niedziela, 9 września 2018

bo inni czasem robią inaczej...


Photo by Hermes Rivera on Unsplash
(Mk 7, 31-37)
Jezus opuścił okolice Tyru i przez Sydon przyszedł nad Jezioro Galilejskie, przemierzając posiadłości Dekapolu. Przyprowadzili Mu głuchoniemego i prosili Go, żeby położył na niego rękę. On wziął go na bok, z dala od tłumu, włożył palce w jego uszy i śliną dotknął mu języka; a spojrzawszy w niebo, westchnął i rzekł do niego: "Effatha", to znaczy: Otwórz się. Zaraz otworzyły się jego uszy, więzy języka się rozwiązały i mógł prawidłowo mówić. Jezus przykazał im, żeby nikomu nie mówili. Lecz im bardziej przykazywał, tym gorliwiej to rozgłaszali. I przepełnieni zdumieniem mówili: "Dobrze wszystko uczynił. Nawet głuchym słuch przywraca i niemym mowę".

Mili Moi…
Właśnie wróciłem z poznańskiego Central Parku (Park Cytadela). Piękne miejsce. Wybrałem się na kijaszki. Może trochę daleko, bo z 15 minut marszu od nas, więc zanim dojdę do parku to prawie już należy wracać, ale… Jak się nie ma, co się lubi…

Niedziela prawie dobiega końca. Trudno mi się wciąż oswoić z takim małym zakresem obowiązków. Dziś tylko jedna spowiedź o poranku (do której zresztą nikt nie przystąpił) i jedna Eucharystia i to bez głoszenia, bo dziś wszystkie homilie głosił nasz przełożony z racji na nadchodzące zakończenie jubileuszu koronacji cudownego obrazu Maryi w naszym kościele. W minionych latach Mszy może nie było wiele więcej, ale jednak dochodziło otwieranie kościoła, przygotowywanie celebracji, każdorazowo spowiedź, sprzątanie, zamykanie… Nie powiem, że to jest jakiś dramat. Na szczęście jako dorosły chłopiec umiem się już trochę sam sobą zając i się ze sobą nie nudzić…

W kościele ludzi garstka… Niestety jakiś czas temu zmieniono zasady organizacji ruchu wokół Rynku i trudno do nas dojechać nie łamiąc przepisów. Jeśli już ktoś się jednak zdecyduje, to nie bardzo ma gdzie postawić samochód. Czujna Straż Miejska zawsze na służbie… Bracia twierdzą, że to znacząco wpłynęło na frekwencję w naszym kościele. Ale nic to… Walczymy i służymy jak potrafimy najlepiej.

To dzisiejsze Effatha brzmi w moich uszach od lat… Jestem bowiem człowiekiem przyzwyczajeń. Kiedy znajdę fryzjera, z którego jestem zadowolony, to go nie zamienię na innego przez lata. W jednej kurtce potrafię chodzić lat dziesięć i choć jej stan wskazuje, że należałoby ją już pożegnać, to miewam z tym spore problemy. Nie jeżdżę z meblami po pokoju co dwa tygodnie i nie zmieniam dekoracji w zależności od pory roku. Lubię pewien porządek, choć nie uważam, że brak mi spontaniczności. Otwartość, której mi potrzeba to raczej nie otwartość na nowe, bo tę wykształciło we mnie życie zakonne – co chwilę nowe miejsce, nowi ludzie, nowe obowiązki. Myślę, że więcej otwartości chętnie wzbudził bym w sobie w dziedzinie „inaczej”. Zrób to inaczej, niż do tej pory, podejdź inaczej do tej kwestii, przeczytaj inaczej, uśmiechnij się inaczej... Oczywiście to drobiazgi – mało znaczące. Ale jest sporo spraw ważnych, które można zrobić inaczej… I inni robią je inaczej. I tu dochodzimy do sedna – inaczej nie zawsze oznacza gorzej. Inaczej oznacza, że po prostu nie tak jak ja, a wielokrotnie z podobnym, jeśli nie lepszym skutkiem… Pozwolić innym robić inaczej, to czasem całkiem spore wyzwanie…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz