czwartek, 14 lutego 2019

podwójna siła...


Photo by Ashlyn Smith on Unsplash
(Łk 10, 1-9) 
Spośród swoich uczniów wyznaczył Pan jeszcze innych siedemdziesięciu dwóch i wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał. Powiedział też do nich: "Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo. Idźcie, oto was posyłam jak owce między wilki. Nie noście z sobą trzosa ani torby, ani sandałów; i nikogo w drodze nie pozdrawiajcie. Gdy do jakiego domu wejdziecie, najpierw mówcie: „Pokój temu domowi!” Jeśli tam mieszka człowiek godny pokoju, wasz pokój spocznie na nim; jeśli nie, powróci do was. W tym samym domu zostańcie, jedząc i pijąc, co mają: bo zasługuje robotnik na swoją zapłatę.Nie przechodźcie z domu do domu. Jeśli do jakiego miasta wejdziecie i przyjmą was, jedzcie, co wam podadzą; uzdrawiajcie chorych, którzy tam są, i mówcie im: „Przybliżyło się do was królestwo Boże”.


Mili Moi…
No i rozpoczęliśmy historyczne, bo pierwsze Wieczory dla zakochanych u poznańskich franciszkanów. Dziś dotarło 11,5 pary z 15 zgłoszonych. Pierwsze wrażenie na wskroś pozytywne, choć przygotowania techniczne kosztowały nas ogromnie wiele wysiłku i zmęczenie jest okrutne. Ale młodzi znów piękni, zapatrzeni w siebie, a co dla nas bardzo znaczące – również chętni do pomocy. To o nich świadczy jak najlepiej. Nie wiem wprawdzie czy „młodzi” to określenie pasujące do wszystkich, bo mamy klika poważniejszych par, ale cieszymy się nimi wszystkimi. A z zabawniejszych historii – nie jestem jedynym Michałem Nowakiem na sali. Jeden z uczestników nazywa się tak samo i też człek brodaty… Już go lubię…

A ja w ostatnich dniach stworzyłem 20 medytacji na wielkopostne rekolekcje internetowe… Jeszcze jedna, czy dwie i temat będzie można uznać za zrealizowany. Ale to nie koniec zmagań rzecz jasna. Lada dzień trzeba będzie zacząć nagrania, a oko kamery jest bezlitosne. Poza tym? Za tydzień skupienie dla sióstr serafitek podczas ich kapituły prowincjalnej – dwie konferencje o Duchu Świętym. Przed nimi skupienie dla naszych kleryków w Łodzi – dwie konferencje (Pan Bóg na razie wie o czym). A od jutra weekend dla małżeństw w Morasku, do którego przygotowania już na szczęście także zamknięte.

Dziś Pan mnie zetknął z tematem wspólnotowości w jej najmniejszym wymiarze – po dwóch. Jezus zadbał o wszystko. Wiedział, że samotna owca między wilkami to nie to samo, co dwie owce w tym samym środowisku. Zdawał sobie sprawę, że wsparcie, które uczniowie będą sobie mogli okazać idąc we dwóch jest czymś dobrym. Ich świadectwo stanie się dzięki temu mocniejsze, żywsze, skuteczniejsze. A będą i dla siebie wzajemnie stróżami i korektorami. Same plusy… Gdyby nie ten ciężar wspólnej drogi. Trudna szkoła kompromisów. Wymagające doświadczenie rezygnacji ze swojego zdania, swoich racji, prawdy, która jest najlepsza, bo „najmojsza”.

Dziś pewnie zwykła praca duszpasterska zawiera pewne elementy tego stylu, choć wędrownych głosicieli coraz mniej, a jeśli są, to zwykle (jak ja) posyłani są w pojedynkę. I to mnie trochę martwi. Jest to oczywiście wariant wygodniejszy z wielu względów, ale czy lepszy? Czy bezpieczniejszy? Czy to dobrze konkurować z mądrością Bożą? Nie mogę powiedzieć, żebym do końca był przekonany… Jedyna nadzieja w tym, że nie same wilki wokół. I ci, do których idę dopełnią braku, który jest realny i dotkliwy…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz