piątek, 10 lipca 2015

idźcie...


zdj:flickr/calafellvalo/Lic CC
Kilka słów z wczoraj :)

(Mt 10,7-15)
Jezus powiedział do swoich apostołów: Idźcie i głoście: Bliskie już jest królestwo niebieskie. Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy! Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie! Nie zdobywajcie złota ani srebra, ani miedzi do swych trzosów. Nie bierzcie na drogę torby ani dwóch sukien, ani sandałów, ani laski! Wart jest bowiem robotnik swej strawy. A gdy przyjdziecie do jakiegoś miasta albo wsi, wywiedzcie się, kto tam jest godny, i u niego zatrzymajcie się, dopóki nie wyjdziecie. Wchodząc do domu, przywitajcie go pozdrowieniem. Jeśli dom na to zasługuje, niech zstąpi na niego pokój wasz; jeśli zaś nie zasługuje, niech pokój wasz powróci do was! Gdyby was gdzie nie chciano przyjąć i nie chciano słuchać słów waszych, wychodząc z takiego domu albo miasta, strząśnijcie proch z nóg waszych! Zaprawdę, powiadam wam: Ziemi sodomskiej i gomorejskiej lżej będzie w dzień sądu niż temu miastu.

Mili Moi...
Po dziewięciu dniach milczenia, właściwie nie wiadomo jak zacząć, co pisać, żeby nie zabrzmiało to banalnie... Jestem w Krakowie, w gościnnych progach sióstr nazaretanek i stąd zamierzam jutro powrócić na naszą, amerykańską ziemię. A zdradzę Czytelnikom tak po cichu, że nie wiele było w ostatnim czasie rzeczy, na które czekałbym z taką niecierpliwością. Dziś zakończyłem ośmiodniowe rekolekcje z Ewangelią świętego Jana. Niezwykły czas, choć dla mnie bardzo trudny. Głównie ze względu na treści. To były moje rekolekcje, które już czwarty raz przeżywałem w tym domu. Pierwsze, z Ewangelistą Markiem były piękne, bo mówiły o takim "moim" Jezusie - chodził, działał, cały czas była wartka akcja. Drugi tydzień, z Mateuszem, był znacznie trudniejszy, bo Pan Jezus siedział i nauczał. Trzeci, z Łukaszem, znów Pan Jezus aktywny - formator ewangelizatorów. A tym razem święty Jan... Mistyk... Najczęstsze "słowa klucze" z tego czasu, to "Chrystus uwielbiony" i "objawienie chwały Ojca". Ale chociaż było trudno, to było również niebywale pięknie. Sporo nowych odkryć, którymi pewnie jeszcze nie jeden raz będę się dzielił...

A poza wewnętrznymi przeżyciami, pojawił się pomysł... żeby podobne rekolekcje zorganizować w USA. Pomysł dojrzewa, a ja dziś zostałem zaproszony do współpracy przy jego realizacji, więc kto wie, co wydarzy się za rok... Niewykluczone, że pojedziemy ze świętym Markiem do Detroit.

Dużo mam w sobie radości... I z powodu powrotu do domu. I z powodu wspominanych rekolekcji. Ale najwięcej z powodu przypomnienia, które Pan Jezus włożył w moje serce... Bardzo mocno mi przypomniał w tym czasie, co według Niego decyduje o mojej wyjątkowości w Kościele. Innymi słowy co takiego jest moim szczególnym darem, który mogę we wspólnotę Kościoła wnieść. I okazało się, że wcale nie przede wszystkim moje głoszenie Słowa, które dla mnie było czymś najistotniejszym... Jezus mi wskazał na dwa aspekty mojego zakonnego życia, które zdają się być czymś wyjątkowym i szczególnym. Pierwszy to MINORITAS - mniejszość. Jesteśmy Zakonem Braci Mniejszych Konwentualnych. Co to takiego ta mniejszość? Żeby to zrozumieć, trzeba się długo wpatrywać w Chrystusa Ukrzyżowanego, bo tylko w Nim można znaleźć wyczerpującą odpowiedź. A po wtóre - wspólnota. Przydomek "konwentualni" tyle właśnie oznacza - żyjący we wspólnocie i ze wspólnoty czyniący fundament. To jest i ma być mój dar dla Kościoła, zanim jeszcze cokolwiek innego przyjdzie mi do głowy...

Bardzo mocno wskazuje na to również dzisiejsza Ewangelia... Apostołowie posłani po to, aby byli wyraziści, zdecydowani, ale pokorni, biedni, bezbronni. Ani mamona (która otwiera niejedne drzwi i rozwiązuje wiele problemów), ani laska (która pozwala bronić się przed wrogami) ani druga suknia (czyli cały szereg ludzkich zabezpieczeń i wygód), ani ludzka zaradność... Tylko Opatrzność... I wędrowanie z Ewangelią... Franciszkanizm w najczystszej postaci... Źródło radości... Nawet, kiedy się o tym czyta. A co dopiero, kiedy zaczyna się tym żyć...

A już za trzy godziny startuję... Do domuuuuuuu.... :)


2 komentarze:

  1. "wychodząc z takiego domu albo miasta, strząśnijcie proch z nóg waszych"
    Czy kiedykolwiek zdarzyło się Tobie...ojcze, symbolicznie lub dosłownie "strząsnąć proch z nóg" wobec kogoś kto, według Ciebie, uparcie nie słuchał? Bardzo proszę o szczerą odpowiedź, to dla mnie ważne.

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. nie, takiego gestu jeszcze wobec nikogo nie wykonałem...

    OdpowiedzUsuń