Photo by Hermes Rivera on Unsplash
(Mk 7, 31-37)
Jezus opuścił okolice Tyru
i przez Sydon przyszedł nad Jezioro Galilejskie, przemierzając posiadłości
Dekapolu. Przyprowadzili Mu głuchoniemego i prosili Go, żeby położył na niego
rękę. On wziął go na bok, z dala od tłumu, włożył palce w jego uszy i śliną dotknął
mu języka; a spojrzawszy w niebo, westchnął i rzekł do niego:
"Effatha", to znaczy: Otwórz się. Zaraz otworzyły się jego uszy,
więzy języka się rozwiązały i mógł prawidłowo mówić. Jezus przykazał im, żeby
nikomu nie mówili. Lecz im bardziej przykazywał, tym gorliwiej to rozgłaszali.
I przepełnieni zdumieniem mówili: "Dobrze wszystko uczynił. Nawet głuchym
słuch przywraca i niemym mowę".
Mili Moi…
Właśnie wróciłem z
poznańskiego Central Parku (Park Cytadela). Piękne miejsce. Wybrałem się na
kijaszki. Może trochę daleko, bo z 15 minut marszu od nas, więc zanim dojdę do
parku to prawie już należy wracać, ale… Jak się nie ma, co się lubi…
Niedziela prawie dobiega
końca. Trudno mi się wciąż oswoić z takim małym zakresem obowiązków. Dziś tylko
jedna spowiedź o poranku (do której zresztą nikt nie przystąpił) i jedna Eucharystia
i to bez głoszenia, bo dziś wszystkie homilie głosił nasz przełożony z racji na
nadchodzące zakończenie jubileuszu koronacji cudownego obrazu Maryi w naszym
kościele. W minionych latach Mszy może nie było wiele więcej, ale jednak
dochodziło otwieranie kościoła, przygotowywanie celebracji, każdorazowo
spowiedź, sprzątanie, zamykanie… Nie powiem, że to jest jakiś dramat. Na
szczęście jako dorosły chłopiec umiem się już trochę sam sobą zając i się ze
sobą nie nudzić…
W kościele ludzi garstka…
Niestety jakiś czas temu zmieniono zasady organizacji ruchu wokół Rynku i
trudno do nas dojechać nie łamiąc przepisów. Jeśli już ktoś się jednak
zdecyduje, to nie bardzo ma gdzie postawić samochód. Czujna Straż Miejska
zawsze na służbie… Bracia twierdzą, że to znacząco wpłynęło na frekwencję w
naszym kościele. Ale nic to… Walczymy i służymy jak potrafimy najlepiej.
To dzisiejsze Effatha
brzmi w moich uszach od lat… Jestem bowiem człowiekiem przyzwyczajeń. Kiedy
znajdę fryzjera, z którego jestem zadowolony, to go nie zamienię na innego
przez lata. W jednej kurtce potrafię chodzić lat dziesięć i choć jej stan
wskazuje, że należałoby ją już pożegnać, to miewam z tym spore problemy. Nie jeżdżę
z meblami po pokoju co dwa tygodnie i nie zmieniam dekoracji w zależności od
pory roku. Lubię pewien porządek, choć nie uważam, że brak mi spontaniczności. Otwartość,
której mi potrzeba to raczej nie otwartość na nowe, bo tę wykształciło we mnie
życie zakonne – co chwilę nowe miejsce, nowi ludzie, nowe obowiązki. Myślę, że
więcej otwartości chętnie wzbudził bym w sobie w dziedzinie „inaczej”. Zrób to
inaczej, niż do tej pory, podejdź inaczej do tej kwestii, przeczytaj inaczej, uśmiechnij się inaczej... Oczywiście to drobiazgi – mało znaczące. Ale jest
sporo spraw ważnych, które można zrobić inaczej… I inni robią je inaczej. I tu
dochodzimy do sedna – inaczej nie zawsze oznacza gorzej. Inaczej oznacza, że po
prostu nie tak jak ja, a wielokrotnie z podobnym, jeśli nie lepszym skutkiem… Pozwolić
innym robić inaczej, to czasem całkiem spore wyzwanie…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz