zdj:flickr/Fr Lawrence Lew, O.P./Lic CC
(Mt 13,44-46)
Królestwo niebieskie podobne jest do skarbu ukrytego w roli. Znalazł go pewien
człowiek i ukrył ponownie. Z radości poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i
kupił tę rolę. Dalej, podobne jest królestwo niebieskie do kupca, poszukującego
pięknych pereł. Gdy znalazł jedną drogocenną perłę, poszedł, sprzedał wszystko,
co miał, i kupił ją.
Mili Moi…
I znów się zaczęło…
A może nigdy się nie skończyło… Dni mijają znowu tak szybko, że nie nadążam z
niczym. Oczywiście próbuję pisać… Dzisiejszy dzień zakończyłem na 21 stronie.
Ale wciąż przeraża mnie ogrom tego, co przede mną, a tempo jest za wolne… Jak
ze wszystkim – są lepsze i gorsze dni…
Najbardziej mnie
martwi, że nie mogę wdrożyć jeszcze jednego dyscyplinującego punktu dnia… Miał
być namysł nad rekolekcjami. Sporo konferencji przede mną i choć właściwie
wyczuwam kierunki, do których zaprasza mnie Pan, to jednak nic nie udaje mi się
robić… Może jednak założenia okazały się zbyt śmiałe… Po prostu zwoje mózgowe
się przegrzewają… Za dużo wszystkiego…
Ale za to… Czytam
wieczorami przed snem książkę biskupa Rysia „Franciszek. Życie – miejsca –
słowa”. Biskup Ryś zrobił zawrotną karierę, kiedy został biskupem. Ja miałem
okazję słuchać go jeszcze jako rektora seminarium w Krakowie. Przekaz bardzo
bezpośredni i słucha się go z przyjemnością. Za to książką… Majstersztyk. Sporo
lat w zakonie żyję, ale jeszcze tak dobrych rekolekcji o św. Franciszku nigdy
nie spotkałem… Zresztą ostatnio Pan Bóg przychodzi do mnie z wielką łaską,
zwłaszcza podczas medytacji. I przypomina mi o ideałach, którymi zawsze
chciałem żyć. Pokazuje, że słabo mi idzie, ale rozpala również we mnie nowe
pragnienia… Kto wie, gdzie to się skończy. Ja jestem jednak wyraźnie powołany
do wędrowania…
A dziś maleńkie
słówko z Ewangelii, które czyni wielką różnicę. „Wszystko”. Nic więcej…
Wszystko to nie trochę, to nawet nie dużo. Wszystko zakwestionować w swoim
życiu ze względu na Niego. Jakąż to bezradność rodzi. Bo tu nic nie trzeba
dopowiadać, uściślać, doprecyzowywać. Już jaśniej się nie da. A słysząc to,
można tylko powiedzieć „tak”, albo „nie”. I w pierwszym odruchu wydaje się to
takie proste. Powiem tak, a dalej to już jakoś będzie, jakoś się ułoży… I po
chwili okazuje się, że się nie układa, że moja jedna decyzja rozbija się o
miliony małych spraw w moim życiu… Bo jak to wszystko? To znaczy, że moją
rodzinę, że moje pieniądze, że moje przyjemności, że moje poczucie
bezpieczeństwa, że mój awans, że moje marzenia, że… Wszystko mam być gotów
zakwestionować ze względu na Niego? To jakiś absurd… I zaczynamy się
zachowywać, jakby Pan Bóg nagle to wszystko chciał nam zabrać. Zaczynamy
zazdrośnie strzec. I dorabiamy ideologię… No przecież tak wszystkiego nie można…
No przecież człowiek ma prawo do tego i owego… No przecież generalnie tak się
poświęcam…
„A świstak siedzi
i zawija w sreberka”, jak swego czasu określano niedorzeczności (żeby nie
powiedzieć – pitu, pitu). I tak sobie spędzamy życie na zawijaniu w sreberka…
życie… bo Życie jest tuż obok… wciąż nieodkryte…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz