazał Mertona jako człowieka twardo stąpającego po ziemi, a
jednocześnie całkowicie zanurzonego w sprawach Bożych…
Jutro zaś zaczynamy rekolekcje parafialne… O. Marcin już dotarł. Głosił nie tak
dawno dzień skupienia dla małżeństw w naszej parafii i słyszałem głosy
zadowolenia. Sam zresztą słuchałem z uwagą. Wierzę więc, że nasi parafianie
skorzystają i nie będą zawiedzeni. Przywiązuję zresztą do głoszenia ogromną
wagę, więc głosicieli dobieram starannie. Oczywiście jeśli to tylko ode mnie
zależy…
A to dlatego, że Słowo ma niezwykłą moc… Dowodem na to Eliasz prorok, o którym
mówi dziś Jezus. Porównuje On do Eliasza swojego poprzednika, Jana Chrzciciela.
O ile jednak Eliasz był prorokiem nie tylko słowa, ale również nadzwyczajnego
czynu, o tyle w posługiwaniu Jana nie pojawiają się znaki i cuda, ale za to
słowo, które kieruje on do ludu ma moc przemiany… Tłumy, które przychodzą i
proszą o chrzest nawrócenia… Niecodzienny widok ówcześnie…
Dziś kluczem dla mnie stały się słowa Jezusa – postąpili z nim tak, jak chcieli…
Myślę o moich prorokach, o tych, którzy głoszą wobec mnie, o tych, którymi Pan
posługuje się, żeby skruszyć moje twarde serce. Co z nimi czynię Czy słucham?
Czy ucinam im głowy? W sercu rzecz jasna, ale czasem to przecież równie
skuteczne, jak w realu… A Słowo niezmienne… Prowokujące… Twarde… Prorocze… I ja
wobec niego… Zbuntowany i skruszony,
opieszały i gorliwy, przemieniony i twardego serca. Cały ja…
Proroku mojej codzienności! Nie omijaj mojego domu… Mimo wszystko…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz