piątek, 15 stycznia 2016

poza schematem...

zdj:flickr/Smylers/Lic CC
(Mk 1,40-45)
Trędowaty przyszedł do Jezusa i upadając na kolana, prosił Go: Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić. Zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: Chcę, bądź oczyszczony! Natychmiast trąd go opuścił i został oczyszczony. Jezus surowo mu przykazał i zaraz go odprawił, mówiąc mu: Uważaj, nikomu nic nie mów, ale idź pokaż się kapłanowi i złóż za swe oczyszczenie ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich. Lecz on po wyjściu zaczął wiele opowiadać i rozgłaszać to, co zaszło, tak że Jezus nie mógł już jawnie wejść do miasta, lecz przebywał w miejscach pustynnych. A ludzie zewsząd schodzili się do Niego.


Mili Moi…
Mocno pracowity dzień za mną… O poranku wyruszyłem na dzień skupienia dla sióstr. Przez godzinę sypał drobny śnieg, co sprawiło, że na głównych drogach oczywiście natychmiast poważne wypadki i ponad czterdziestominutowe opóźnienia. Dotarłem do celu po dwóch godzinach. Po drodze zabawne zdarzenie… Zatrzymałem się na stacji benzynowej, wchodzę do środka, przede mną człowiek otwiera mi drzwi i mówi „niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”. Zbaraniałem i pytam go – czy ja mam na czole wypisane, że jestem Polakiem? A on mi na to – nie, ma ksiądz na samochodzie magnes z napisem „Poland”. No jakie to proste…

Po powrocie jeszcze chwila „ogarniania się” i czterdziestominutowy wywiad przez telefon. Pan redaktor chyba nie planował aż tak obszernych wypowiedzi, ale ja, jak to ja, wystarczy wcisnąć guzik „mów” i potem trudno to wyłączyć. A wieczorem pierwsze spotkanie grupy małżeństw. Drżałem nieco, kiedy dziesięć minut przed spotkaniem były tylko trzy pary, ale ostatecznie pojawiło się ich dwanaście. Oczywiście to dopiero początki. Przygotowałem ankietę, żeby zbadać oczekiwania, opowiedziałem o idei i moich pragnieniach, wygłosiłem kilka słów na temat laicyzacji, która również motywuje do zakładania tego rodzaju grup. Wyjaśniłem krótko zasady. Ale nade wszystko z wielką radością patrzyłem na tych, którzy przyszli. Piękni ludzie. Wierzę głęboko, że razem zrobimy coś dobrego i przeżyjemy trochę pięknych chwil. Mam szczerą nadzieję, że za miesiąc będzie nas jeszcze więcej, ale tym, którzy dziś przybyli, z całego serca dziękuję za ten dobry wieczór.

Nad Słowem dziś myślę o schematach. Przełamał je trędowaty, który postawił wszystko na jedną kartę i właściwie zaryzykował życie, zbliżając się w swojej chorobie do ludzi zdrowych. Mógł to przypłacić śmiercią. Ale decyduje się nie mając już chyba wiele do stracenia. A Jezus? On też przełamuje schemat. Dotyka go, przywraca mu godność, uzdrawia. Przełamanie schematów przez nich obu owocuje cudem, wobec którego trudno zachować milczenie.

Myślę sobie o tak wielu rutynowych modlitwach, o tylu schematycznych zachowaniach i gestach, o życiu, które być może już dawno wyciekło z nas, jako chrześcijan. Poprawność, ludzkie opinie, gorset zwyczaju i rytuału czasem nie pozwalają nam stanąć przed Bogiem w wolności i prawdzie. A On nas szanuje. Ze wszystkim. Z naszymi schematami również. Jeśli my ich nie przekraczamy, to On nie nalega. Może właśnie dlatego „nie widzimy cudów”. Bynajmniej nie zamierzam demolować cudzych zwyczajów, które przecież również mają za zadanie jakoś porządkować nasze życie. Ale czy nie mogliśmy czasem zrobić przed naszym Bogiem czegoś szalonego? Czy nie moglibyśmy zaryzykować? Uczynić jednego kroku dalej? To nic innego, jak zaproszenie, aby On uczynił to samo wobec nas… I jestem pewien, że Pan nie będzie się ociągał…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz