zdj:flickr/indigo_girl/Lic CC
(Mt 25,1-13)
Wtedy podobne będzie królestwo niebieskie do dziesięciu panien, które wzięły
swoje lampy i wyszły na spotkanie pana młodego. Pięć z nich było nierozsądnych,
a pięć roztropnych. Nierozsądne wzięły lampy, ale nie wzięły z sobą oliwy.
Roztropne zaś razem z lampami zabrały również oliwę w naczyniach. Gdy się pan
młody opóźniał, zmorzone snem wszystkie zasnęły. Lecz o północy rozległo się
wołanie: "Pan młody idzie, wyjdźcie mu na spotkanie!" Wtedy powstały
wszystkie owe panny i opatrzyły swe lampy. A nierozsądne rzekły do roztropnych:
"Użyczcie nam swej oliwy, bo nasze lampy gasną". Odpowiedziały
roztropne: "Mogłoby i nam, i wam nie wystarczyć. Idźcie raczej do
sprzedających i kupcie sobie!" Gdy one szły kupić, nadszedł pan młody. Te,
które były gotowe, weszły z nim na ucztę weselną, i drzwi zamknięto. W końcu
nadchodzą i pozostałe panny, prosząc: "Panie, panie, otwórz nam!"
Lecz on odpowiedział: "Zaprawdę, powiadam wam, nie znam was".
Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny.
Mili Moi…
Kolejny tydzień
rozpoczęty… Ciężkawy chyba… Z różnych przyczyn… Przede wszystkim jestem już
nieco intelektualnie zmęczony. Niemal każdy dzień nieudolnego składania słów
męczy okrutnie. Niektórzy mówią – przecież ma ojciec taką łatwość wyrażania
myśli… O tak… Na przykład na blogu. Ale nie w pracach naukowych, gdzie trzeba
ważyć słowa, żeby już przy pierwszych poprawkach nie narazić się na zarzut
nienaukowości. Tam nie można pisać z serca, ot tak, jak się czuję… Dlatego chwile
spędzone tu są dla mnie cennym oddechem. Mogę sobie wyobrażać, że po drugiej
stronie siedzi ktoś, kto chce również sercem przeczytać to, co ja staram się
sercem pisać. A nie ktoś, kto będzie sprawdzał ilość spacji, przecinków, użycie
„tamże”, czy jakość obcojęzycznych pozycji bibliograficznych… Wiedziałem, że
będzie ciężko… Ale czy aż tak?
Od poniedziałku
jestem nie tylko proboszczem i wikariuszem w jednym, ale jeszcze sekretarką.
Naszą niezawodna sekretarka wyruszyła na urlop, więc spadła na mnie cała gama
dodatkowych obowiązków – od odbierania wszystkich telefonów, po tworzenie
biuletynu niedzielnego, który naszym wiernym rozdaje się po Mszach Świętych. To
takie polskie ogłoszenia duszpasterskie, tylko w wersji drukowanej dla
wszystkich. No zajęć mi w istocie nie brakuje.
Do tego
pożegnania. Wczoraj R, lat 49. Nowotwór wątroby i trzustki zabrał ją w dwa
miesiące. W piątek R, lat 50. Nowotwór płuc zwyciężył ją w nieco dłuższym
czasie. I tak sobie myślę na tych cmentarzach – kto z nas widzi możliwość osiągnięcia
celu w wieku 50 lat? Ilu z nas żyje tak, żeby w tym wieku być gotowym do
przejścia? W każdym wieku być gotowym? Buntujemy się, zżymamy na Pana Boga, nie
dowierzamy uczestnicząc w takich pożegnaniach, próbujemy oddalać od siebie
samych myśl o śmierci, zwłaszcza jeśli odchodzi ktoś z „naszej półki”. Ile w
tym mądrości??? Mało… Co tu dużo gadać. Więcej lęku i kurczowego trzymania się
planów, marzeń, oczekiwań. Tego naszego „tu i teraz”… Nie zamierzam tego
krytykować… Raczej opisuję coś, nad czym sam od dawna się zastanawiam… Iluż to
tak właśnie myślących, obiektywnie młodych ludzi odprowadziłem już na cmentarz…
Iluż zdziwionych, zbuntowanych, zagniewanych na Pana Boga spotkałem… Ale czy
sam jestem gotów odchodzić??? Chciałbym być… Wciąż chyba „chciałbym” bardziej,
niż „tak, jestem”.
A może problem w
oliwie… Trzeba się poważnie zabrać za rozsądne robienie zapasów. Bo gdzie to
człowiek kupi, kiedy godzina spotkania nadejdzie? Obudzony z nagła, nie
wiedzący do końca co się z nim dzieje. Każą mu umierać, a on przecież nie
gotów. A tam nikt nie będzie czekał. Przejście Oblubieńca jest jednorazowe.
Załapiesz się, albo nie. W umieraniu drugiej szansy nie ma. Jest to jedno z
nielicznych jednorazowych życiowych wydarzeń. Tak bardzo jednorazowych, że wciąż
niewyobrażalnie dalekich. A tu nagle – błysk… Oblubieniec nadchodzi, a oliwy
brak… Na bieganie i zakupy ani czasu ani sił nie znajdziesz… Może chociaż hasła
się naucz… Proste jest – Jezu ufam Tobie… I cierpliwie czekaj na odzew – wejdź do
radości Twego Pana… Nawet gdybyś miał długo czekać – wejdziesz…
Ale nie dlatego,
że byłeś mądry… Tylko dlatego, że On jest miłosierny…
PS. A tu jeszcze słowo z niedzieli...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz