czwartek, 27 sierpnia 2020

czuwasz?


 
(Mt 24, 42-51)
Jezus powiedział do swoich uczniów: "Czuwajcie, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie. A to rozumiejcie: Gdyby gospodarz wiedział, o jakiej porze nocy nadejdzie złodziej, na pewno by czuwał i nie pozwoliłby włamać się do swego domu. Dlatego i wy bądźcie gotowi, bo o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie. Któż jest tym sługą wiernym i roztropnym, którego pan ustanowił nad swoją służbą, żeby we właściwej porze rozdał jej żywność? Szczęśliwy ów sługa, którego pan, gdy wróci, zastanie przy tej czynności. Zaprawdę, powiadam wam: Postawi go nad całym swoim mieniem. Lecz jeśli taki zły sługa powie sobie w duszy: „Mój pan się ociąga z powrotem”, i zacznie bić swoje współsługi, i będzie jadł i pił z pijakami, to nadejdzie pan tego sługi w dniu, kiedy się nie spodziewa, i o godzinie, której nie zna. Każe surowo go ukarać i wyznaczy mu miejsce z obłudnikami. Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów".

 

Mili Moi…
Spędzam więc ten tydzień w Kaliszu, i choć mówią, że inteligentni ludzie się nie nudzą, to ja jednak chyba trochę tak… Wniosek z tego jeden – z inteligencją u mnie widać coraz gorzej. Od dwóch tygodni mam wstręt do słowa drukowanego i właściwie nie czytam. Czasem takie chwile mnie nachodzą, choć rzadko trwają tak długo. Sióstr maleńko, więc też nie zajmują mi wiele czasu. Klasztor na końcu miasta, więc i łazić nie bardzo jest gdzie. Chociaż jest jakaś ścieżka rowerowo-piesza w pobliżu, ale mało komfortowa, bo przy ruchliwej ulicy. Staram się więc z kijkami po niej pomykać. Ale oczywiście nie robię tego, co powinienem… W zamian za to oglądam jakieś głupoty w internecie…

I to dziś pierwsza myśl ewangeliczna – pozwalam się okradać, bo złodziej ze mną mieszka. Czas, którego zdecydowanie mniej spędzam w sieci, z racji na zamknięcie wszelkich portali społecznościowych, i tak jest zbyt długi. Skąd rozproszenia na modlitwie, skąd współczesny lęk przed ciszą, skąd pozorne życie, skąd płycizna w relacjach? Czy nie z nadmiaru bodźców i życia rzeczywistością wirtualną. Eksperyment na całej ludzkości, którego skutków nikt nie jest w stanie przewidzieć.

A czuwanie, do którego wzywa Jezus, musi opierać się na kilku zasadach. Przede wszystkim „tu i teraz”. Ani chorego nie nakarmi się przez internet, ani dziecka nie przewinie w nocy. Ci, którzy czuwali kiedykolwiek choćby w takich sytuacjach, wiedzą jak bardzo realny był wymiar tego czuwania. Po drugie – ten realizm domaga się bardzo konkretnej ofiary. Czuwanie to rezygnacja – ze snu, z komfortu, z zaspokajania najpierw moich potrzeb. A żeby to było możliwe, to musi być motyw. I to po trzecie. Motyw, który będzie wystarczający. I tu znów nie sposób nie przywołać najbardziej chyba sprofanowanego słowa we współczesnym języku, nadużywanego i przekłamywanego – MIŁOŚĆ. Ona wciąż jest fundamentem chrześcijaństwa, a jej najgłębszą treść można odnaleźć tylko w Jezusie. W Jezusie, który powróci w chwale. I ucieszy czuwających…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz