Jezus powiedział do swoich uczniów: "Niech będą przepasane biodra
wasze i zapalone pochodnie. A wy podobni do ludzi oczekujących powrotu swego
pana z uczty weselnej, aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze.
Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie.
Zaprawdę powiadam wam: Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc
będzie im usługiwał. Czy o drugiej, czy o trzeciej straży przyjdzie, szczęśliwi
oni, gdy ich tak zastanie".
Mili Moi…
Każdy z nas miał pewnie takich nauczycieli, którzy wobec pewnych prawd przez
siebie nauczanych, powtarzali nam – to, nawet gdyby wybudzili cię w nocy,
musisz natychmiast wyrecytować z pamięci. Dziś Jezus zdaje się sugerować coś
podobnego. Oczywistym przecież jest, że spać i odpoczywać trzeba. Nikt z nas
nie zdoła bez tego żyć. A jednak – czy o drugiej czy o trzeciej straży – a zatem
w najgłębszej nocy, gdyby nadchodzący Pan nas przebudził, winniśmy być gotowi
by drzwi Mu otworzyć. Oznacza to sen „jak zając pod miedzą” – czyli stan
czuwania, który rzecz jasna oznacza coś więcej niż spać czy nie spać w nocy. Żyć trzeba tak, żeby zachować czujność, żeby nie dać się zwieść, uśpić,
zneutralizować. Najbardziej niebezpieczna jest chyba senność tych, wśród
których żyję. Dlatego warto otaczać się przebudzonymi, świadomymi, gotowymi na
przyjście Pana chrześcijanami. Bo oni stanowią nieocenioną pomoc we własnym
czuwaniu, w narzucaniu sobie dyscypliny duchowej, w sytuacjach opadania z sił.
Tymczasem ja zakończyłem w niedzielę weekend rekolekcyjny w Domu Pojednania
i Spotkań św. Maksymiliana w Gdańsku. Bardzo ciekawy czas. Dotarło zaledwie
dziewięciu uczestników, więc rekolekcje były niezwykle kameralne, ale większość
słuchaczy wiedziała czego się spodziewać, ponieważ słuchali mnie już wcześniej
w ramach rekolekcji internetowych. Udało nam się chyba zbudować dobrą grupę na
ten weekendowy czas, choć dla mnie była to dodatkowa trudność. Zawsze do
mniejszego grona mówi się znacznie trudniej niż do większych audytoriów.
Ten tydzień nazwałbym „wypoczynkowym”. Dziś bezkarnie poczytałem książkę,
poszedłem na kije, odprawiłem godzinną adoracje niczym nie popędzany. Rzadkie
chwile, ale bardzo mi potrzebne. Dzięki nim odzyskuję nie tylko siły fizyczne i
duchowe, ale również łapię na nowo azymut i ukierunkowuję się na to, co naprawdę
ważne. Dziś szczególnie owocnie na adoracji. Usłyszałem, że to, co robię ma
znaczenie i doznałem dużego uspokojenia. Jeśli bowiem sądzicie, że nie
towarzyszą mi żadne wątpliwości, to jesteście w błędzie. Duch zwątpienia nie
omija i mnie. I czasem zastanawiam się jaki sens ma to moje wałęsanie się po
świecie ze Słowem. Jak to dobrze więc, że Pan czasem przychodzi z takim
wewnętrznym potwierdzeniem i umocnieniem.
O. Michale jeszcze raz dziękuję za to co ojciec robi i za te ostatnie rekolekcje, które były dla mnie uwieńczeniem intensywnej nauki w Kolbianum jedna z psychofanek😉
OdpowiedzUsuńProszę Ojca, nawet to internetowe pisanie Ojca ma sens. Wiarę i zaangażowanie Ojca widać nawet przez te teksty a to w tym zwariowanym, laickim świecie bardzo potrzebne!
OdpowiedzUsuńDzisiaj rozumiem to jak Ojciec. Zadaje sobie pytanie jaki sens ma to,co robię. Nie wiem dzisiaj ,może kiedyś dostanę odpowiedź. Zostaje mi zostawić to,co trudne i niepojęte dziś dla mnie , szczególnie pewne rzeczy , które mnie spotkały. Cieszę się,że są osoby - także Ojciec - które podniosą dobrym słowem czy czynem i one dają siłę i radość pójścia dalej,a oddając je Jezusowi stają się lżejsze
OdpowiedzUsuńDziękuję.
OdpowiedzUsuń