środa, 5 września 2018

cztery lata...


Photo by Makarios Tang on Unsplash
(Łk 4, 38-44)
Po opuszczeniu synagogi Jezus przyszedł do domu Szymona. A wysoka gorączka trawiła teściową Szymona. I prosili Go za nią. On, stanąwszy nad nią, rozkazał gorączce, i opuściła ją. Zaraz też wstała uzdrowiona i usługiwała im. O zachodzie słońca wszyscy, którzy mieli cierpiących na rozmaite choroby, przynosili ich do Niego. On zaś na każdego z nich kładł ręce i uzdrawiał ich. Także złe duchy wychodziły z wielu, wołając: " Ty jesteś Syn Boży!" Lecz On je gromił i nie pozwalał im mówić, ponieważ wiedziały, że On jest Mesjaszem. Z nastaniem dnia wyszedł i udał się na miejsce pustynne. A tłumy szukały Go i przyszły aż do Niego; chciały Go zatrzymać, żeby nie odchodził od nich. Lecz On rzekł do nich: "Także innym miastom muszę głosić Dobrą Nowinę o królestwie Bożym, bo po to zostałem posłany". I głosił słowo w synagogach Judei.


Mili Moi…
Dokładnie cztery lata temu postawiłem moja stopę po raz pierwszy w Bridgeport. Pamiętam ten piękny, pierwszopiątkowy wieczór. Zostawiłem walizę w domu i pierwsze kroki skierowałem do konfesjonału, w którym przyszło mi spędzić później sporo czasu. Wtedy wszystko się zaczęło… Dziś moje stopy stoją zupełnie gdzie indziej i widzę to również jako dar od mojego Pana. Dokonuje się w moim życiu jakiś powrót do wędrowania ze Słowem. Dlatego ta dzisiejsza Ewangelia jest mi taka droga. Jezus wyrusza gdzie indziej, do innych miast, bo po to został posłany…

Moje posłanie odczytuję w tym samym kluczu i staram się Jezusa naśladować. Traktuję to jako łaskę, bo wielu by chciało, a nie mogą, trzymani w miejscu przez inne życiowe zobowiązania. Ja mogę nieść Słowo, więc chyba nie ma się specjalnie nad czym zastanawiać. Ma to swoje trudności, bo budowane relacje są naznaczone przewidywalnym kresem, a niestałość idzie w ślad za dynamizmem i aktywnością. Tak bardzo dlatego potrzeba chwil ciszy i skupienia… Żeby to Pan mógł wypełnić serce złaknione tych rzeczy, których w wędrowaniu zaznać niepodobna… Dziś spowiednik dał mi kartkę z parafrazą Psalmu 121 dokonaną przez Tomasza Mertona, a tam stoi – Stworzyłeś moją duszę dla Twego pokoju i Twej ciszy. I za nie na moim „Syjonie” (ostatnim piętrze klasztoru, gdzie są tylko pokoje gościnne) oddaję Bogu chwałę…

A dziś kolejne miłe zaproszenie – z kazaniem odpustowym do naszych braci w Inowrocławiu. Opiewać mam Krzyż naszego Pana, bo ta wrześniowa okazja posłuży dla głoszenia… 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz