zdj:flickr/Alan Kotok/Lic CC
(Łk 11,1-13)
Gdy Jezus przebywał w jakimś miejscu na modlitwie i skończył ją, rzekł jeden z
uczniów do Niego: Panie, naucz nas się modlić, jak i Jan nauczył swoich
uczniów. A On rzekł do nich: Kiedy się modlicie, mówcie: Ojcze, niech się
święci Twoje imię; niech przyjdzie Twoje królestwo! Naszego chleba powszedniego
dawaj nam na każdy dzień i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy
każdemu, kto nam zawinił; i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie. Dalej mówił do
nich: Ktoś z was, mając przyjaciela, pójdzie do niego o północy i powie mu:
Przyjacielu, użycz mi trzy chleby, bo mój przyjaciel przyszedł do mnie z drogi,
a nie mam, co mu podać. Lecz tamten odpowie z wewnątrz: Nie naprzykrzaj mi się!
Drzwi są już zamknięte i moje dzieci leżą ze mną w łóżku. Nie mogę wstać i dać
tobie. Mówię wam: Chociażby nie wstał i nie dał z tego powodu, że jest jego
przyjacielem, to z powodu natręctwa wstanie i da mu, ile potrzebuje. Ja wam
powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a
otworzą wam. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a
kołaczącemu otworzą. Jeżeli którego z was, ojców, syn poprosi o chleb, czy poda
mu kamień? Albo o rybę, czy zamiast ryby poda mu węża? Lub też gdy prosi o
jajko, czy poda mu skorpiona? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać
dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec z nieba da Ducha Świętego
tym, którzy Go proszą.
Mili Moi…
Weekendy są tu
naprawdę dość trudne, kiedy jest się samemu… Zwłaszcza niedziela jest naprawdę
wymagająca. Sporo emocji, które zawsze wiążą się dla mnie ze sprawowaniem
Eucharystii, czasem jakieś trudniejsze spotkania w konfesjonale i generalne zabieganie
(wszak nie ma do pomocy żadnego zakrystianina) sprawiają, że po niedzieli
jestem wykończony. Dziś doszedł do tego jeszcze upał, święcenie pojazdów po
każdej Mszy… Więc zasnąwszy w fotelu, obudziłem się po dwóch godzinach, a
słabość towarzyszyła mi dziś ogromna…
Ale pod wieczór
postanowiłem wybrać się na mój różańcowy spacer. Wsiadłem w auto, żeby zmienić
rejony na bardziej nadmorskie i nagle patrzę, a tu jakiś człek spoczywa pod
kościołem. Wygląd jego nieszczególny. Odzież podarta. Krew na ustach. Jakieś
50-60 lat. Pierwsza myśl, jak zwykle w takich sytuacjach – aleś się biedaku
zaprawił… Ale zacząłem z nim rozmawiać, alkoholu nie wyczułem, a kontakt
znacząco utrudniony. Chwyciłem więc za słuchawkę i wezwałem pogotowie. Po długaśnym
wywiadzie na temat tego jaki jest stan chorego, przyjechali dość szybko
paramedycy. Dwaj młodzi chłopcy jak z żurnala… Każdy włosek na swoim miejscu.
Ale muszę przyznać, że kiedy na nich patrzyłem, jak klęczeli obok tego
człowieka, z jakim szacunkiem z nim rozmawiali… Pomyślałem sobie, że
niezależnie od tego, czy są chrześcijanami, widzę chrześcijaństwo w czystej
postaci… Nasz bohater nie wiedział ani gdzie jest, ani jaki mamy dzień
tygodnia. Załadowali go więc na nosze, podziękowali mi, że ich wezwałem i
odjechali do szpitala… Mam nadzieję, że udało się dziś uratować człowieka…
Poza tym fizycznym
ratowaniem, trzeba się jednak skupić na duchowym. Dziś myślę sobie mocno o
modlitwie, o której mówi Pan. Czytam ostatnio znów intensywnie o Maksymilianie.
Tym razem przeglądając dziesiątki archiwalnych „Rycerzy Niepokalanej”. Mnóstwo
myśli o modlitwie i o jej konieczności. Urzeka mnie fakt, że mimo natłoku pracy
w Niepokalanowie, mimo naglących terminów, które domagały się „wszystkich rąk
na pokładzie”, zawsze część braci oddawała się adoracji Najświętszego
Sakramentu. I wszystko działało jak należy, rozwijając się z ogromnym rozmachem…
Kiedy sprawy są
właściwie ustawione, Bóg błogosławi nadobficie… Zawsze zatrzymuje mnie Psalm
127 i zapisane w nim słowa –
Jeżeli Pan domu
nie zbuduje,
na próżno się
trudzą ci, którzy go wznoszą.
Jeżeli Pan miasta
nie ustrzeże,
strażnik czuwa
daremnie.
Daremnym jest dla
was
wstawać przed
świtem,
wysiadywać do
późna -
dla was, którzy
jecie chleb zapracowany ciężko;
tyle daje On i we
śnie tym, których miłuje.
Wystarczyłoby o
tym pamiętać…
PS. A na koniec
Słowo o Słowie… Dobrego odbioru…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz