poniedziałek, 18 lutego 2019

o tym, co cymbały z cudem połączyło...


Photo by lan deng on Unsplash
(Mk 8, 11-13) 
Faryzeusze zaczęli rozprawiać z Jezusem, a chcąc wystawić Go na próbę, domagali się od Niego znaku. On zaś westchnął w głębi duszy i rzekł: "Czemu to plemię domaga się znaku? Zaprawdę, powiadam wam: żaden znak nie będzie dany temu plemieniu". A zostawiwszy ich, wsiadł z powrotem do łodzi i odpłynął na drugą stronę.


Mili Moi…
Dziś dochodzę do siebie po zakończonym wczoraj weekendzie dla małżeństw. Znów wiele cudownych wrażeń – piękni ludzie… Jak zawsze cudownie patrzeć jak rozkwitają podczas rekolekcji. Choć musze przyznać, że ten weekend był dla mnie nowy pod tym względem, że większość uczestników otarła się już o jakieś wspólnoty, bywała na różnych rekolekcjach. To nieco inaczej, niż w USA. Tam bywało, że ludzie zaczynali czuć się swobodnie dopiero w sobotę po południu. Tu właściwie wyczuwało się swobodę od samego początku. Ale zmęczony jestem ekstremalnie. Program jest niesamowicie napięty, a gdy dodać do tego jeszcze spotkania animatorów i chodzenie spać późną nocą, to mamy już mieszankę, która dla mnie jest prawdziwym szaleństwem. W każdym razie dobry czas…

A przed chwilą rozmawiałem z „panem reżyserem”. Wspominałem Wam, że zamierzamy zrealizować internetowe rekolekcje wielkopostne. Nie miałem jednak pojęcia, że to będzie tak poważne przedsięwzięcie. Wcześniejsze moje wystąpienia polegały na współbracie z kamerką, przypiętym do habitu mikrofoniku i statycznych ujęciach gawędowych. Tu plan jest zupełnie inny. Nie zdradzę szczegółów, ale i ruchoma kamera na stabilizatorze, i prawdziwy dźwiękowiec i… Bóg wie co jeszcze… W każdym razie cała ekipa. A we mnie już całkiem sporo ekscytacji. Zaczynamy we wtorek.

A w Słowie oczekiwanie cudu… Czy to nie dziwne, że faryzeusze, którzy trzymali rękę na pulsie, do których spływały na bieżąco informacje o dziełach zdziałanych przez Jezusa, że to właśnie oni domagają się znaku? A jeśli te, o których im donoszono, tudzież te, które sami widzieli im nie wystarczały, to właściwie czego oczekiwali? Jaki cud mógłby ich zaspokoić? Jaki znak przekonałby ich do Jezusa?

Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca, albo cymbał brzmiący – napisał św. Paweł. Martwy przedmiot, który wydaje dźwięki, ale nie ma w sobie życia. Czasem wydaje mi się, że czegoś podobnego doświadczyli faryzeusze. Panowie z tezą, których marzeniem było złapać Jezusa na czymkolwiek.

Nie zdolni do przyjęcia miłości, a co za tym idzie – niezdolni do rozumienia znaków, do widzenia ich wokół siebie. Kiedyś już to napisałem, ale napiszę jeszcze raz. Ludzie dzielą się na tych, którzy nie widza cudów nigdzie i na tych, którzy widzą je wszędzie. „Widzący” to chyba jednak częściej ludzie pełni miłości do siebie, świata, do innych. A nade wszystko świadomi tego jak bardzo są kochani przez jedynego sprawcę cudów i producenta znaków, który nie szczędzi ich szczerym sercom…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz