Jezus powiedział do arcykapłanów i starszych ludu: "Co myślicie?
Pewien człowiek miał dwóch synów. Zwrócił się do pierwszego i rzekł: „Dziecko,
idź i pracuj dzisiaj w winnicy”. Ten odpowiedział: „Idę, panie!”, lecz nie
poszedł. Zwrócił się do drugiego i to samo powiedział. Ten odparł: „Nie chcę”.
Później jednak opamiętał się i poszedł. Który z tych dwóch spełnił wolę
ojca?" Mówią Mu: "Ten drugi". Wtedy Jezus rzekł do nich:
"Zaprawdę, powiadam wam: Celnicy i nierządnice wchodzą przed wami do
królestwa niebieskiego. Przyszedł bowiem do was Jan drogą sprawiedliwości, a wy
mu nie uwierzyliście. Uwierzyli mu zaś celnicy i nierządnice. Wy patrzyliście
na to, ale nawet później nie opamiętaliście się, żeby mu uwierzyć".
Mili Moi…
Kolejna prowokacja… Celnicy i nierządnice, czyli jak wówczas rozumiano,
najniższe szczeble drabiny moralnej (jeśli nie całkiem poza kategorią
moralności), mają nas wyprzedzić w drodze do nieba. Innymi słowy – to oni będą
nas tam witać? Oburzające! To może wszyscy powinniśmy się do nich upodobnić,
skoro nasz Pan okazuje im taki szacunek…
Może jednak spróbujmy nie dramatyzować nadmiernie. Biorąc pod uwagę najgłębsze rozumienie grzechu, to wcale się od nich tak
bardzo nie różnimy. To my w naszych głowach dzielimy grzechy ciężkie na
„lżejsze grzechy ciężkie” i na „cięższe grzechy ciężkie”. I powtarzamy sobie
uspokajająco, że tych „ciężko ciężkich” my nigdy byśmy nie popełnili. Bo są
przecież jakieś granice, bo my jesteśmy porządnymi ludźmi. Tymczasem przed
Bogiem wszyscy zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej (Rz 3, 23). Żaden grzech
nie jest przypadkiem, żaden nie dzieje się niechcący. Świadomie i dobrowolnie
odwracamy się od naszego Boga grzesząc. A sposób zależy już wyłącznie od
pomysłowości i finezji grzesznika.
Kluczem do zrozumienia dzisiejszej Ewangelii wydaje się słowo „opamiętanie”.
Podobnie jak syn ojca, który odmówił pracy w jego winnicy, ale później się
opamiętał i poszedł, tak i liczni celnicy wraz z pokaźnym gronem nierządnic opamiętali
się słysząc nauczanie Jana, a później samego Jezusa i porzucili swoje
dotychczasowe zajęcia wchodząc w nawrócenie. Wielu zaś aktualnych słuchaczy
Jezusa, którzy, choć dobrze wyczuwają intencje kaznodziei, nie zamierza
aplikować Jego nauki do siebie i nie wydaje im się, żeby ona ich bezpośrednio
dotyczyła. A im bardziej mówca zbliża się do wezwania do opamiętania, tym
szczelniej zamykają przed Nim swoje serca…
Jeśli więc bezradnie pytasz samego siebie – a z czego „człowiek” ma się
nawracać?; albo mówisz sobie – a co tam „człowiek” może mieć za grzechy?; czy
też – „człowiek” nie jest przecież taki najgorszy, inni żyją gorzej – to
wsłuchaj się uważnie w dzisiejszą Ewangelię. Bo może najwyższy czas na
opamiętanie. Może już czas powiedzieć prosto – Panie, ja (nie jakiś
abstrakcyjny „człowiek”) grzeszę wcale nie lepiej niż owe nierządnice i
celnicy. Zbaw mnie, bo możesz!
A ja od wczoraj głoszę rekolekcje maryjne w parafii świętego Rafała
Kalinowskiego w Murowańcu, koło Bydgoszczy. Niewielka parafia w sypialni dużego
miasta, kościół w budowie, a prawdziwy „kombinat duszpasterski”. Proboszcz wie po co jest księdzem,
a parafianie wiedzą od czego mają swojego proboszcza. Mnóstwo zaangażowanych
ludzi, żywy Kościół. A same rekolekcje to również inicjatywa oddolna. Jedna z
sympatycznych parafianek nie słysząc mnie wcale wcześniej, ale ufając, że o
Maryi powiem dobrze, zachęciła swojego proboszcza do działania, a ten mnie
zaprosił. Niech szerzy się cześć Niepokalanej. Ona i tu ma swój dom…
Mszy niedzielnych zaledwie cztery, ale czy to długa przerwa, czy może
poranny, siedmiokilometrowy spacer z kijami sprawiają, że jestem zmęczony,
jakbym wygłosił tych nauk dziewięć. Przeżywam chyba „syndrom odstawienny”
urlopu. Już pojawia się myśl o następnym, a wzrok błądzi po niebie. Wszak tam
dostrzec można samoloty… Ale to tylko takie tam gadanie. Teraz jest czas na
służbę, a nie na marzenia…
Łatwo widzieć u innych grzechy,ale swoich nie lub porównywać się z drugimi,chyba raczej w celu usprawiedliwienia się, że jaki to doskonały nie jestem,niż stanięciu w prawdzie. Poruszając inny wątek - aż chciałoby się , żeby wszędzie tak było w Kościele. Szkoda,że nie zawsze rozumiemy tego czym On jest albo nie chcemy być w Kościele. Przecież Kościół to MY.
OdpowiedzUsuńJak dobrze jest słyszeć księdza na żywo w Murowańcu! Zapraszamy częściej:)
OdpowiedzUsuń