wtorek, 25 września 2018

ugotować i nie zjeść???


Photo by Matthieu Joannon on Unsplash
(Łk 8, 19-21)
Przyszli do Jezusa Jego Matka i bracia, lecz nie mogli dostać się do Niego z powodu tłumu. Oznajmiono Mu: "Twoja Matka i bracia stoją na dworze i chcą się widzieć z Tobą". Lecz On im odpowiedział: "Moją matką i moimi braćmi są ci, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je".


Mili Moi…
No i zostałem spowiednikiem i konferencjonistą sióstr dominikanek w Poznaniu. Ale że dominikanek? Bo że franciszkanki proszą franciszkanina, to ja rozumiem, ale dominikanki w Poznaniu, gdzie tak prężnie działają dominikanie? No jakaś to zagadka… Jedyna słaba strona tego rozwiązania to fakt, że siostry mieszkają na jakimś absolutnym końcu poznańskiego świata. Ale przecież nie będziemy się skupiać na takich drobiazgach… A ja właśnie za to kocham wielkie miasta – różnorodność duszpasterska i naprawdę mocno ciekawa robota.

A dziś uderzyła mnie prawda o słuchaniu i zachowywaniu Słowa Bożego. Bo zdałem sobie sprawę, że tak naprawdę w przypadku nas, ludzi dorosłych, nie ma zbyt wiele instancji korygujących nasze sposoby myślenia, czy działania. Od dzieci wymagają rodzice; od uczniów – nauczyciele, a od nas? Pewnie sami winniśmy od siebie wymagać. Ale niewątpliwym wsparciem w tych korektach jest Słowo, które pozwala mocno krytycznie spojrzeć na swoje życie. Zdałem sobie dziś sprawę, że moje codzienne, poranne rozmyślania, są najbardziej recenzującymi mnie samego chwilami dnia. Mocno dostaję „słowem po uszach”. Ale co dalej? Bo można posłuchać, sporządzić notatkę, czasem nawet się ukorzyć… i nic. Jeśli nie ma postanowień, które przy całym wysiłku woli usiłuję wcielić w codzienność po to, aby wieczorem się z nich rozliczyć, to co mi z tego porannego słuchania? Słuchanie bez zachowywania jest trochę jak gotowanie po to, żeby… nie zjeść. A jutro już będzie nieświeże…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz