wtorek, 23 października 2018

a co będzie w niebie?


Photo by Tom Barrett on Unsplash
((Łk 12, 35-38)) 
Jezus powiedział do swoich uczniów: "Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie. A wy bądźcie podobni do ludzi oczekujących swego pana, kiedy z uczty weselnej powróci, aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze. Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie. Zaprawdę, powiadam wam: Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc, będzie im usługiwał. Czy o drugiej, czy o trzeciej straży przyjdzie, szczęśliwi oni, gdy ich tak zastanie".


Mili Moi…
Wybaczcie kilka dni przerwy, ale trochę się działo i zwykle, kiedy miałem plan coś napisać, po prostu brakowało mi sił. Ale dziś wyrwałem drugi ząb mądrości (więc kiedy mnie spotkacie, nie pytajcie o mądre rzeczy, bo to już za nami), siedzę pod kocykiem, a deszcz miarowo stuka o szyby, więc siadam i piszę…

Weekend zdominowały mi kazania odpustowe w parafii świętej Jadwigi w Lusowie. Niewielka, podmiejska parafia, która… trochę przypomina parafię moich marzeń. Proboszcz, który stwarza wiele możliwości, a parafia to wspólnota wspólnot, za które odpowiadają ludzie, którzy chcą być w Kościele i w swojej parafii go odkrywają, tam go budują. Piękne miejsce, nad samym jeziorem, proboszcz – człowiek wielkiej życzliwości. Co więcej - ufający swoim parafianom. Z kazaniami zaprosiła mnie jedna z jego parafianek, którą poprosił, żeby znalazła odpowiedniego franciszkanina. Zaskakujące dla mnie, jak juz pisałem, ale miłe...

Wczoraj zaś wycieczka do Wrocławia. Spędziliśmy wieczór w miłym towarzystwie naszych współbraci z krakowskiej prowincji, którzy świętowali swoje imieniny. Dla nas to poważna wyprawa (ponad trzy godziny w jedną stronę). Ale i oni u nas bywają. Chyba coraz bardziej się przekonuję jakie to ważne, żebyśmy byli jednością, żebyśmy trzymali się razem. A podczas tego wyjazdu „złapałem” adwentowy dzień skupienia dla studentów duszpasterstwa akademickiego prowadzonego przez franciszkanów brązowych. Takie to jakieś dziwne drogi ma Pan Bóg. A ja się cieszę, bo znów okazja do głoszenia.

Ta gotowość dziś staje mi przed oczami w kontekście Ewangelii. Jezus jakby przewidywał nieustanne napięcie, w którym mają trwać chrześcijanie. Ale w tym wszystkim chodzi przecież o Gościa, który ma przybyć, na którego mamy oczekiwać. W codziennym życiu, kiedy czekamy na kogoś naprawdę dla nas ważnego, to przecież nic nie jest zbyt trudne. I cieszą przygotowania, nawet jeśli obejmują takie zajęcia, których w codzienności nie podejmujemy z wielkim zapałem. Ze względu na oczekiwanego gościa nic nie jest nudne, czy zbyt wymagające. Ważne, że wkrótce nadejdzie…

To oczekiwanie na Pana było niesłychanie żywe w pierwszej wspólnocie wierzących. A potem przyszło spore zniechęcenie, bo nie przyszedł w taki sposób, jakiego oczekiwano. Przychodzi inaczej, ale przecież nie mniej realnie. Dlatego tak wielki sens choćby w takich drobiazgach, jak strój zakładany do kościoła, czy przygotowanie serca przez medytację Słowa. Słuchanie Boga, który jest niezawodny i który zawsze wiernie wypełnia swoje obietnice, choć czasem w sposób nieco inny od przewidywanego. I nagle okazuje się, że to my zasiadamy w kościelnych ławach, a On, przepasany, usługuje nam, dając wytchnienie i ulgę. A co dopiero będzie w niebie…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz