Photo by Matthieu Joannon on Unsplash
(Łk 8, 19-21)
Przyszli do Jezusa Jego Matka i bracia, lecz nie mogli dostać się do Niego z
powodu tłumu. Oznajmiono Mu: "Twoja Matka i bracia stoją na dworze i chcą
się widzieć z Tobą". Lecz On im odpowiedział: "Moją matką i moimi braćmi
są ci, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je".
Mili Moi…
No i zostałem
spowiednikiem i konferencjonistą sióstr dominikanek w Poznaniu. Ale że
dominikanek? Bo że franciszkanki proszą franciszkanina, to ja rozumiem, ale
dominikanki w Poznaniu, gdzie tak prężnie działają dominikanie? No jakaś to
zagadka… Jedyna słaba strona tego rozwiązania to fakt, że siostry mieszkają na jakimś
absolutnym końcu poznańskiego świata. Ale przecież nie będziemy się skupiać na
takich drobiazgach… A ja właśnie za to kocham wielkie miasta – różnorodność duszpasterska
i naprawdę mocno ciekawa robota.
A dziś uderzyła mnie
prawda o słuchaniu i zachowywaniu Słowa Bożego. Bo zdałem sobie sprawę, że tak
naprawdę w przypadku nas, ludzi dorosłych, nie ma zbyt wiele instancji korygujących
nasze sposoby myślenia, czy działania. Od dzieci wymagają rodzice; od uczniów –
nauczyciele, a od nas? Pewnie sami winniśmy od siebie wymagać. Ale niewątpliwym
wsparciem w tych korektach jest Słowo, które pozwala mocno krytycznie spojrzeć na
swoje życie. Zdałem sobie dziś sprawę, że moje codzienne, poranne rozmyślania,
są najbardziej recenzującymi mnie samego chwilami dnia. Mocno dostaję „słowem
po uszach”. Ale co dalej? Bo można posłuchać, sporządzić notatkę, czasem nawet się
ukorzyć… i nic. Jeśli nie ma postanowień, które przy całym wysiłku woli usiłuję
wcielić w codzienność po to, aby wieczorem się z nich rozliczyć, to co mi z
tego porannego słuchania? Słuchanie bez zachowywania jest trochę jak gotowanie
po to, żeby… nie zjeść. A jutro już będzie nieświeże…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz