sobota, 6 sierpnia 2016

w Jego sercu...

zdj:flickr/Tony Alter/ Lic CC
(Mt 16,24-28)
Jezus powiedział do swoich uczniów: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę? Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego razem z aniołami swoimi, i wtedy odda każdemu według jego postępowania. Zaprawdę, powiadam wam: Niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają śmierci, aż ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego w królestwie swoim.


Mili Moi…
W takie dni, jak dziś, można u nas poczuć co to znaczy być księdzem… Dwie Msze o poranku… Potem wizyty u chorych. Po południu wizyta ekspertów od kamer na domu i kościele. Msza wieczorna, a przed nią godzina spowiadania. Po niej zresztą kolejne pół godziny w konfesjonale. Cieszy zwłaszcza liczba małych zdobywców pierwszych piątków, którzy tworzą u nas prawdziwe kolejki. Wiele osób dziś zanurzyło się w Jego miłosiernym sercu, a mnie było dane im towarzyszyć. A na koniec jeszcze wizyta eksperta od klimatyzacji w kościele, który, mam nadzieję, doprowadzi nasze plany remontowe do szczęśliwego końca. Kto mnie namówił, żebym przyjął to probostwo? Nie pamiętam… Ale jak sobie przypomnę, to biedny ten człek…

Oczywiście w międzyczasie próby pisania… Kazań na niedzielę, no i pracy… Kończę ten tydzień na stronie 30. To właściwie niemal połowa tego, co na wakacje zaplanowane. Za wolno… Ale choćbym chciał przyspieszyć… Dziś już informacja o pogrzebie w poniedziałek. Kolejna, że ksiądz biskup zaprasza we wrześniu na dwa dni wyjazdowe wszystkich proboszczów mianowanych w minionym roku. A do tego wszystkiego nasza sekretarka od dziś na urlopie, więc już teraz to chyba przyjdzie mi zrezygnować z dziwnego i nikomu niepotrzebnego zwyczaju spania w nocy… Bo obawiam się, że dnia nie wystarczy…

A oprócz tego nie można zapomnieć o tym, co najważniejsze… O duszy. Wszak Pan nam dziś przypomniał, że nie ma nic cenniejszego. Za nic jej człek nie kupi. Niczym za nią nie zapłaci. Nie równa się z nią żadne bogactwo tego świata, jakkolwiek byśmy go nie rozumieli. Gdyby miała ucierpieć ona, to lepiej niech rozwali się wszystko wokół. To takie proste wskazanie na priorytety. Niektóre rzeczy w życiu musza być najważniejsze, bo dzięki nim życie jest życiem właśnie. I dzięki nim nabiera nieskończonej wartości. Co więcej – od dbałości o duszę zależy nasza przyszłość. Bo drugim kluczowym słowem dzisiaj jest sąd. Nie da się nijak zaprzeczyć, że nasze życie i dbałość o dusze będą podlegały ocenie. Zostaniemy kiedyś zważeni. I niczym będą wszystkie światowe sukcesy, głupstwem wydadzą się one nawet nam, kiedy staniemy w obliczu Prawdy, która już teraz nam się chce objawiać… Nie warto więc trwonić cennych sił na to, co zbawić nas nie może… Warto zweryfikować swój plan inwestycyjny… Bo do zarobienia jest dużo… Ba, wszystko… Wieczność cała. Gdzie szukać wskazówek? Spróbujcie w Jego sercu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz