sobota, 18 lipca 2015

nie zgubić człowieka...


zdj:flickr/gato-gato-gato/Lic CC
(Mt 12,1-8)
Pewnego razu Jezus przechodził w szabat wśród zbóż. Uczniowie Jego, będąc głodni, zaczęli zrywać kłosy i jeść. Gdy to ujrzeli faryzeusze, rzekli Mu: Oto Twoi uczniowie czynią to, czego nie wolno czynić w szabat. A On im odpowiedział: Nie czytaliście, co uczynił Dawid, gdy był głodny, on i jego towarzysze? Jak wszedł do domu Bożego i jadł chleby pokładne, których nie było wolno jeść jemu ani jego towarzyszom, tylko samym kapłanom? Albo nie czytaliście w Prawie, że w dzień szabatu kapłani naruszają w świątyni spoczynek szabatu, a są bez winy? Oto powiadam wam: Tu jest coś większego niż świątynia. Gdybyście zrozumieli, co znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary, nie potępialibyście niewinnych. Albowiem Syn Człowieczy jest Panem szabatu.

Mili Moi...
Dziś obiecywałem sobie, że zrobię coś pożytecznego... Przesuwałem początek co godzinę. Aż w końcu nie dało się dłużej zwlekać. Zasiadłem do poprawiania artykułu, który ma trafić do publikacji w Polsce. I choć poprawki były zupełnie kosmetyczne i dotyczyły właściwie bardziej warstwy redakcyjnej, niż treściowej, to po dwóch godzinach pracy poczułem się jakbym dokonał jakiegoś nadzwyczajnego dzieła... Jak to jednak łatwo wypaść z rytmu i przywyknąć do wakacji. Ale koniec...

Weekend mam nieco łatwiejszy, ponieważ w najbliższą niedzielę dzień misyjny w całej naszej diecezji. Przybywa więc jakiś sędziwy misjonarz, który kawał życia spędził w Brazylii i będzie głosił Słowo Boże na wszystkich mszach. Poznałem go na razie telefonicznie i było to bardzo długie powitanie. Ojciec ów z rozbrajającą szczerością stwierdził, że bardzo lubi mówić... Przeuroczy człowiek...

A dziś pomyślałem sobie, że żyjemy w czasach, w których bardzo brakuje nam jasnych i klarownych granic. Łatwiej się żyje, kiedy wiadomo co wolno, a czego nie należy. I wielu chrześcijan za takimi właśnie rozwiązaniami tęskni. Nie bardzo zatem pasuje im Pan Jezus, który tworzy wyjątki. Bo wydaje się, że wyjątków już nam więcej nie potrzeba, mamy ich w nadmiarze. A to rodzi pokusę swoistej wybiórczości. Bo skoro należy robić tak, ale mimo wszystko można inaczej, to dlaczego nie skorzystać z tego "inaczej". I nagle okazuje się, że zamiast porządku zasad mamy chaos precedensów...

A może rzecz w nieco innym uzasadnianiu tych różnorodnych przepisów prawa, którym podlegamy. Niewielu bowiem dziś przekonuje argument - musisz tak żyć, bo Bóg tak chce. To częstokroć okazuje się za słabe (jakkolwiek smutno to brzmi). Może więc warto gruntownie przemyśleć argumentację. Może warto uwzględnić, że zanim dojdziemy do Pana Boga, to trzeba uwzględnić człowieka i jego wewnętrzne możliwości.

Choćby w odniesieniu do dnia świętego, naszego chrześcijańskiego "szabatu niedzieli". Zanim zaczniemy straszyć karą Bożą, być może warto uzmysłowić człowiekowi wszczepioną weń potrzebę odpoczynku. Może warto przywołać różnorodne potrzeby duchowe, które domagają się zaspokojenia. Może "opłaca się" zwrócić uwagę na wartość równowagi między pracą, a resztą życia. I na tej drodze podprowadzić człowieka do Boga, traktując Go jako punkt dojścia, a nie punkt wyjścia...

Jezus dziś przypomina, że pomiędzy Bogiem, a Prawem jest jeszcze człowiek i jego możliwości, których On ewidentnie nie lekceważy... To ważne... Żeby nie zgubić w tym wszystkim człowieka...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz