poniedziałek, 14 grudnia 2015

a tymczasem w kieszeni...

zdj:flickr/Mike Schmid/Lic CC
(Łk 3,10-18)
Pytały go tłumy: Cóż więc mamy czynić? On im odpowiadał: Kto ma dwie suknie, niech [jedną] da temu, który nie ma; a kto ma żywność, niech tak samo czyni. Przychodzili także celnicy, żeby przyjąć chrzest, i pytali go: Nauczycielu, co mamy czynić? On im odpowiadał: Nie pobierajcie nic więcej ponad to, ile wam wyznaczono. Pytali go też i żołnierze: A my, co mamy czynić? On im odpowiadał: Nad nikim się nie znęcajcie i nikogo nie uciskajcie, lecz poprzestawajcie na swoim żołdzie. Gdy więc lud oczekiwał z napięciem i wszyscy snuli domysły w sercach co do Jana, czy nie jest Mesjaszem, on tak przemówił do wszystkich: Ja was chrzczę wodą; lecz idzie mocniejszy ode mnie, któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u sandałów. On chrzcić was będzie Duchem Świętym i ogniem. Ma On wiejadło w ręku dla oczyszczenia swego omłotu: pszenicę zbierze do spichlerza, a plewy spali w ogniu nieugaszonym. Wiele też innych napomnień dawał ludowi i głosił dobrą nowinę.

Mili Moi…
Piękna niedziela. Również dlatego, że mogłem słuchać. To dobrze robi mojej wierze. A zaczęliśmy dziś rekolekcje, więc czas słuchania w pełni. Sprawowałem poranną Mszę, po której natychmiast wsiadłem w  samochód i pojechałem do Westa Haven, na uniwersytet, gdzie w niedzielne poranki pan Kazimierz prowadzi polską rozgłośnię radiową. W zacnym gronie rozprawialiśmy dziś o najcenniejszych prezentach bożonarodzeniowych. Rzecz jasna moja obecność miała podkreślać duchowy wymiar świąt. Mam nadzieję, że on wybrzmiał…

Po powrocie kolejna Msza Święta, a po niej nieco odpoczynku. No i popołudniowe ćwiczenia… Bo w zdrowym ciele, zdrowe ciele. :) To taki nowy świat, który, jak już wspominałem, odkrywam. Na razie sprawia mi sporo przyjemności, choć niestety zabiera również sporo czasu. Ale zdrowy rozsądek podpowiada, że to czas właściwie zainwestowany. A dzisiejszy wieczór? Chyba spędzimy go z „Księgami Jakubowymi” pani Tokarczuk. Lektura zadana w naszym klubie książki. Choć jej grubość sprawia, że chyba tylko najwytrwalsi czytelnicy po nią sięgną. Może będę jednym z nich…

Tymczasem Słowo, zwłaszcza w wydaniu Jana, jest bardzo zdecydowane i konkretne. Nasz rekolekcjonista, który jest dla nas takim Janem Chrzcicielem na te dni, ukazał je dziś w całej prostocie i oczywistości. Jeśli Jan mówi – oddaj drugiemu suknię, jeśli masz dwie, to mówi ni mniej ni więcej, tylko daj połowę tego, co posiadasz… Skok na kasę? Nie… Dowód wiary w Boga, który się troszczy… Nasz Adwent ma być również czasem pytania siebie samych o naszą wiarę. Jaka ona jest? Czy w ogóle jest? Bo jeśli tak, to czy stać mnie na to, żeby zaufać tak mojemu Bogu, żeby zainwestować połowę tego, co mam w najuboższych, którzy nie mają? To jest konkret. Tu kończą się wszelkie rozważania teoretyczne i deklaracje. Słowa nic nie znaczą, jeśli nie są poparte czynami…. Na nic zda się również łagodzenie radykalizmu tej Janowej rady. Ona  brzmi tak, jak brzmi. Daj połowę… No i mamy problem. Bo to nie tak, że nie wierzymy w Boga, ale wcale nie mamy ochoty oddawać połowy. Ja mogę dać 3%, albo nawet 5%, ale 50%? Nikt mi nie będzie drenował kieszeni. Nawet Bóg.

A On tam siedzi w niebiesiech i uśmiecha się do tych naszych rozterek. Bo myślę, że Jego ulubionym zajęciem jest zaglądanie wraz z katolikami do ich kieszeni, kiedy stają przed Nim po śmierci. One są zawsze i nieodmiennie puste. A oni są zawsze tak samo zaskoczeni. A Pan Bóg? Pozwala im pewnie zajrzeć do swojej kieszeni, do której za życia  nigdy nie zaglądali. I dziwią się jeszcze bardziej… Bo nasz Bóg jest bogaty i uwielbia się dzielić…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz