poniedziałek, 24 sierpnia 2020

Niepokalane Serce Maryi zatriumfuje...

 
(J 1, 45-51)
Filip spotkał Natanaela i powiedział do niego: "Znaleźliśmy Tego, o którym pisał Mojżesz w Prawie i Prorocy, Jezusa, syna Józefa, z Nazaretu". Rzekł do niego Natanael: "Czyż może być co dobrego z Nazaretu?" Odpowiedział mu Filip: "Chodź i zobacz". ezus ujrzał, jak Natanael zbliżał się do Niego, i powiedział o nim: "Patrz, to prawdziwy Izraelita, w którym nie ma podstępu". Powiedział do Niego Natanael: "Skąd mnie znasz?" Odrzekł mu Jezus: "Widziałem cię, zanim cię zawołał Filip, gdy byłeś pod drzewem figowym". Odpowiedział Mu Natanael: "Rabbi, Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś królem Izraela!" Odparł mu Jezus: "Czy dlatego wierzysz, że powiedziałem ci: „Widziałem cię pod drzewem figowym?” Zobaczysz jeszcze więcej niż to". Potem powiedział do niego: "Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Ujrzycie niebiosa otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących na Syna Człowieczego".

Mili Moi…
Rekolekcje pod Częstochową dawno zakończone. Weekend spędziłem w Trójmieście. Zaplanowane tam zadania udało mi się jednak zrealizować tylko połowicznie. Niemniej spędziłem dwa dni w dobrym towarzystwie przyjaciół.

Ale, ale… Ze spraw załatwionych… Spotkałem się z proboszczem naszej, franciszkańskiej parafii w Gdyni, gdzie planujemy od listopada zainicjować Pierwsze Soboty Miesiąca. Nie byłoby w tym nic szczególnego, gdyby nie fakt, że chcemy to zrobić z rozmachem i zaproponować to wszystkim ludziom dobrej woli, którzy tylko skądkolwiek chcieliby dotrzeć. Widzimy, że powolutku idea Pierwszych Sobót przedziera się do świadomości wierzących, którzy jednak często nie mogą ich w sposób pełny i właściwy odprawić w swoich parafiach. Chcemy więc stworzyć przestrzeń takiego solidnego, maryjnego dnia skupienia – z dobrym, maryjnym nauczaniem, Eucharystią, różańcem, adoracją, medytacją o maryjnych tajemnicach, no i okazją do spowiedzi rzecz jasna. Dlatego zapraszam już dziś wszystkich „północnych” czytelników na 7 listopada. Jeśli pomysł znajdzie zainteresowanie, będziemy rzecz jasna „rozwijać żagle”.

W niedzielę udało mi się nawiedzić wspólnotę z Międzyrzecza zgromadzoną na swoich corocznych rekolekcjach w Obrze. Prowadziłem je dla nich dwukrotnie, ale w tym roku nie udało się nam zsynchronizować terminów. Prowadził je mój przyjaciel, o. Maciej. Małe grono odważnych słuchaczy Słowa. Ale wielka radość ze spotkania. W przyszłym roku już chyba uda nam się znaleźć dobry i możliwy dla wszystkich termin. 

A małe grupy to i moja codzienność… Dziś rozpocząłem rekolekcje dla sióstr klarysek w Kaliszu. Jest ich tu tylko pięć. Znacznie trudniej mówi się do tak małego grona niż do licznych uczestników. I dużo większy trud trzeba włożyć, żeby głosić z takim samym zaangażowaniem, żeby nie (wybaczcie to słowo) „chałturzyć”. Kiedy głosi się jedne czy drugie rekolekcje w roku, nie ma z tym pewnie problemu. Ale to moje dwudzieste dziewiąte w tym roku. Wierzcie mi, że o zaangażowanie i w tej dziedzinie trzeba powalczyć.

Tak dziś pomyślałem, u progu tych zakonnych rekolekcji, że niewiele brakowało, a Natanael nie spotkałby Jezusa. Na jego drodze stanęło zjawisko częste i niebezpieczne – ZAŁOŻENIA. Z założenia nic dobrego nie może przyjść z Nazaretu. Z założenia nie warto wśród mieszkańców tej mieściny szukać kandydata na Mesjasza. Z założenia szkoda czasu, żeby go tracić na błahostki. Natanael ma ważne tematy do przemyślenia. Natanael jest zajęty. Kto wie czy to prowokacyjne wezwanie Filipa – chodź i zobacz, czy też jakieś szczególne tchnienie Ducha sprawia, że Natanael jednak rusza na spotkanie z Jezusem, spotkanie, które, po krótkiej wymianie zdań, można nazwać najważniejszym spotkaniem jego życia, jego nowego życia.

Dziś prosiłem siostry, żeby zbadały stan swojej… beznadziei. Bo przecież kolejne rekolekcje… Cóż jeszcze nowego usłyszymy? W jaki sposób Pan miałby przemówić głośniej, czy wyraźniej? A tyle wątpliwości… Tyle codziennego zmęczenia, marazmu, rutyny… Czy warto ruszać z miejsca? Może trzeba pozostać tu, gdzie jesteśmy. Tu dumać, nawet gdyby oznaczało to kręcenie się w kółko, wokół swoich własnych myśli…

Tymczasem Bóg lubi przychodzić w te miejsca, w których się Go nie spodziewamy. Na różne sposoby – również takie, które są dla nas zaskakujące. Trzeba tylko… przedrzeć się przez swoje własne ZAŁOŻENIA. A kto wie czy najważniejsze spotkanie życia nie wydarzy się za chwilkę, za rogiem…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz