(J 19,25-27)
Obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona
Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok
Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: Niewiasto, oto syn Twój.
Następnie rzekł do ucznia: Oto Matka twoja. I od tej godziny uczeń wziął Ją do
siebie.
Mili Moi…
Sytuacja robi się dość
wesoła… Otóż godzinę temu zadzwoniła druga pani z Sanepidu… Bo w piątek był u
mnie u spowiedzi również ksiądz z potwierdzonym koronawirusem. Więc pani
chciała zapytać jak takie spowiedzi u nas wyglądają… Także klęska urodzaju…
Czekam na kolejne zgłoszenia… Jakby jeszcze ktoś miał koronę, to najlepiej spowiadać
się u mnie…
Przed chwilą też pobrano
mi wymaz. Pani w stroju kosmity pogrzebała mi w gardle. I może jutro wieczorem
już coś będzie wiadomo. Mam sobie sprawdzić w internecie. W każdym razie czuję
się dobrze, a Wam serdecznie dziękuję za słowa wsparcia i za modlitwę. Bardzo
ją doceniam.
Kwarantanna na razie mi
nie ciąży. To chyba prezent z Ameryki. Nauczyłem się tam być sam ze sobą. Plan
czytelniczy został wdrożony. Żelazna dyscyplina modlitewna również. No i sen…
Bo to podobno najlepszy lekarz… Na razie więc do czwartku… Chyba że… Ale
wszystko okaże się może już jutro…
A dziś uroczystość naszej
Mamy, Królowej Polski… Muszę wyznać, że zawsze poruszają mnie słowa – i od tej godziny
uczeń wziął ją do siebie. Ja próbuję to zrobić od lat. I cały czas brakuje mi w
tym… czułości. Z mojej strony rzecz jasna. Chyba jestem takim dorosłym synem Matki
i choć bardzo się staram, to cały czas mam takie wrażenie, że nie umiem do
końca być blisko Maryi. Może to owoc dość wczesnego odejścia do nieba mojej
mamy. Nie wiem. W każdym razie wołam do Maryi gorliwie, oddaje Jej się, zawierzam,
proszę o wstawiennictwo. A resztą? Cóż… Reszta to moja nieudolność synowska…
Aaaa… No i na koniec musze
pochwalić znakomitą organizację videokonferencji z młodzieżą, zorganizowaną wczoraj
przez siostry franciszkanki. To tylko ja jestem takim kretynem internetowym. A
one są już pięć długości przede mną. Podziwiam i chylę czoła… Ja to już jednak inna epoka…
Karol Wojtyla tez stracil swoja mame bardzo wczesnie. Jak sam o sobie pozniej powiedzial, byl czlowiekiem zawierzenia. Razem z kard.Wyszynskim zblizyl ich do Maryi Traktat.. Sw.Ludwika de Montfort, przez wieki zupelnie nieznany bo demon zadbal o to dobrze (dzis tez prawie nikt o nim zupelnie nie mowi). Ale prawda w nim zawarta powoli sie rozchodzi po swiecie. Dla mnie jak bomba atomowa i trzesienie ziemi.
OdpowiedzUsuń"Tych kocham, którzy mnie kochają, znajdzie mnie ten, kto mnie szuka" /Prz 8, 17/ Niech Maryja zawsze nad Ojcem czuwa :)
OdpowiedzUsuń