piątek, 24 lipca 2015

poza Nim susza...


zdj:flickr/Eric Montfort/Lic CC
(J 15,1-8)
Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym, który uprawia. Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy. Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was. Wytrwajcie we Mnie, a Ja /będę trwał/ w was. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie - o ile nie trwa w winnym krzewie - tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie. Ja jestem krzewem winnym, wy - latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i płonie. Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni. Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami.

Mili Moi...
Wczorajszy dzień bardzo udany... Jakiś przypływ energii niezwykły, który trwał do samego wieczora i pozwolił mi również jakoś głęboko duchowo przeżyć Eucharystię i spotkanie Odnowy. Piękny czas. Przychodzi do nas coraz więcej ludzi. Nasza modlitwa staje się coraz swobodniejsza, w znaczeniu - coraz więcej osób decyduje się na głośne wypowiedzenie swoich wezwań modlitewnych. Na wszystko trzeba czasu. Na rozwój wspólnoty zwłaszcza...

Po spotkaniu przyszło czterech wspaniałych moich wspólnotowych braci i zmontowali mi półki na książki, które wczoraj właśnie nadeszły. Niesamowite chłopaki. Nie dość, że zrobili wszystko szybko i perfekcyjnie, to jeszcze domagali się odkurzacza, żeby po sobie posprzątać. Ekipa godna polecenia :)

Mój dzień się jednak wydłużył do północy, a dziś jak co dzień, pobudka po czwartej, więc dziś musiałem się trochę wysilić, żeby zrobić coś pożytecznego, ale kazanie po angielsku na niedzielę stworzone, a to dość ważny punkt tego tygodnia :)

Fascynuje mnie do jak głębokiej bliskości Jezus chce zaprosić swoich uczniów. I to nie tylko wybranych, ale wszystkich przecież. Winna latorośl nie "bywa" w krzewie. Ona w nim nieustannie trwa, jest wszczepiona, płyną w niej te same soki... Żyje jego życiem. Jeśli tak jest, to mam takie wrażenie, że większość z nas, ze mną włącznie, jest gdzieś obok tego prawdziwego życia. Bo czyż nie bywamy z Jezusem? A "bywając" jednak coś tracimy, coś zasadniczego...

Żyję już nie ja, lecz żyje we mnie Chrystus - pisze nam dziś święty Paweł... Żyje we mnie Chrystus - czyli mam w sobie Jego pragnienia, Jego ocena rzeczywistości staje się moją, bije we mnie Jego serce... Nic więc dziwnego, że w takim wypadku wszystkie moje modlitwy mogą być wysłuchane. Bo wówczas On modli się we mnie. Innymi słowy wiem o co i jak się modlić. i może to jest również jakiś probierz mojego zjednoczenia z Nim - procent wysłuchanych modlitw... Jeśli widzę działanie Boga w kontekście mojej modlitwy, to może moje zjednoczenie z Jezusem jest znaczące...

Jeśli jednak tylko z Nim bywam, to wciąż nie rozumiem, wciąż się dziwię, wciąż wszystko jest dla mnie zbyt trudne, poprzeczki nie do przeskoczenia, wymagania nadmierne, a zysk niepewny... On nie jest mi szczególnie bliski,  przypominam sobie o Nim, kiedy mi Go bardzo potrzeba...

Życie jest w Nim... I nigdzie indziej...  Bywając... Żyjemy tylko czasami... Poza Nim susza i śmierć...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz