piątek, 22 maja 2020

radości...



(J 16, 20-23a)
Jezus powiedział do swoich uczniów: "Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Wy będziecie płakać i zawodzić, a świat się będzie weselił. Wy będziecie się smucić, ale smutek wasz zamieni się w radość. Kobieta, gdy rodzi, doznaje smutku, bo przyszła jej godzina. Gdy jednak urodzi dziecię, już nie pamięta o bólu z powodu radości, że się człowiek narodził na świat. Także i wy teraz doznajecie smutku. Znowu jednak was zobaczę, i rozraduje się serce wasze, a radości waszej nikt wam nie zdoła odebrać. W owym zaś dniu o nic Mnie nie będziecie pytać".


Mili Moi…
Kolejny tydzień mija… Nareszcie pracowicie… Przede wszystkim sporo spowiedzi. Ruszył naród. Odważył się. Oczywiście mówię o tych, którzy przychodzą do mnie indywidualnie, bo w kościele nadal słabo. W czwartek podczas całodziennego dyżuru naliczyłem siedem osób.

Wtorek i środa to wizyta w radio… Oznacza to, że od niedzieli wracają na antenę nasze audycje. Tak się rozochociliśmy, że mamy postanowienie, żeby nie zawieszać w tym roku na wakacje naszego gawędzenia. Dla nas to też ważne i potrzebne spotkania. Budują nasza przyjaźń. Są okazją do dużej dawki dobrego śmiechu.

Dziś z kolei popracowałem nieco nad jubileuszową konferencją dla sióstr świętej Rodziny z Bordeaux. Jutro pod Łodzią mam się z nimi spotkać na „cichym świętowaniu”. Śmieję się z sekretności tego spotkania, bo sióstr jest w Polsce tyle, że nawet gdyby wszystkie przyjechały, to wciąż nie złamałyby obowiązujących przepisów o zgromadzeniach. Ale ich plan hucznego świętowania rzeczywiście „wziął w łeb”. Więc jestem wariantem zastępczym.

A od niedzieli zaczynam rekolekcje dla sióstr serafitek w Poznaniu. Te pojawiły się dość niespodziewanie, bo nie były wcześniej planowane. Ale z przyjemnością je wygłoszę i tę posługę podejmę…

W Słowie zatrzymuje mnie dziś brak zgodności w uczuciach między nami, chrześcijanami i światem. Jezus zdradza w innym miejscu jego przyczynę – nie poznali ani mnie ani Ojca. Nie mogą więc was zrozumieć. Dla świata jesteście „oszołomami”, którzy nie mają problemów, więc je sobie tworzą. Obrazem tego jest prokonsul Galio z dzisiejszego pierwszego czytania, który wypędził Żydów z sądu, bo uznał, że religijnymi baśniami zajmował się nie będzie. To więc, co dla nas jest istota naszego życia, nasza wiara, dla świata nie znaczy nic.

Czy to upoważnia nas do pogardy wobec myślących inaczej? Czy mamy stosować tę samą przemoc, której my sami bywamy adresatami? Czy możemy się odwrócić na pięcie i zostawić świat z jego myśleniem, wyrokując – a niech się smaży w piekle…? Chyba jednak niekoniecznie. Cóż zatem? Pozostaje świadectwo radości, której nikt nas nie zdoła pozbawić – zapowiada Pan. Radości, której świat jest spragniony bardzo, czego dowodem jest zastąpienie kultury przez rozrywkę, a nie jest w stanie jej osiągnąć. Znika ona wraz z wyłączeniem ekranu. Radość płynąca z wiary, radość mimo wszystko, radość wbrew, radość intensywna, soczysta, zaraźliwa – ta Boża radość może wciąż przemawiać… Mamy to…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz