poniedziałek, 25 lipca 2016

jeżeli Pan domu nie zbuduje...

zdj:flickr/Alan Kotok/Lic CC
(Łk 11,1-13)
Gdy Jezus przebywał w jakimś miejscu na modlitwie i skończył ją, rzekł jeden z uczniów do Niego: Panie, naucz nas się modlić, jak i Jan nauczył swoich uczniów. A On rzekł do nich: Kiedy się modlicie, mówcie: Ojcze, niech się święci Twoje imię; niech przyjdzie Twoje królestwo! Naszego chleba powszedniego dawaj nam na każdy dzień i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto nam zawinił; i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie. Dalej mówił do nich: Ktoś z was, mając przyjaciela, pójdzie do niego o północy i powie mu: Przyjacielu, użycz mi trzy chleby, bo mój przyjaciel przyszedł do mnie z drogi, a nie mam, co mu podać. Lecz tamten odpowie z wewnątrz: Nie naprzykrzaj mi się! Drzwi są już zamknięte i moje dzieci leżą ze mną w łóżku. Nie mogę wstać i dać tobie. Mówię wam: Chociażby nie wstał i nie dał z tego powodu, że jest jego przyjacielem, to z powodu natręctwa wstanie i da mu, ile potrzebuje. Ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą. Jeżeli którego z was, ojców, syn poprosi o chleb, czy poda mu kamień? Albo o rybę, czy zamiast ryby poda mu węża? Lub też gdy prosi o jajko, czy poda mu skorpiona? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą.


Mili Moi…
Weekendy są tu naprawdę dość trudne, kiedy jest się samemu… Zwłaszcza niedziela jest naprawdę wymagająca. Sporo emocji, które zawsze wiążą się dla mnie ze sprawowaniem Eucharystii, czasem jakieś trudniejsze spotkania w konfesjonale i generalne zabieganie (wszak nie ma do pomocy żadnego zakrystianina) sprawiają, że po niedzieli jestem wykończony. Dziś doszedł do tego jeszcze upał, święcenie pojazdów po każdej Mszy… Więc zasnąwszy w fotelu, obudziłem się po dwóch godzinach, a słabość towarzyszyła mi dziś ogromna…

Ale pod wieczór postanowiłem wybrać się na mój różańcowy spacer. Wsiadłem w auto, żeby zmienić rejony na bardziej nadmorskie i nagle patrzę, a tu jakiś człek spoczywa pod kościołem. Wygląd jego nieszczególny. Odzież podarta. Krew na ustach. Jakieś 50-60 lat. Pierwsza myśl, jak zwykle w takich sytuacjach – aleś się biedaku zaprawił… Ale zacząłem z nim rozmawiać, alkoholu nie wyczułem, a kontakt znacząco utrudniony. Chwyciłem więc za słuchawkę i wezwałem pogotowie. Po długaśnym wywiadzie na temat tego jaki jest stan chorego, przyjechali dość szybko paramedycy. Dwaj młodzi chłopcy jak z żurnala… Każdy włosek na swoim miejscu. Ale muszę przyznać, że kiedy na nich patrzyłem, jak klęczeli obok tego człowieka, z jakim szacunkiem z nim rozmawiali… Pomyślałem sobie, że niezależnie od tego, czy są chrześcijanami, widzę chrześcijaństwo w czystej postaci… Nasz bohater nie wiedział ani gdzie jest, ani jaki mamy dzień tygodnia. Załadowali go więc na nosze, podziękowali mi, że ich wezwałem i odjechali do szpitala… Mam nadzieję, że udało się dziś uratować człowieka…

Poza tym fizycznym ratowaniem, trzeba się jednak skupić na duchowym. Dziś myślę sobie mocno o modlitwie, o której mówi Pan. Czytam ostatnio znów intensywnie o Maksymilianie. Tym razem przeglądając dziesiątki archiwalnych „Rycerzy Niepokalanej”. Mnóstwo myśli o modlitwie i o jej konieczności. Urzeka mnie fakt, że mimo natłoku pracy w Niepokalanowie, mimo naglących terminów, które domagały się „wszystkich rąk na pokładzie”, zawsze część braci oddawała się adoracji Najświętszego Sakramentu. I wszystko działało jak należy, rozwijając się z ogromnym rozmachem…

Kiedy sprawy są właściwie ustawione, Bóg błogosławi nadobficie… Zawsze zatrzymuje mnie Psalm 127 i zapisane w nim słowa –
Jeżeli Pan domu nie zbuduje,
na próżno się trudzą ci, którzy go wznoszą.
Jeżeli Pan miasta nie ustrzeże,
strażnik czuwa daremnie.
Daremnym jest dla was
wstawać przed świtem,
wysiadywać do późna -
dla was, którzy jecie chleb zapracowany ciężko;
tyle daje On i we śnie tym, których miłuje.

Wystarczyłoby o tym pamiętać…

PS. A na koniec Słowo o Słowie… Dobrego odbioru…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz