Kiedy ogromne tłumy zebrały się koło Jezusa, tak że jedni cisnęli się na
drugich, zaczął mówić najpierw do swoich uczniów: «"trzeżcie się kwasu, to
znaczy obłudy faryzeuszów. Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie wyszło na jaw,
ani nic tajemnego, co by się nie stało wiadome. Dlatego wszystko, co
powiedzieliście w mroku, w świetle będzie słyszane, a co w izbie szeptaliście
do ucha, głoszone będzie na dachach. A mówię wam, przyjaciołom moim: Nie bójcie
się tych, którzy zabijają ciało, a potem nic już więcej uczynić nie mogą.
Pokażę wam, kogo się macie obawiać: bójcie się Tego, który po zabiciu ma moc
wtrącić do piekła. Tak, mówię wam: Tego się bójcie! Czyż nie sprzedają pięciu
wróbli za dwa asy? A przecież żaden z nich nie jest zapomniany w oczach Bożych.
U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone. Nie bójcie się:
jesteście ważniejsi niż wiele wróbli".
Mili Moi…
Jeśli hipokryzja to udawanie, życie podrobione, to w istocie
chrześcijaństwo musi mieć wielką wartość. Podrabia się bowiem tylko rzecz
naprawdę cenne. Ale też, powiedzmy sobie szczerze, czy może rzeczywiście cieszyć
podrobiony obraz wiszący na ścianie, o którym wiemy, że tylko udaje oryginał? Radość,
którą budzi, może być zaledwie bladym odblaskiem tego, co rodziłoby w sercu
prawdziwe dzieło.
No ale prawdziwe dzieła kosztują. W świecie sztuki, rzecz jasna, nie
każdego będzie na nie stać. W perspektywie bezcennego daru wiary, każdy może po
niego wyciągnąć rękę i każdy może otrzymać wiele, choć nie bez wysiłku i
osobistego zaangażowania. Dlaczego zatem, mając dostęp do „oryginału” tak wielu
przeraża ów wysiłek, że zadowalają się marną „podróbą”, próbując przekonać
świat o jej nadzwyczajnej wartości? To jest pytanie, na które odpowiedzi nie
pomieści jedna księga. A i całej biblioteki byłoby mało.
A rzecz wydaje się całkiem prosta. Jeśli chcesz prawdziwej wiary,
prawdziwie się w nią zaangażuj – z całą swoją przeszłością, teraźniejszością i
przyszłością. Zrozum, że twoje życie ma głęboki sens, że jakość wieczności
zależy od twojego rozwoju tu i teraz, niczym jakość życia ziemskiego od rozwoju
płodowego. Na tamten nie miałeś wpływu, ale na ten masz. Nie opieraj się na
stwierdzeniu – jakoś to będzie, bo ani Boga ani siebie nie traktujesz poważnie.
Żyj i dostrzeż w tym zadanie, któremu musisz sprostać. A włosy na twojej głowie
są policzone – czyli twój Bóg wie o wszystkim i wszystko jest mu drogie. Jesteś
cenny w Jego oczach…
Ja, wczoraj, późnym popołudniem, dotarłem do Gdańska. W samolocie dostałem
przedziwnego ataku alergii, który sprawił, że nie mogłem przestać kichać. Z
pewnym rozbawieniem patrzyłem na ludzi wokół którzy dyskretnie próbowali się
ode mnie odsuwać, o ile to w samolocie jest w ogóle możliwe. Chciałem im
powiedzieć – hej, przecież lecimy już godzinę i nawet nie kichnąłem, czy to was
nie zastanawia? Zacząłem kichać przed chwilą – może to jakaś wskazówka. Ale
jakoś dotrwaliśmy do końca podróży, choć z zatkanym nosem zmagałem się do
wieczora.
Niemniej z 19 stopni w Dortmundzie, przeskoczyłem w 5 stopni w Gdańsku.
Zimno. I taki ma być cały weekend. Ale nie ma to dla mnie większego znaczenia,
bo plany mam raczej domowe. To znaczy już dziś wieczorem rozpoczynam rekolekcje
w naszym, franciszkańskim domu rekolekcyjnym w Gdańsku. Będą dość intensywne,
więc czasu na spacery z pewnością nie będzie. Zgłosiło się niewiele, bo
czternaście osób. Będzie więc kameralnie i, mam nadzieję, owocnie. Właśnie
siadam do ostatnich szlifów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz