Pewien człowiek podszedł do Jezusa i zapytał: "Nauczycielu, co dobrego mam
czynić, aby otrzymać życie wieczne?" Odpowiedział mu: "Dlaczego Mnie
pytasz o dobro? Jeden tylko jest Dobry. A jeśli chcesz osiągnąć życie, zachowuj
przykazania". Zapytał Go: "Które?" Jezus odpowiedział: "Oto
te: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, czcij ojca
i matkę oraz miłuj swego bliźniego jak siebie samego". Odrzekł Mu
młodzieniec: "Przestrzegałem tego wszystkiego, czego mi jeszcze brakuje?"
Jezus mu odpowiedział: "Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co
posiadasz, i daj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź
za Mną!" Gdy młodzieniec usłyszał te słowa, odszedł zasmucony, miał bowiem
wiele posiadłości.
Mili Moi…
No i od soboty jestem znów
w Olsztynie koło Częstochowy. Tym razem rekolekcje dla wspólnoty Porcjunkula, spotykającej
się przy naszym kościele. Głównie młode małżeństwa z dzieciaczkami. Gwarno,
głośno, dynamicznie. Plan dość intensywny. Trudno pracować nad kolejnymi
wyzwaniami, a te zbliżają się wielkimi krokami. Błogosławione poranki. Cisza,
ciemności (niestety – one najgłośniej mówią o zbliżającej się jesieni) i szansa
na zebranie myśli.
Dobre wieści płyną z
Grodziska Mazowieckiego, gdzie w szpitalu do siebie dochodzi Tadeusz. Dzięki
tym, którzy go omadlali. Wybudzony, mówi tak, że można go zrozumieć. Wszystko
przypłacił paraliżem lewej ręki. Daj Boże, żeby rehabilitacja pomogła.
Przełomowe chwile, decydujące o naszym dziś i jutro… Albo "je łapiemy", albo one nas "łapią".
Dziś taka chwila opisana w
Ewangelii dotyczy tego bogatego chłopca, który ma wprawdzie w sercu sporo
dobrych i szlachetnych pragnień, ale stawiając pytania, nie jest gotów usłyszeć
odpowiedzi innej od tej, której sam już sobie udzielił. Niedawno spotkałem
młodą kobietę, która tkwiła w jakimś życiowym zaułku, bo jest przekonana, że
Pan tego od niej chce – pytała Go i On jej powiedział. I choć całe jej
jestestwo głośno woła, że nie chce tam być, to wpiła się kurczowo w
rzeczywistość, bo taka wola Boża… Mówię do niej – czy kiedy pytałaś, byłaś rzeczywiście
gotowa zrealizować tak samo chętnie każdą odpowiedź? Oczywiście, że nie –
odpowiedziała… Czy więc warto pytać – nie mając w sobie przestrzeni wewnętrznej
wolności niezbędnej do usłyszenia odpowiedzi? Usłyszenia i bycia posłusznym. Bo
„po słuchaniu” czas na posłuszeństwo. Nie pełne goryczy i rozczarowania jednak,
ale posłuszeństwo miłości, zaufania i gorliwości.
Młodzieniec odszedł otulony
smutkiem. Tyle zostaje w człowieku kiedy jego pozorne pytania spotkają się z
prawdziwymi, Bożymi odpowiedziami. Jeśli więc pytasz, bądź gotów na odpowiedź
Boga, która może znacząco odbiegać od planów, które już poczyniłeś… Przewiduj
taki scenariusz i zanim zapytasz Boga, spytaj samego siebie – co wówczas? Bo kiedy
ci odpowie, ruch będzie po twojej stronie…
A co powinien zrobić człowiek, jeśli jest posłuszny nauce Kościoła tylko z powodu lęku przed karą i nie może wzubudzić w sobie postawy posłuszeństwa z miłości?
OdpowiedzUsuń